Rozdział 25 | 3934 słowa

305 43 15
                                    

Jimin

Starałem się jak mogłem, aby być dobrym synem dla moich rodziców. Choć czasem miałem wrażenie, że im mocniej się staram, tym gorzej mi to wychodzi... W końcu nie poszedłem jak oni w muzykę, nie mieli przeze mnie perspektywy na synową oraz wnuki, a w dodatku narobiłem wielkich kłopotów przez mojego eks. Aż czasem dziwiłem się, że jeszcze mnie nie wydziedziczyli i nie przestali się do mnie odzywać... Ale najwyraźniej kochali mnie mocniej, niż mógłbym się spodziewać.

Dlatego, gdy miałem pokazać się z nimi na kolejnym charytatywnym evencie, nie zamierzałem odmawiać. I nie, wcale nie chodziło o to, że Jeongguk też tam będzie. Naprawdę! Najpierw się zgodziłem, a potem dowiedziałem się od mojego chłopaka, że też się wybiera na zbiórkę kasy dla młodych sportowców.

Od razu lepiej mi się przygotowywało do występu wiedząc, że będzie mnie oglądał mój ukochany. Co prawda moją rolą było jedynie bycie podkładem muzycznym dla grupy dzieci, prezentującymi taekwondo, ale wiedziałem, że Jeongguk będzie bardziej zainteresowany moją osobą, niż jakąś grupką uroczych krasnali, robiących wykopy. A to znaczyło, że musiałem prezentować się nieskazitelnie!

Po wielu godzinach w sklepach spędzonych z Tae, udało mi się znaleźć idealny, fioletowy garnitur, który na szczęście nie czynił ze mnie Jokera z Batmana, za to dodawał elegancji i nieco zaczepnego looku. Jak zawsze na takie okazje moje włosy zostały zaczesane do tyłu, a uszy i palce zdobiła biżuteria. Pożegnałem się już z papierośnicą, gdyż po pożarze naprawdę odechciało mi się jakiegokolwiek wdychania dymu. Nawet takiego pachnącego truskawkami. Co na pewno było powodem do zadowolenia mojej mamy, która od dawna marudziła, że tylko sobie popsuję mój głos takimi "rozrywkami".

Na miejscu posadzono mnie razem z rodzicami i zwykle zachowywałem się grzecznie, prowadząc rozmowy z resztą osób przy stoliku. Jednak tym razem nie mogłem spokojnie usiedzieć, ciągle rozglądając się za Jeonggukiem. I kiedy wreszcie wypatrzyłem go w tłumie, szczerze się ucieszyłem, że siedzę. Bo na widok tego seksownego mężczyzny, musiałbym usiąść z wrażenia.

Mój ukochany prezentował się nieziemsko w czarnym golfie, marynarce i srebrnym łańcuchu na szyi. Jak jakiś boss mafii. Czy to wpływ wszędobylskich tiktoków, które prezentowały takich "samców Alfa", że ten obrazek tak mi się podobał? Być może. Ale nie zamierzam narzekać.

Aż zagryzłem wargę, by nie jęknąć, marząc o tym, by wpleść palce w jego długie włosy, zaczesane do tyłu w stylu Elvisa. Tylko jeden pukiel został wypuszczony z przodu, tworząc wabik dla mojej dłoni, która już chciała go zaczesać za jego ucho.

Jeongguk stał spokojnie na ściance, gdzie masa reporterów robiła mu zdjęcia. Oczywiście nie był jedyną gwiazdą ze świata sportu na tym spotkaniu, ale nie od dziś wiadomo, że ładne buzie klikają się lepiej, a on stanowczo prezentował się idealnie na okładki i nagłówki newsów. Musiałem więc cierpliwie czekać, by skończył pozować, ale gdy pozbył się reporterów, od razu ruszył w naszą stronę, ignorując przydzielone mu miejsce. Uśmiechałem się do niego z daleka, szczęśliwy. Nawet widując go codziennie, nie miałem dość jego bliskości, nie wierząc, bym kiedykolwiek przestał go pragnąć.

Mój wyluzowany chłopak zajął miejsce tuż obok mnie. Na szczęście przy stole znajdowałem się obecnie tylko z rodzicami, którzy zajęci byli rozmową.

- U mnie zabrakło miejsc. A słyszałem, że tutaj jest wolne? - zagadał do mnie z uśmiechem i zaraz ukłonił się mamie i tacie, którzy zwrócili na niego uwagę.

- No nie wiem, czy to krzesło udźwignie taką gwiazdę - powiedziałem cicho, jednak moja mama zaraz się wcieła.

- Oooo, Jeon Jeongguk. Poznaliśmy się przed świętami, mam rację?

Rume | Jeon Jeongguk x Park JiminWhere stories live. Discover now