Rozdział 16

1.8K 206 76
                                    

Teoria spiskowa na dziś, czy raczej rozkmina: Jakim cudem James przekonał do siebie Lily, skoro wiedziała, że zachowywał się jak dupek?

Rozdział 16

Harry czuł, jak przy naciąganiu cięciwy, jego mięśnie pracują. Ktoś mógłby wyzwać go od masochistów, ale nie obchodziło go to. Wypuścił strzałę i nie drgnął, dopóki ta nie sięgnęła celu. Na razie nie trafiał jeszcze w środek tarczy, ale przynajmniej strzały nie leciały już gdzieś w krzaki, jak na początku.

Kiedy w trakcie roku szkolnego spytał dyrektora, czy William mógłby go uczyć łucznictwa, mężczyzna w pierwszym odruchu myślał, że chłopiec żartuje. Jednak widząc jego zaciętą minę, westchnął.

– Potter – zaczął po chwili. – Jak już ty coś wymyślisz, to nie może to być nic małego, ale zdecydowanie wolę, żeby ktoś miał na ciebie oko, niż żebyśmy cię szukali po starych korytarzach pod ziemią.

Harry miał jeszcze na tyle przyzwoitości, żeby się zawstydzić. Przypadkiem znalazł zejście do podziemi szkoły, a stamtąd trafił na wydrążone naturalnie korytarze. Problem polegał na tym, że nikogo nie poinformował o swoim odkryciu i szukano go przez kilka godzin. Nic mu się nie stało, ale i tak nie ominęła go kara ani w szkole, ani w domu. Wiedział, że głupio zrobił, ale nic nie mógł poradzić na to, że stracił poczucie czasu. Dostał zakaz schodzenia do podziemi samotnie, ale znalazło się kilka osób, które temat zaciekawił, więc schodzili tam co jakiś czas pod opieką jednego z nauczycieli.

– To nie było specjalnie – powiedział szybko.

– Wiem, ale jak pakujesz się w kłopoty, to nie jest to nic małego. Skontaktuję się z twoimi rodzicami i spytam ich, co myślą o twoim pomyśle.

– A wie pan, że wśród czarodziejów łucznictwo nigdy nie było popularne? Co innego wśród czarodziejów z rdzennych ludów Ameryki, ale potem zaczęło to stopniowo zanikać.

Dyrektor popatrzył na chłopca, a potem nie wytrzymał i zaczął się śmiać. No tak. Młody Potter miał zawsze przygotowane argumenty, którymi przebijał przeciwnika. Ten dzieciak był bardzo inteligentny, ale jednocześnie niesamowicie dociekliwy i powinni już dawno się przyzwyczaić, że jak się na coś uparł, to nie rezygnował tak łatwo.

– Dziękuję za informację. A teraz zmykaj. Dam ci znać, co powiedzieli twoi rodzice – zapewnił go.

– Dziękuję – powiedział Harry i szybko pobiegł do biblioteki. Miał jeszcze godzinę do obiadu i zamierzał ją dobrze wykorzystać. Za to zaraz po posiłku został wezwany do gabinetu dyrektora. Ku jego zaskoczeniu czekali tam na niego rodzice. – Cześć? – przywitał się ostrożnie.

– No cześć młody – uśmiechnął się Alfred, kręcąc głową. – Coś ty znowu wymyślił dzieciaku? Zawracasz głowę Williamowi? Pukwudgie nie przepadają za towarzystwem ludzi.

– Ja tylko spytałem, czy może mnie nauczyć strzelać. Powiedział, że jak wy i pan dyrektor się zgodzicie, to też się zgodzi – powiedział. – Nie postawiłem go przed faktem dokonanym. Mógł odmówić.

– Tobie jest ciężko odmówić, jak się na coś uprzesz i nie chcesz odpuścić. Już się dawno do tego przyzwyczailiśmy – stwierdził. – Na szczęście taki odpał masz raz na jakiś czas i nie są zwykle szkodliwe.

– Uznaliśmy więc z tatą – odezwała się Amanda. – Że łucznictwo nie jest najgorszą rzeczą, którą mogłeś wymyślić. A poza tym ktoś będzie cię pilnował.

– Chyba naprawdę brakuje ci ruchu, skoro wymyśliłeś coś takiego – dodał Alfred. – Na początku byliśmy sceptyczni, ale pradziadek doszedł do wniosku, że jak będzie miał konkretne zajęcie, to nie narobisz głupot. Oczywiście musimy podziękować Williamowi za to, że zrobił wyjątek.

SpotkanieWhere stories live. Discover now