2. Niezrozumienie.

116 24 219
                                    


Młodszy braciszek w mig załapał aluzję i odciągnął dziewczynkę na bok, aby spokojnie z nią porozmawiać. Dinah nie miała zamiaru się wsłuchiwać w tę rozmowę, cel został osiągnięty. Nie planowała nic zrobić tej nieszczęsnej Puchonce, napatoczyła się jako świetna okazja, dobrze wyczuwając, że Ominisowi może na niej zależeć. Miał wyjątkowo zbyt dobroduszne serce co musiała wykorzystać.

Kiedy oni rozmawiali, ona przechadzała się wokół zestarzałego biurka, przejeżdżając po nim palcami. Może mogłaby sobie pozwolić na krótką chwilę wspomnień, jeśli nikt nie zwracał na nią uwagi na razie? 

Zagryzając nerwowo wargę, wyciągnęła ostrożnie różdżkę i zerkając co chwila na brata, wypowiedziała ledwo słyszalnym szeptem inkantację zaklęcia i puknęła trzy razy drewnem o blat. Pod skórą dłoni poczuła charakterystyczne znaki, które niegdyś zostały wyżłobione po jednej z zakrapianych przechadzek po Zakazanym Lesie. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, przypominając sobie beztroskie czasy, gdzie potrafiła się dobrze bawić i żyć chwilą. Wszystko dzięki tej jednej wyjątkowej osobie.

D&D

                ~

Prowadziła Ominisa w jedno konkretne miejsce, które sobie obrała za cel. To tam upora się z pierwszym zadaniem, jakie mu wyznaczyła i oby plan wypalił, bo nie ma zamiaru użerać się potem z ojcem lub matką albo czym gorsza Marvolo. 

Idąc w ciszy, stwierdziła, że zainteresuje się tą niejaką Dalią i wypyta o nią brata. Trzeba przyznać, miał odwagę, zadając się z szlamą i licząc na to, że nigdy by to nie wypłynęło na światło dzienne. Musiało mu zależeć.

- Opowiesz mi coś więcej o swojej mugolskiej dziewczynie? - zagaiła go pierwszym pytaniem.

- To nie jest moja dziewczyna. - warknął ostro, przechylając głowę w bok. 

- Z pewnością, a trzęsiesz się o nią jak nastroszony kocur. - zaśmiała się bezczelnie. - No powiedz coś o niej. Chcę poznać potencjalną szwagierkę. 

Zmarszczył mocno brwi, ale zdawał sobie sprawę, że Dinah nie odpuści. Działał teraz pod jej dyktando, więc nie miał wyjścia. 

- Ma na imię Dalia. Poznaliśmy się na czwartym roku. - rozpoczął przeciągle, ale wsłuchiwała się cierpliwie. - Dokładniej to na lekcji eliksirów, kiedy Sharp połączył nas w parę. Od słowa do słowa okazała się przemiłą dziewczyną, która potrafi opowiadać niezwykle zabawne anegdotki. - roześmiał się serdecznie pod nosem.

Dinah uniosła brew ku górze, zaskoczona taką niecodzienną reakcją brata. W ich domu nie było miejsca na przyjemne uczucia i cała trójka wyniosła odpowiednie lekcje z nauk rodziców. Ominis był najbardziej milczącym i najlepiej ukrywającym swoje emocje, a szczerego śmiechu z jego strony nie było jej dane poznać nigdy. Nie w jej obrębie. 

- Nie poznaję cię braciszku normalnie. - powiedziała szczerze zaskoczona. - Ta szlama zawróciła ci w głowie.

- Nie nazywaj jej tak! - odkręcił się obruszony w stronę Dinah, z wyciągniętą różdżką przed siebie. 

- Schowaj to w tej chwili albo moje specjalne zadanie stanie się o wiele trudniejsze dla ciebie. - syknęła groźnie przez zęby, ale Ominis nie zmienił swojej postawy w żadnym stopniu. - Ostrzegam cię...

- Ja ciebie też. - odpowiedział mocno chłodnym tonem, a brwi wygiął w poważnym tonie. 

Obserwując go takiego rozzłoszczonego, zaśmiała się głośno i podeszła na tyle blisko, że różdżka ugodziła ją w serce. Chłopak wzdrygnął się czując Dinah tuż obok siebie i opuścił swoją broń natychmiastowo. 

I że cię pomszczę | Gaunt's FamilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz