Rozdział 24

1.7K 213 130
                                    

Z cyklu zakręceni znajomi. Koleżanka poszła z mężem do sklepu budowlanego, gdzie na dziesięć minut się rozdzielili. On wrócił z wiertarką w ręce i tekstem: To mi możesz kupić pod choinkę XDDD

Rozdział 24

Harry był więcej niż zaskoczony, kiedy razem z listem od Rona wyjął z koperty jakieś pudełeczko. Położył je na stoliku i już miał rozłożyć pergamin i poszukać jakiegoś wytłumaczenia dodatkowej przesyłki, kiedy wspomniane pudełko powiększyło się. Wyglądało na to, że rzucono na nie wcześniej zaklęcie chwilowego zmniejszenia. Zauważywszy przyczepioną do wieczka kartkę, chłopiec sięgnął po nią i rozłożył. Omal nie padł, kiedy zdał sobie sprawę, kto jest nadawcą wiadomości.

„Pozwoliłem sobie za pośrednictwem pana Weasleya, przekazać podziękowania za niecodzienne wyzwanie warzelnicze. Nie sądziłem, że gdzieś na innym kontynencie ktoś uzna, że taki zaszczyt powinien przypaść właśnie mnie. Mam nadzieję, że moje podziękowanie przypadnie panu do gustu. Severus Snape."

– No nieźle – mruknął Harry, niemal wachlując się karteczką. Nigdy w życiu nie spodziewałby się jakiejś osobistej wiadomości od kogoś takiego jak Severus Snape. Nie podarował mu tego przepisu, żeby otrzymać coś w zamian. Po prostu uznał, że mężczyzna będzie nim zainteresowany z czysto osobistych pobudek. – Czyli Ron ma na nazwisko Weasley. Gdzie ja już je słyszałem? – zastanawiał się i otworzył pudełko.

W środku była książka, a Harry bardzo lubił książki. Tytuł też był intrygujący: „Magiczne konie na świecie". Ron najwyraźniej musiał wspomnień Mistrzowi Eliksirów podczas jakiejś partyjki szachów, że jego przyjaciel jeździ konno. Poczuł, że rumieni się lekko. To było miłe, że ktoś zadawał sobie na tyle trudu, żeby trafić w jego gust i to wiedząc o nim tak niewiele. Szczerze wątpił, żeby Ron jakoś szczególnie rozgadywał się na temat jego osoby. Szybko zerknął na spis treści i stwierdził, że jak najbardziej to był jego krąg zainteresowań.

„Pewnie się zdziwiłeś, widząc dodatek do listu" – pisał Gryfon. – Snape poprosił mnie o przekazane ci go w ramach podziękowania za tamten przepis na eliksir. Powiedział, że ktoś próbował stworzyć mieszankę, dzięki której odrastałyby utracone kończyny. Teraz to sam jestem ciekaw, czy uda mu się ją dokończyć. To byłby niezły przełom w metodach leczenia. Nawet taki laik jak ja to wie."

– Wow – mruknął Harry. Po liście składników widział, że eliksir musi być wyjątkowy i teraz już rozumiał dlaczego. Będzie musiał o tym opowiedzieć babci, kiedy pojedzie na święta do domu. Na pewno też się zdziwi. Wiedział, że Ron zostaje na święta w Hogwarcie tak samo, jak większość uczniów. A wszystko z powodu tego całego Balu Bożonarodzeniowego, który był tradycją turnieju.

„Wszyscy dostali jakiegoś kota na punkcie tego całego balu. Ja miałem nie iść, bo moja szata wyjściowa to jakiś koszmar. Na szczęście i znienacka pomógł mi Snape. Wyobrażasz sobie? Dał mi swoją starą szatę, którą dopasował na mnie. Oczywiście kazał mi milczeć, żeby przypadkiem nie stracił swojej reputacji wrednego drania, ale ja wiem swoje. Ten facet wcale nie jest taki zły, jakby chciał być."

Harry nie mógł się z nim nie zgodzić. Im więcej dowiadywał się od Rona, jaki ten facet jest prywatnie, tym bardziej go intrygował. To była ciekawa mieszanka. Z wierzchu zimny jak lód, ale w środku najwyraźniej kryło się gorące wnętrze. Inaczej przecież zostawiłby Rona samemu sobie i nie przejmował się nim.

„Oczywiście próbowałem coś zrobić wcześniej z szatą, którą kupiła mi mama, ale to była walka z wiatrakami. Materiał był już taki, że zaklęcia niewiele dawały. Najwyraźniej ktoś już wcześniej coś kombinował, bo jak próbowałem ją wydłużyć, to robiły się dziury.

SpotkanieΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα