7. Pub pod Trzema Miotłami.

85 22 211
                                    


Pub pod trzema Miotłami emanował naturalnie głośnymi wesołymi gwarami, od których Dinah zdążyła się już odzwyczaić. Nie było jej tu w zasadzie od czasów szkolnych, po skończonej nauce wolała witać w zapyziałym Świńskim Łbie. Tam przynajmniej wszelkie wspomnienia nie nachodziły do jej głowy.

Kto by pomyślał, że po takim czasie będzie im jeszcze dane spotkać się w tym składzie.

Na stole stała już rozpoczęta druga butelka ognistej whiskey, która znikała w szybkim tempie, kiedy rozmowy o ich życiach nie miały końca.

Potter i Skamander po szkole podjęli się pracy w Ministerstwie. W brytyjskim oddziale Ralph spełniał się w swoim wymarzonym zawodzie — auror. Amadeus zaś pracował w biurze wyszukiwania i odnajdywania smoków, z czym wiązały się częste wyjazdy Skamandera. Yui powróciła do rodzimego kraju i skupiła się na pomocy rodzinie w ich biznesie w dosyć niekonwencjonalny sposób, a już na pewno niezbyt legalny, ale dzięki temu jej pozycja w magicznym świecie Japonii była nie do podważenia.

Jedyny Daniel został na swoim miejscu i nie rozwinął skrzydeł w wielkim magicznym świecie. Tak jak ona.

Zgodnie z jego słowami przed laty, zamieszkał z babcią, dołączając do ich małego prywatnego przedsięwzięcia, jakim była opieka nad magicznymi stworzeniami. Odkąd tylko pamiętała, gardził kłusowniczymi zapędami swojej rodziny i nie utożsamiał się z nimi nigdy. Jedyny moment, w którym uśmiech znikał z jego twarzy, był tym, kiedy rodzice zmuszali go do wędrowniczych wypraw po nowe zdobycze. I za to ich tak nienawidziła i nie miała oporu skrzywdzić. Bo zabierali uśmiech z twarzy jedynej osoby, która wprowadzała jasność w jej życie.

Za szklanką ognistej whiskey skrywała delikatny uśmiech, słysząc, jak Daniel z pełnym entuzjazmem opowiadał o powiększonej zagrodzie, którą wybudował sam dla babci, dzięki czemu mogli powiększyć asortyment o nowe większych rozmiarów zwierzęta. Jego nigdy nie interesowały pieniądze ani przybytek. Chciał jedynie szerzyć dobro.

- A ty Gaunt czym się zajęłaś po szkole? - z zadumy wyrwało ją nagłe pytanie Pottera.

- No wiesz... - uśmiechnęła się charakterystycznie i powiodła wzrokiem po stole, zatrzymując się na wnikliwie w nią wpatrujących tęczówkach Daniela. On jedyny znał prawdę. - Pozostałam po prostu Gauntem. - wróciła spojrzeniem do Pottera.

- Czyli męczysz mugoli? - parsknął śmiechem, pijąc duży łyk alkoholu.

- Raczej takich idiotów jak ty. - odpowiedziała kąśliwie, biorąc szkło do góry.

Kpiący uśmiech uwydatnił się na twarzy Ralpha, na co jedynie w odpowiedzi wydudliła na raz całą szklankę alkoholu. Raczej nie potrafili być dla siebie mili, ale jakimś dziwnym trafem znosili swoje towarzystwo.

- Zmierza do nas wasza przyjaciółka. - Yui rzuciła jednoznaczne spojrzenie na dwójkę byłych puchonów, a Dinah powiodła wzrokiem za miejscem, w które się wpatrywała. To tylko ta drażniąca koleżanka Skamandera.

- Amadeusie! Jak ja dawno cię nie widziałam! - drobna blondynka o bladej cerze objęła od tyłu za szyję Skamandera, wywołując w nim drobne rumieńce. Dinah na ten widok wywróciła jedynie oczami. To była szczebiotliwa Chloe Abbot. Tak samo słodka, jak obecna szlamowata sympatia brata. Do porzygu.

- Chloe mnie nie obdarzysz takim czułym powitaniem? - odwrócił do niej głowę Potter, szerząc rząd białych zębów. Abbot ze słodkawym śmiechem dopadła i jego, wywołując w nim uśmiech casanovy za jednego knuta. Dinah miała ochotę w jednej chwili zwrócić wszystko, co do tej pory zjadła.

Wymieniając krótkie szybkie wesołe zdania z Potterem i Skamanderem, Abbot zaczęła kroczyć w kierunku Daniela i siadając obok niego, położyła mu rękę na ramieniu. Dinah szybko spojrzała na niego w celu ujrzenia jego reakcji. Wydawał się tym niewzruszony. Jakby nie pierwszy raz takie gesty wymieniali między sobą.

I że cię pomszczę | Gaunt's FamilyWhere stories live. Discover now