Rozdział 22

1.7K 222 85
                                    

Wiecie, na jaką dziką teorię trafiłam? XD Że ojciec Luny i Lucjusz mieli wspólnego ojca XD Chociaż... Obaj blondyni więc no...

Rozdział 22

Severus z prawdziwą ulgą i dosłownie padł na łóżko w swojej sypialni. Ten cały Turniej Trójmagiczny przyprawiał go o ból głowy, a jeszcze się nawet oficjalnie nie zaczął. Tego wieczoru do Hogwartu przybyły delegacje dwóch innych szkół i od tego momentu pełnoletni uczniowie mogli zgłaszać chęć wzięcia udziału. W Halloween mieli się dowiedzieć, kim będą reprezentanci. Zdecydowanie wolałby się wybrać na jakiś konkurs warzelniczy, niż uganiać się za dodatkowymi bezmózgami, ale nie miał innego wyjścia.

W Hogwarcie nie było zbyt wielu uczniów, którzy lubiliby eliksiry na tyle i byli w nich tak utalentowani, żeby zgłosić w ogóle sam pomysł wyjazdu na międzyszkolne zawody. Marne szanse, żeby za czasów jego kadencji w tej placówce objawił się jakiś geniusz. Granger na pewno byłaby chętna, ale prędzej wypiłby jakiś eksperymentalny eliksir, niż zabrał tę wymądrzającą się dziewczynę gdziekolwiek.

Przyznał jednak, że ostatnio spuściła nieco z tonu. Od kiedy zaprzyjaźniła się z drugą, równie irytującą dziewczyną, jaką był Ginewra Weasley, przestała się wyrywać do każdej odpowiedzi. Może w końcu odkryła coś takiego jak plotki, a nie wieczne oranie nosem po książkach. Niespecjalnie go to obchodziło, o ile na jego lekcjach panował spokój. Co Gryfoni robili na innych zajęciach, kompletnie go nie interesowało. Mogliby nawet biegać nago, ale dopóki nie był świadkiem takiego zachowania, musiała się z nimi użerać Minerwa. Zawsze uważał, że była zbyt pobłażliwa względem swoich wychowanków. Połowa z nich wymagałaby cotygodniowego szlabanu dla popracowania nad charakterem.

Gryfoni byli gatunkiem, którego wręcz nie cierpiał. Wyjątek stanowiły nieliczne jednostki, które były znośne. Takiego określenia używał dla swojej relacji z Ronaldem Weasleyem. Spotykali się co jakiś czas na partyjce szachów, jeśli była ku temu sposobność. Severus przekonał się na własnej skórze, że chłopak jest mocnym zawodnikiem, a żeby go pokonać, trzeba było się nagłowić. Już bywały sytuacje, kiedy niemal czuł smak zwycięstwa, a potem musiał to weryfikować. Najmłodszy syn Molly i Artura był świetnym strategiem i potrafił na podstawie analizy przewidzieć ruchy przeciwnika. Nadawałby się świetnie na stratega aurorów w ministerstwie, o czym mu zresztą powiedział.

– Jakoś nie jestem przekonany – przyznał chłopak. – Moja mama tak bardzo nalega, żebyśmy kiedyś wszyscy pracowali na posadkach w ministerstwie, że aż obrzydzenie bierze na samą myśl. Zdecydowanie nie widzę się tam.

– Pańskie zdolności na pewno zostałyby docenione.

– Możliwe, ale na szczęście mam jeszcze czas, żeby się nad sobą zastanowić.

Aż tak wiele czasu to nie miał. Za rok będzie musiał powoli myśleć o swojej przyszłej karierze. Minerwa na pewno przeprowadzi rozmowę z każdym Gryfonem, a on z każdym Ślizgonem. Ron Weasley bez problemu zrobiłby karierę w departamencie aurorów, ale ponieważ matka skutecznie obrzydziła mu wizję pracy w ministerstwie, chłopak nie chciał na razie o tym słyszeć.

Nie znał za dobrze Molly, ale wiedział, że ta kobieta ma bardzo silny charakter. Biorąc pod uwagę, że wychowała siedmioro dzieci, nie mogło być inaczej. Gdyby dała im wejść sobie na głowę, to zwariowałaby. Od Rona wiedział, że jego rodzice chcieli mieć dużą rodzinę i chociaż nie mieli dużo pieniędzy, to nie głodowali i mieli dach nad głową.

– Zmartwili się tylko, kiedy przez Malfoya złamała mi się różdżka. Na szczęście dostałem nową – powiedział pewnego dnia. – Nie wiem, czemu tak mi pomaga, ale czuję, że mam prawdziwego przyjaciela. Może kiedyś uda nam się spotkać.

SpotkanieМесто, где живут истории. Откройте их для себя