Rozdział 5

156 9 0
                                    

~Perspektywa Ron~

Pobudki zawsze należały dla mnie do ciężkich czynności, tak było i tym razem, ponieważ Harry zrzucił mnie z łóżka, kiedy nie udało mu mnie obudzić.
-Szatan- powiedziałem, podnosząc się obolały z podłogi.
-Nie, Potter- odpowiedział, z uśmiechem na twarzy stojąc dumny.
Przeklinałem go pod nosem, pędząc do łazienki, by się uczesać, umyć zęby i ubrać w letnie ciuchy, ponieważ miało być dziś dość ciepło.

Piątką znieśliśmy walizki na dół i od razu zanieśliśmy je do autokaru, by nie musieć robić tego później. Po zjedzeniu śniadania wsiedliśmy do autokaru, by ruszyć dalej w stronę Lloret de Mar.

Time skip
19.45

Dojeżdżaliśmy w końcu do miasta a  wszyscy, pomimo że spali byli zmęczeni niestety Snape stwierdził, że zafunduje nam zwiedzanie jakiegoś zamku, który nie interesował nas tak jak pokoje hotelowe, które po 9 godzinach jazdy były niczym zbawienie.

Chodząc w słabo oświetlonym zamku, próbowaliśmy słuchać Przewodnika.
Jednak nasze oczy i mózgi odmawiały posłuszeństwa zwłaszcza po tym, jak nietoperz zaczął czytać jakiś nudny wiersz czy coś takiego.
Kiedy przewodnik ogłosił nam w końcu, że zwiedzanie dobiega końca wszyscy, odetchnęliśmy, z ulgą wiedząc, że za niedługo będziemy mogli pogrążyć się w krainę snów.

~Perspektywa Blaise~
2

2.19


Leżałem na łóżku, przytulając się do pluszowego rekina Theo, Draco obok na łóżku coś bazgrał a Theo był w łazience.
-Draco?- zapytałem, patrząc na blondyna.

-czego Blaise- odpowiedział, chowając notes do szafki obok łóżka.

-nudzi mi się- oznajmiłem, poprawiając pluszaka.

-to popilnuj ubrań- powiedział, siadając po turecku na łóżku.

-nie chce mi się- odpowiedziałem, zamykając oczy.

-to idź spać- powiedział blondyn, gdy usłyszałem ćwiek otwieranych drzwi.

-Też mi się nie chce i hej Theo- przywitałem, się otwierając oczy.

-za chwilę mogę pomóc ci zapaść na sen wieczny, jeśli tak bardzo chcesz- oznajmił blondyn, wstając z łóżka.

-Rozejść się jutro możecie się tłuc dziś. Poproszę spokój, bo głowa mi pęka i oddaj mojego rekina- powiedział, zdenerwowany Theo zabierając swoją własność.

-Nie tylko nie rekin- powiedziałem załamany zabraniem ciepłego rekina
Ułożyliśmy się wszyscy w łóżkach, by następnego dnia nie umierać ze zmęczenia, Moje oczy zaczęły się robić ciężkie, jednak otworzyłem je i stwierdziłem, że jestem w pokoju, w którym budziłem się prawie co noc.
Jak zwykle Rudzielec stał, na środku pokoju nie reagując na nic.
Podszedłem bliżej niego, by jak zwykle sprawdzić, czy zareaguje, byłem pewien, że nic się nie stanie, kiedy nagle popatrzył się w moje oczy, mówiąc Blaise.

Obudziłem się przerażony i zlany potem.
-Znowu ci się śnił Weasley?- zapytał blondyn.
-Tak, ale teraz było inaczej, popatrzył na mnie i powiedział moje imię- odpowiedziałem, kładąc się z powrotem na łóżko.

-Może to znak, że przemówi do ciebie a teraz, idź spać zakochany idioto- powiedział, wracając do snu co i ja uczyniłem. Czasem miałem chęć uduszenia Draco, jednak on i Theo są dla mnie jak bracia i wyciągnąłbym ich z ognia, jeśli byłaby potrzeba.

~---------------~
Hej mam nadzieję, że się spodoba.
Dziękuję za każdy głos i wyświetlenie♡♡♡
Jeśli komuś by się spodobało to, zapraszam do innych książek na moim profilu. 
Jeśli ktoś miałby jakieś sugestie niech, do mnie napiszę lub w komentarzu. 
Z góry dziękuje za przeczytanie ♡♡♡.
~--------------~

(Nie)zwykła wycieczkaWhere stories live. Discover now