Rozdział 37

1.8K 218 114
                                    

No gdzie ten entuzjazm ja się pytam? XD

Rozdział 37

– Ty cholerny...!!! – Syriusz Black patrzył na Severusa wzrokiem, który jasno mówił, że ma ochotę go udusić gołymi rękami. – Jak śmiałeś Smarkerusie!

Zanim jednak Severus zdążył coś odpowiedzieć, Harry zareagował pierwszy i trzasnął swojego ojca chrzestnego zaklęciem, które nałożyło my na twarz kaganiec.

– Będziesz w tym chodził, dopóki nie nauczysz się, że ludzi się nie obraża! – warknął. – I pogódź się z tym, że się z nim spotykam, bo ja nie zamierzam rezygnować z tego związku – dodał stanowczo.

Syriusz oczywiście próbował coś zrobić z kagańcem, ale zaklęcie Harry'ego było bardzo silne. Poddał się więc w końcu i na migi obiecał, że będzie się zachowywał.

– Jakoś ci nie wierzę – mruknął Harry, łypiąc na niego. – Zdejmę go, ale jak usłyszę jeszcze raz coś takiego albo jeśli wymierzysz w niego różdżką, to Prince potraktuje cię gorszym kopniakiem niż Voldemorta. Zapamiętaj to sobie. – Machnął różdżką i kaganiec zniknął.

– Ale on jest dużo starszy od ciebie – powiedział animag.

– Wielkie mi halo! Wiedziałeś, że nie gustuję w rówieśnikach. Nigdy tego nie ukrywałem. Severusa lubię i naucz się z tym żyć albo tam są drzwi! – powiedział stanowczo, wskazując na wyjście z domu.

Sam Mistrz Eliksirów nie wiedział, czy ma się śmiać, czy podziwiać Harry'ego za stanowczość. Po jakichś trzech miesiącach tego związku na odległość jego partner zaprosił go na obiad do swojej rodziny. Chciał go oficjalnie przedstawić wszystkim. Oczywiście uprzedził, że ma kontakt ze swoim ojcem chrzestnym i Remusem, którzy wpadają do niego co jakiś czas.

– Nie przepadamy za sobą z Blackiem. – Severus wolał uprzedzić Harry'ego o animozjach pomiędzy nim a tym chrzanionym kundlem.

– Wiem. Nasłuchałem się od niego trochę, kiedy na jakiejś imprezie trochę wypił i zaczął wspominać szkolne czasy. Chyba musiał to z siebie wyrzucić. I spokojnie. Biorę go na siebie. On wie, że mnie się nie prowokuje, bo źle się to kończy.

Tym sposobem Mistrz Eliksirów był świadkiem jakże ciekawej sceny, kiedy to auror Black dorobił się kagańca. Na szczęście Lupin przywitał się z nim normalnie i razem z resztą obserwowali bezskutecznie próby Syriuszy, który próbował przekonać swojego chrześniaka, że Severus nie jest najlepszym kandydatem na życiowego partnera.

– Ja cię nie pytam o zdanie! – syknął do niego Harry. – Ja cię stawiam przed faktem dokonanym i koniec! Nic, co powiesz, nie zmieni mojego zdania.

Z resztą rodziny Harry'ego na szczęście rozmowa wyglądała inaczej. Wszyscy wiedzieli, jaki miał gust i nikt tego nie komentował. Severus zrozumiał jednak szybko, czemu to właśnie pradziadka Leonarda należało się najbardziej obawiać. To nie był ktoś, komu można było rzucić wyzwanie i spokojnie odejść. W końcu to by facet, który bez mrugnięcia okiem wrzucił Voldemorta za bramę i nie miał z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.

– Harry już dawno dał nam do zrozumienia, że jego uwagi nie zwróci byle kto – powiedział, kiedy po na szczęście spokojnym obiedzie usiedli w salonie przy szklaneczce koniaku na pobudzenie trawienia. – Oczywiście, kiedy to mówił, miał może z piętnaście lat i jeszcze nie wiedział, czego dokładnie szuka ani jakie cechy go pociągają. Nigdy nie lubił głupoty. Wręcz go to drażniło. Dlatego tak zaciska szczęki, kiedy Syriusz zachowuje się jak idiota. Chętnie by go porządnie kopnął, ale powstrzymuje go przed tym wewnętrzna dyscyplina. Nie mów mu, ale założyliśmy się, kiedy straci cierpliwość.

SpotkanieWhere stories live. Discover now