Rozdział 15 | 5005 słów

294 41 42
                                    

Jeongguk

Konfrontacja z Jiminem w pracowni była naprawdę ciężka. Bo jak tu powiedzieć chłopakowi, że nic do niego nie czuję, tak żeby jednak pomyślał, że coś czuję i sam nagle uznał, że „ok, wezmę sprawy w moje ręce i idziemy na randkę, JJK". NIE, STOP. Mój mózg już mocno przesadza. Co pierwsze, jak sam dobrze zauważyłem – to CHŁOPAK, więc co mi tak odpierdala? A po drugie – wyglądam jak jego toksyczny eks, więc jestem skreślony po całości. Zresztą, nie tylko wyglądam, co i zachowuję się jak jego toksyczny eks. Więc jak Park Jimin miał mnie w ogóle polubić? Aż dziwiłem się, że mnie w ogóle znosi. Bo gdyby ta sytuacja to mnie dotyczyła, zapewne takiej podobiźnie mojej eks zrobiłbym piekło na ziemi, a nie jeszcze rozważał czy ją lubię. Ale właśnie to nas nieco różni. Ja działam impulsywnie, pod wpływem emocji, bez pomyślunku, byle szybko, nie przejmując się konsekwencjami. Z kolei on zawsze wszystko przemyśli i ułoży sobie w głowie, zanim w ogóle z czymkolwiek wypali lub cokolwiek zrobi. Dlatego nie zdziwiłem się, że nie skomentował mojej głupiej kartki, którą wsunąłem pod drzwi jego pracowni. I powiedział mi o swoim eks dopiero po takim czasie, choć mógł to zrobić już na początku, licząc w ten sposób, że mu odpuszczę. Licząc... bo jednak znając mnie i będąc osobą postronną nigdy bym nie zaufał, że taki typek jak ja tego nie wykorzysta, aby mnie jeszcze bardziej pogrążyć. W ogóle cała ta sytuacja z tym śmieciem Christianem... przecież gdyby ten śmietnik tu był, od razu po wyjściu z pracowni, poszedłbym go znaleźć i zrobił sobie z niego worek treningowy. Nieważne ile ćwiczył, czy był wyższy, czy miał więcej mięśni, dałbym mu radę. Bywałem furiatem, a w tej sytuacji nie potrafiłem odczuwać niczego innego, napędzany adrenaliną i myślami o tym, co zrobił Park Jiminowi i możliwe, że wielu innym osobom, zajebałbym typa. Dlatego musiałem się porządnie wyżyć na treningu. Aż sam trener był zaskoczony moją determinacją i uporem, kiedy nawet pomimo utraty tlenu i opadnięcia z sił, nie poddawałem się, sparując dalej.

Teraz już wiedziałem jedno – chcę być blisko Park Jimina. Jako jego kumpel, czy znajomy, ktokolwiek, byle nie wróg. Bo skoro on uznał, że jako osoba hetero nie chcę z nim być, a ja wiedziałem, że przypominając mu przemocowego eks on nie będzie chciał być ze mną... pozostało nam kumpelstwo lub... może przyjaźń. Ale dlaczego miałem wrażenie, że się mylę? Że te wszystkie momenty, w których odczuwałem do niego tak silne przywiązanie. W czasie których czasami słyszałem jego głos, wyznający mi miłość, cieszący się, że ze mną jest, że jestem przy nim... Odczuwając tęsknotę, za jego bliskością, jego ciepłem, którego przecież nie miałem okazji poznać... Że to wszystko... mówi mi, że ten chłopak jest moim przeznaczeniem? Że nie ma innego, słuszniejszego wyboru? Że nie ma od tego ucieczki iii... powinniśmy być ze sobą? Jednak to nie było takie proste. Nie w tym życiu. Może w innej linii czasowej było nam z tym łatwiej. Może Jimin tak naprawdę był dziewczyną. Lub to ja nią byłem. Może obaj mieliśmy spokojnie życie, mogąc się bez problemu w sobie zakochać... A tutaj... Teraz... Było to niebezpieczne, dla obu stron. I niepotrzebne dla Jimina. Już się wystarczająco wycierpiał przy swoim eks. I aż się samemu sobie dziwiłem, że choć raz wziąłem pod uwagę czyjeś uczucia, nie skupiając się tylko i wyłącznie na tych swoich.

Po tak szalonym tygodniu, w piątek, zamian imprezy, czekała mnie konferencja przed lutową walką. Pierwsza z dwóch, na której mogliśmy sobie trochę pogaworzyć i podymić. Nie przygotowywałem na nią żadnych rekwizytów, prezentów czy innych głupot. Zawsze stawiałem na swój żart i gadkę, którą publika polubiła. Oczywiście razem z moim wyglądem, co Koreańczycy uwielbiali. Bo ładna buźka = propsy od internautów na Naver. A propsy od internautów = większy rozgłos i promo gali. A ja już zamierzałem im zapewnić ładny rozgłosik.

Lekki research na przeciwnika się przydał. Pocisnąłem mu kilkoma publicznymi faktami z jego życia, na co oczywiście brakowało mu kontry z dwóch powodów – byłem osobą chroniącą swoją prywatność i nawet gdyby coś na mnie znalazł, odbiłbym to dobrym żarcikiem, na którym publika i tak by się bardziej skupiła, niż na samej wywleczonej przez niego prywacie. Trochę się jeszcze poszarpaliśmy przy face to face'ie i było po wszystkim, a ja mogłem się wyszaleć na imprezce, póki był na to czas.

Rume | Jeon Jeongguk x Park JiminWhere stories live. Discover now