Rozdział 21 | 4345 słów

314 34 11
                                    

Jimin

Wiem. Wiem. Naprawdę - WIEM. Druga randka nie powinna kończyć się w łóżku. Ani w znaczeniu seksu, ani w znaczeniu wspólnego spania. A nasza jednak się tak zakończyła, bo przez Jeongguka traciłem cały zdrowy rozsądek. Niemniej spanie z nim na kanapie było naprawdę przyjemne. Mogłem się wtulić w jego ramiona i rozkoszować spokojem, jaki mi ta bliskość dawała. Bo nie potrafiłem już o nim myśleć jako o moim wrogu, przez którego miałem spaprane kilka tygodni życia. W mojej głowie zaczął zachodzić jakiś proces patrzenia na wszystko przez różowe okulary, bo zacząłem sobie tłumaczyć, że to wszystko to było po prostu przeznaczenie, które potrzebowało jakiegoś zawirowania losu, aby nas ze sobą połączyć. Bolesne było to zagranie, ale ostatecznie chyba przyniosło pozytywny skutek, prawda?

Razem z Jeonggukiem zjedliśmy śniadanie, które przygotowaliśmy wspólnie z gotowców, jakie miał w lodówce (jego młodsza siostra zadbała, by nie chodził głodny). Nie spieszyliśmy się zbytnio, choć powinniśmy, gdyż czekały nas jeszcze zajęcia na uczelni. A Jeona chyba nawet egzamin. Zdążył jednak odwieźć mnie jeszcze do akademika swoim motorem, bym zdążył się przebrać. Co i tak było dość ryzykowne. Nie powinniśmy pokazywać się razem o tak nietypowej porze w tak nietypowej sytuacji. Niepotrzebne nam są plotki... Ale nie ma co się martwić na zapas. Trzeba się martwić realnym zagrożeniem. W postaci oczywiście mojego przyjaciela, który czekał na mnie przy drzwiach, z rękami założonymi na biodra i ze zmarszczonymi brwiami.

- Dzień dobry? - przywitał się niezadowolony, a ja uśmiechnąłem się przyjaźnie.

- Cześć Tae. - Jednak widząc jego minę, spoważniałem. Bo może... - Coś się stało?

- Dlaczego nie wróciłeś na noc, Minnie?

- Zostałem u Jeongguka.

- Domyślam się. Nie sądzisz, że to nierozsądne?

Wdech, wydech, zachowaj spokój. Tylko spokój nas uratuje.

- Nie, dlaczego? Myślę, że wręcz uciekanie od niego po zabawie byłoby niegrzeczne - przyznałem, znów się uśmiechając, by go nieco rozbawić. Ale uderzyłem w zły scenariusz.

- Po zabawie? Aż tak mu ufasz? Seks i nocowanie? Kiedy jeszcze miesiąc temu mieliśmy z nim tak napiętą sytuację? Co, jeśli zaraz znowu zmieni zdanie? Ja nadal mu nie ufam, Minnie. I boję się o ciebie - powiedział Taehyungie zmartwiony. A jego słowa wywołały we mnie smutek, bo wiedziałem, że ma rację.

- Wiem, Tae. Też uważam, że jestem głupi tak po prostu się w to pakując. Ale to coś innego niż z Christianem. To takie uczucie, którego nie potrafię nazwać - przyznałem cicho. Do tej pory nie powiedziałem mojemu najlepszemu przyjacielowi o dziwnych uczuciach i nie-wspomnieniach. Uznałem to za zbyt niezrozumiałe i niewiarygodne dla osoby, która tego nie doświadczyła.

- Zauroczenie? - podpowiedział równie smutny, na co zaprzeczyłem ruchem głowy.

- Bywałem już zauroczony. Wiem, co to znaczy. Byłem też zakochany. I to już jest bliższe słowo, ale też nie do końca. To trochę tak, jakbym był absolutnie pewny, że ta osoba jest dla mnie ważna.

Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, aż Tae westchnął.

- Chodź, Jiminnie - poprosił, więc poszedłem za nim do kuchni, gdzie z zamrażarki wyjął torebkę chłodzącą, którą używaliśmy czasem na ból głowy. Podał mi ją, wskazując na moje usta. No tak, widziałem się w lustrze i wiem, że wyglądają źle po takim wymęczeniu przez Jeona... Podziękowałem i usiedliśmy razem do stołu, by jeszcze porozmawiać.

- Jesteś z nim szczęśliwy, prawda? Dba o ciebie? I niczym ci już nie dokucza, tak?

- Jestem. Tak myślę. To nasze pierwsze dni, wtedy wszystko jest doskonałe. Zapytaj mnie o to za jakiś czas. Ale tak, dba o mnie i pokazuje mi, że też jestem dla niego ważny. A patrząc na to, jak daleko się posunęliśmy, nie sądzę, by to był wielki żart w jego wykonaniu.

Rume | Jeon Jeongguk x Park JiminWhere stories live. Discover now