11.Stary łowca?

12 2 0
                                    

Budzik w telefonie szybko mnie zbudził z mojego snu, chociaż może, to był koszmar, jednak ciężko stwierdzić. Była właśnie godzina siódma rano w poniedziałek, a ja tak bardzo nie chciałem wstawać z łóżka, było zbyt wygodne. Wczorajszy dzień był dość chaotyczny, jednak impreza urodzinowa Mii była świetna. A zwłaszcza spędzenie więcej czasu z Olim i poznanie go lepiej, a potem wspólna zabawa z solenizantką i przyjacielem.

- Nicolas wstawaj już, bo jeszcze się spóźnisz na busa! - Mama krzyknął z dołu.

- Zaraz będę na dole, tylko się szybko umyję!! - Wstałem z łóżka i krzyknąłem przez otwarte drzwi.

Następnie po tym od razu ruszyłem do łazienki i szybko ogarnąłem się w niej. A następnie szybko zszedłem na dołu do mamy. I tylko jak już byłem w progu kuchni, mama na mnie spojrzała.

- Widzę, że wczorajsza impreza dobrze ci zrobiła - Mama uśmiechnęła się i zawiesił ścierkę na uchwycie kuchenki.

- Czemu tak uważasz? - Spojrzałem na mamę i wziąłem sobie porcję jajecznicy z bekonem.

- A bo masz uśmiech na twarzy od rana i ogólnie bije od ciebie takie szczęście. To pewnie się musiało dużo podziać tam, ale to dobrzę - Mama ciągle się uśmiechała.

- Aż tak widać? - Lekko się zdziwiłem i po czym uśmiechnąłem się jeszcze bardziej.

- I to bardzo kochanie, to pewnie tam coś z Olivierem musiało być - Usiadła obok mnie, nalała skoku sobie i mi również.

- Może coś było - Zaczęłam jeść śniadanie, bo zaraz muszę na busa iść.

- Smacznego Niko - Uśmiechnęła się mama.

- Dzięki mamo, tobie również smacznego - Odpowiedziałem jej również uśmiechem.

Szybko zjadłem śniadanie i pobiegłem do pokoju spakować plecaka, na szybko.

Po czym zbiegłem z góry szybko, gdyż zobaczyłem busa jadącego już na mój przystanek.

- Miłego dnia w szkole synku! - Krzyknęła za mną mama, jak wybiegłem przez drzwi frontowe.

- Tobie również w pracy! - Krzyknąłem na szybko i pobiegłem do autobusu.

༻𓆩⧫𓆪༺

Po dłuższej jeździe autobusem jakoś z 20 minut to trwało dotarłem już do szkoły. I właśnie jak wychodziłem z busa, od razu ruszyłem do budynku szkoły, jednak po drodze wpadłem na jakąś osobę, która wychodziła ze swojego samochodu.

- Kurwa uważaj, jak chodzisz!!! - Powiedziała wkurwiony typ, który stał do mnie tyłem, więc nie wiem, kim on jest.

- Sorry.. Nie chciałem wpaść na ciebie, ale to ty włosie z auta wsiadłeś. - Dalej typ do mnie stał tyłem, co lekko mnie zdenerwowało.

- A co mnie to obchodzi.. - Burknął pod nosem i po czym się odwróciła do mnie twarzą.

Na moje nieszczęście musiał to być ten cały Jacob, który jak dobrze pamiętam, jest kapitanem drużyny lacrosse. I teraz będę słuchać, jakie to on ma drogie ubrania i bla bla.

- No tak, bo przecież to ja mam uważać - Lekko zaczął mnie irytować ten typ.

- Tak i znów mi ubrania brudzisz. - Zaczął otrzepywać się, nawet nie wiedziałem, z czego i jak mogłem go ubrudzić.

- Weź ty, się zastanów, co powiedziecie najpierw, a potem się odzywaj. - Chciałem go minąć i pójść do budynku. Jednak niestety pan bufon musiał mi, zagrodził przejście.

Shapeshifters Blood: Smocze SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz