18. Wizyta z Hogwartu.

61 18 128
                                    


Siedziała w kuchni otoczona wyczekującymi minami Daniela i Claudette. Po niespodziance, którą oznajmiła jej Abbot, miała wrażenie, że dosłownie ziemia osunęła się spod jej podłoża, wpychając ją do jej wnętrza.

Jest w ciąży? Nosi w sobie dziecko? Nawet w najśmielszych oczekiwaniach w życiu by się nie spodziewała, że będzie kiedyś w takim stanie. Nie pałała do małych istot żadną sympatią, częściej uważała je za irytujące potworki aniżeli coś uroczego. Z Danielem nigdy nie rozmawiała o dzieciach, nie mówił jej o oczekiwaniach w tej sprawie. Raczej po prostu cieszyli się swoim towarzystwem, jak i miłością, którą się darzyli.

Więc jak teraz będzie, kiedy oznajmi mu tę nowinę? Jak zareaguje Claudette? Wyrzuci ją stąd? W końcu do dzisiaj nie była zachwycona obecnością Dinah w swoim domu. Tyle pytań, które padną dopiero w momencie oświadczenia tej wieści.

- Dia, skarbie. - Daniel złapał ją za dłoń, czule po niej przejeżdżając kciukiem. - Powiesz coś w końcu? Chloe niby mówiła, że nie mamy się czym martwić, ale twoja mina na to nie wskazuje. - zauważył zaniepokojony.

- Cokolwiek to nie będzie, pomożemy ci Dinah. - zapewniła ją Claudette, lekko się uśmiechając.

Spojrzała po jednym, jak i drugim i cicho westchnęła. Chyba najlepiej mieć to już za sobą.

- Ja... - zawahała się od razu, przełykając głośno ślinę. - Jestem w ciąży. - mruknęła.

I cisza jak za sprawą zaklęcia padła w całym pomieszczeniu. Miała utkwione puste spojrzenie w jakiś punkt przed sobą, obawiając się miny tej dwójki. Miała wrażenie, że trwało to wieczność, choć minęło parę sekund, kiedy Claudette złapała dłonią za usta, powstrzymując łzy wzruszenia, a Daniel podszedł do niej, podnosząc ją do góry i biorąc w swoje silne objęcia, którymi ściskał ją teraz niemiłosiernie jak nigdy.

- Udusisz mnie. - jęknęła, kiedy wyczuwała, jak do płuc przestało dochodzić powietrze, a kości mogły się zaraz złamać.

- Moja najdroższa. - powiedział to z takim wyrazem miłości, którego chyba jeszcze nigdy nie słyszała. - Moja najukochańsza Dia. - powtarzał, zaczynając składać morze pocałunków po całej jej twarzy, wciąż obejmując ją całą. - Będziemy mieli dziecko, nie wierzę w to. - głos mu zadrżał ze wzruszenia, a pojedyncza łza uleciała z jego oka, którą wyczuła zaraz na swej skórze.

- Daniel puść ją, bo zaraz dziewczyna nam tu zemdleje. - skarciła go Claudette, łapiąc za jego przedramię i odsuwając nieco od Dinah, po czym spojrzała na nią z niezwykłą troską. - Nie sądziłam, że w moim życiu to ty Dinah Gaunt podarujesz mi najwspanialszą wiadomość, jaką dane mi było usłyszeć. - powiedziała, z trudem powstrzymując łzy.

Choć była nieco speszona tymi wszystkimi reakcjami to pierwsza gula ciążącą na jej sercu uległa opadnięciu. Cieszyli się i to bardzo. Aż się tego nie spodziewała. Poniekąd czuła się głupio, że ona podobnych uczuć nie odczuwała. Wciąż nie mogła przyzwyczaić głowy, że nosi pod sercem małego człowieczka, którego powinna jak normalna przyszła matka pokochać z miejsca. A nie mogła jednoznacznie stwierdzić czy tak było.

- Widzę, że jesteś w szoku, to normalne. - staruszka masowała ją po ramieniu, chcąc jej w ten sposób dodać otuchy. - Kiedy ja dowiedziałam się o swojej ciąży, podobnie zareagowałam. - dodała z uśmiechem, od którego Dinah zrobiło się nieco lżej na duszy, że jednak nie była całkowicie wyzuta z wszelkich pozytywnych emocji. Może to tylko początkowo taka reakcja.

- Zrobisz jej babciu coś ciepłego do jedzenia? - zapytał Daniel, biorąc Dinah znów pod swoje ramiona i usadawiając ją z powrotem na krzesło. - Po tym omdleniu musi być osłabiona, więc na pewno jest też głodna.

I że cię pomszczę | Gaunt's FamilyWhere stories live. Discover now