Rozdział 9

1.9K 227 151
                                    

Chyba znowu jestem w lekkim szoku po waszej reakcji na ostatni rozdział. :3 Jak to miło dla autora, kiedy jego dzieło się podoba. Nic tylko was rozpieszczać.

Rozdział 9

– Czy tej dziewczynie brak piątej klepki, czy co? – mruknął Harry pod nosem, czytając list od Rona.

Poprzedniego wieczora wrócili do domu po pierwszym roku nauki, który minął mu tak szybko, że nawet nie wiedział, kiedy to się stało. Teraz czekały go dwa miesiące w domu i miał sporo planów na ten czas. Oczywiście musiał też objechać cały teren farmy i zobaczyć, czy coś się zmieniło w okolicy. Bywały dni, że najchętniej jeździło konno od rana do wieczora.

Listy od Rona zawsze dostarczały mu sporo różnych informacji o ich Mistrzu Eliksirów i facet intrygował go coraz bardziej. Słyszał już o zaciekłej rywalizacji pomiędzy Ślizgonami i Gryfonami i mocno się zdziwił, kiedy przeczytał, że mężczyzna spokojnie rozegrał z Gryfonem partię szachów w czasie świąt. Może Snape jednak nie był tak naprawdę przesadnie uprzedzony do drugiego domu? Jako opiekun Slytherinu na pewno faworyzował w jakiś sposób swoich podopiecznych, ale czuł, że to mogło być dość powszechne zjawisko w Hogwarcie. Z listów wnioskował, że profesorzy mieli swoich ulubieńców i niektórzy bywali przez to niesprawiedliwi. Najwyraźniej nie mogło być idealnie.

Ron opisał mu finały mecz quidditcha i ubolewał, że to Slytherin znowu wygrał rozgrywki. Kapitan ich drużyny był wściekły, ale nic nie mógł poradzić na to, że obecny szukający nie był jakiś spektakularny.

„Jeśli kiedyś uda mi się mieć jakąś przyzwoitą miotłę, to spróbuję się dostać do drużyny" – pisał Gryfon. – „Lubię quidditcha na równi z szachami i chciałbym pokazać, co potrafię. Fred i George mówią, że jak Olivier przestanie świrować, to wszystko będzie możliwe."

Harry cieszył się, że Ron pogadał od serca z bliźniakami. Sam przyznał, że poczuł wtedy ulgę, bo momentem wydawało mu się, że z jego kolegą jest naprawdę niewesoło. Ktoś mógłby powiedzieć, że on jako najmłodszy z rodzeństwa może czuć się podobnie. Przytłoczony przez starszego brata i siostrę, próbujący zdobyć trochę zainteresowania rodziców, ale w jego przypadku nic takiego nie miało miejsca. Może gdyby nie miał swoich zainteresowań i nie potrafił sam się sobą zająć, czułby się w jakiś sposób zaniedbany. Miał jednak szczęście i nic takiego nie miało miejsca.

Ucieszył się, że jego świąteczny prezent zdał egzamin. Ron przyznał, że niektóre zagadki były naprawdę trudne i musiał się dobrze nad nimi zastanowić. Książka wzbudziła też zainteresowanie kilku starszych uczniów. Zauważyli ją, kiedy odrabiali zadania domowe w pokoju wspólnym, a on siedział obok, głowiąc się nad rozwiązaniem jednej z podpowiedzi. Wszystko wskazywało na to, że rudzielec nie jest głupi, tylko ma problem z zapamiętywaniem zbyt dużej ilości informacji. Lepiej radził sobie z analizą tych, które dostawał na bieżąco. Jednak to, co znalazł w jego liście, sprawiło, że Harry poczuł na plecach zimny pot.

Wyglądało na to, że w Hogwarcie działo się coś bardzo dziwnego i starał się uporządkować wszystko, co od jakiegoś czasu pisał mu Ron. Najpierw po szkole zaczęły chodzić plotki o trójgłowym psie, potem ich gajowy załatwił sobie skądś smoka, wskutek czego omal nie stracił pracy. Ron wiedział o tym, tylko, dlatego że z pomocą swoich braci wysłali potajemnie tego smoka do rezerwatu w Rumunii, gdzie pracował ich brat Charlie. Następnie niemal Ron dał się podpuścić temu całemu Malfoyowi. Nie zarobił szlabanu, tylko, dlatego że jego bracia go powstrzymali przed nocną wycieczką, a potem odpowiednio się na Ślizgonie zemścili.

Było jeszcze kilka innych dziwnych przypadków, o których krążyły plotki, ale to, co się teraz wydarzyło, było prawdziwym zwieńczeniem wszystkiego.

SpotkanieOù les histoires vivent. Découvrez maintenant