Budzik w telefonie szybko mnie zbudził z mojego snu, chociaż może, to był koszmar, jednak ciężko stwierdzić. Była właśnie godzina siódma rano w poniedziałek, a ja tak bardzo nie chciałem wstawać z łóżka, było zbyt wygodne. Wczorajszy dzień był dość chaotyczny, jednak impreza urodzinowa Mii była świetna. A zwłaszcza spędzenie więcej czasu z Olim i poznanie go lepiej, a potem wspólna zabawa z solenizantką i przyjacielem.
- Nicolas wstawaj już, bo jeszcze się spóźnisz na busa! - Mama krzyknął z dołu.
- Zaraz będę na dole, tylko się szybko umyję!! - Wstałem z łóżka i krzyknąłem przez otwarte drzwi.
Następnie po tym od razu ruszyłem do łazienki i szybko ogarnąłem się w niej. A następnie szybko zszedłem na dołu do mamy. I tylko jak już byłem w progu kuchni, mama na mnie spojrzała.
- Widzę, że wczorajsza impreza dobrze ci zrobiła - Mama uśmiechnęła się i zawiesił ścierkę na uchwycie kuchenki.
- Czemu tak uważasz? - Spojrzałem na mamę i wziąłem sobie porcję jajecznicy z bekonem.
- A bo masz uśmiech na twarzy od rana i ogólnie bije od ciebie takie szczęście. To pewnie się musiało dużo podziać tam, ale to dobrzę - Mama ciągle się uśmiechała.
- Aż tak widać? - Lekko się zdziwiłem i po czym uśmiechnąłem się jeszcze bardziej.
- I to bardzo kochanie, to pewnie tam coś z Olivierem musiało być - Usiadła obok mnie, nalała skoku sobie i mi również.
- Może coś było - Zaczęłam jeść śniadanie, bo zaraz muszę na busa iść.
- Smacznego Niko - Uśmiechnęła się mama.
- Dzięki mamo, tobie również smacznego - Odpowiedziałem jej również uśmiechem.
Szybko zjadłem śniadanie i pobiegłem do pokoju spakować plecaka, na szybko.
Po czym zbiegłem z góry szybko, gdyż zobaczyłem busa jadącego już na mój przystanek.
- Miłego dnia w szkole synku! - Krzyknęła za mną mama, jak wybiegłem przez drzwi frontowe.
- Tobie również w pracy! - Krzyknąłem na szybko i pobiegłem do autobusu.
༻𓆩⧫𓆪༺
Po dłuższej jeździe autobusem jakoś z 20 minut to trwało dotarłem już do szkoły. I właśnie jak wychodziłem z busa, od razu ruszyłem do budynku szkoły, jednak po drodze wpadłem na jakąś osobę, która wychodziła ze swojego samochodu.
- Kurwa uważaj, jak chodzisz!!! - Powiedziała wkurwiony typ, który stał do mnie tyłem, więc nie wiem, kim on jest.
- Sorry.. Nie chciałem wpaść na ciebie, ale to ty włosie z auta wsiadłeś. - Dalej typ do mnie stał tyłem, co lekko mnie zdenerwowało.
- A co mnie to obchodzi.. - Burknął pod nosem i po czym się odwróciła do mnie twarzą.
Na moje nieszczęście musiał to być ten cały Jacob, który jak dobrze pamiętam, jest kapitanem drużyny lacrosse. I teraz będę słuchać, jakie to on ma drogie ubrania i bla bla.
- No tak, bo przecież to ja mam uważać - Lekko zaczął mnie irytować ten typ.
- Tak i znów mi ubrania brudzisz. - Zaczął otrzepywać się, nawet nie wiedziałem, z czego i jak mogłem go ubrudzić.
- Weź ty, się zastanów, co powiedziecie najpierw, a potem się odzywaj. - Chciałem go minąć i pójść do budynku. Jednak niestety pan bufon musiał mi, zagrodził przejście.
CZYTASZ
Shapeshifters Blood: Smocze Serce
AdventureNajpierw umiera jego ojciec, teraz po latach dziadkowie w wypadku. Przez co jego mama i on muszą się znów, przeprowadzić by dom rodziny nie przepadł. Jednak czy to jest dobry pomysł? Czy przez to prawda nie wyjdzie na światło dzienne? Pewien fakt/p...