Rozdział 16

86 4 2
                                    

~Perspektywa Ron~

Rano obudził nas głośny stukot deszczu o parapety, przez co mieliśmy odwołany cały dzisiejszy dzień zwiedzania i musieliśmy zostać w hotelu.
Wraz z Harrym i Nevillem nie chciało nam się przebierać w piżamy, więc usiedliśmy pod jedną Kołdrą i włączyliśmy sobie Shreka.

Około 12 znudziło nam się oglądanie filmów i dokładnie w tym momencie postanowili odwiedzić nas Draco, Theo i  Blaise, którzy byli dziwnie weseli kiedy, wchodzili oczywiście, dlaczego byli tacy roześmiani, dowiedziałem się w momencie, w którym wszedł Blaise przemoczony od stup do głów, najwyraźniej nie przejmując się możliwością zachorowania.
Już miałem wstać i nakrzyczeć na chłopaka, kiedy ten za pleców wyciągnął niewielki, bukiet ciemnoczerwonych goździków.

-to dla ciebie- Powiedział chłopak, wręczając bukiet w moje ręce.
Wciąż siedziałem obok przyjaciół,  nie wiedząc, co odpowiedzieć w szoku.

-Ja dziękuję Blaise, nie wiem, z kąt wiedziałeś, że je lubię, nigdy ci o tym nie wspominałem- Oznajmiłem wpatrzony w kwiaty. Blaise potrafi być naprawdę romantyczny, jednak wstydzę mu to powiedzieć przy reszcie.

-Mam swoje sposoby- powiedział, stojąc na środku pokoju w ubraniach, z których ściekały, krople wody.

-Choć dam ci ręcznik wariacie-

Chwile po, tym jak dałem Blaise'owi ręcznik, Theo skoczył do ich pokoju po suche ciuchy.
Kwiaty wsadziłem do wazonu, w którym były sztuczne kwiaty i nalałem wody.

Rozsiedliśmy się na trzech łóżkach i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy quidditch, zielarstwo, rodzina, szkoła i tak dalej. Po pewnym czasie Blaise przytulił mnie, do siebie mocno kładąc swoją głowę, na mojej co było urocze.

Kiedy skończyły nam się tematy do rozmów, Nevill włączył zaplątanych, ponieważ była to jego ulubiona bajką, a że nie miałem okazji, oglądać to nie narzekałem oraz oglądaliśmy jeszcze inne filmy i animacje aż do nocy, przez co chłopaki zdecydowali się spać u nas to nie tak, że mają pokój obok. Blaise ułożył się wygodnie na swojej połowie i przytulił mnie mocno do siebie, pozwalając, bym ułożył się wygodnie.
Po paru minutach słuchając deszczu stukającego, o parapet zasnęliśmy razem.

~Perspektywa Blaise~

Rano zastał nas deszcz, przez co zostaliśmy uwięzieni w hotelu, w którym nie było zbyt wiele atrakcji oprócz baru, w którym siedział Snape wraz z Dambeldor'em pilnując by żaden uczeń nie spożył napoi alkoholowych.

W pokoju strasznie nam się nudziło, więc zaczęliśmy rozmawiać, aż Draco nie wpadł na pewien pomysł.

-Blaise nie masz psychy iść i kupić Weasleyowi kwiatów- powiedział Draco, wstając z łóżka.

-Ja nie mam psychy? To się kurde zdziwisz- odpowiedziałem, podejmując rzuconego mi wyzwania.

Kiedy ubrałem się odpowiednio by wyjść do ludzi, wybiegłem z hotelu do najbliższej kwiaciarni, w której jak się dowiedziałem, mógłbym kupić kwiaty, które lubi Ron, czyli goździki czego dowiedziałem się od Giny chwilę przed wyjściem.
Wleciałem do kwiaciarni jak piorun przemoczony jednak szczęśliwy, że już w połowie wykonałem swój cel.

Pani w kwiaciarni patrzyła się na mnie jak na osobę, niezrównoważoną jednak sprzedała mi bukiet ciemnoczerwonych 
goździków. 
Deszcz dalej ciężko opadał na ulice, więc musiałem wsadzić bukiet pod bluzę, by choć trochę go ochronić.
Na moje szczęście Hotel był po drugiej stronie ulicy, więc udało mi się przebiec, na drugą stronę.
Kiedy wszedłem do środka chłopaki, zaczęli się śmiać z tego, że wyglądam jak mokry szczur, nie przejąłem się tum zbytnio, ponieważ bukiet przetrwał i to się dla mnie teraz liczyło.

Wróciliśmy na nasz korytarz i udaliśmy się do pokoju obok naszego, który zamieszkiwał Ron, Harry i Nevill.
Najpierw wszedł Theo i Draco a ja zaraz za nimi.
Kiedy Ron zobaczył mnie w przemoczonych ubraniach, wiedziałem, że za chwile zrobi mi wykład, dlaczego na temat możliwości zachorowania dlatego szybko wręczyłem mu bukiet.

-to dla ciebie- Powiedziałem, wręczając, bukiet w ręce Rona, a na jego twarzy zaczął malować się szok.

-Ja dziękuję Blaise, nie wiem, z kąt wiedziałeś, że je lubię, nigdy ci o tym nie wspominałem- Oznajmił wpatrzony w kwiaty i z małym uśmiechem na twarzy.

-Mam swoje sposoby- powiedziałem, stojąc na środku pokoju w ubraniach, z których ściekały, krople wody.

-Choć dam ci ręcznik wariacie- Czy wspominałem kiedyś, że kocham tego człowieka, nawet jak nazywa mnie wariatem? Jeśli nie to teraz to mówię.

Theo skoczył mi po suche ciuchy, dzięki czemu mogłem cały dziś spędzić, przytulając się do Rona i oglądając film z naszymi przyjaciółmi. Oczywiście tak się zasiedzieliśmy, że nie zorientowaliśmy się, kiedy wybiła północ, jednak wyszło mi to na plus, bo mogłem spać przytulony do Rona całą noc.

~-------‐-------~
Hej mam nadzieję, że się spodoba.
Dziękuję za każdy głos i wyświetlenie♡♡♡

Czy tylko dla mnie pogodna nie może się zdecydować, czy ma być zimno, czy ciepło

Jeśli komuś by się spodobało to, zapraszam do innych książek na moim profilu. 
Jeśli ktoś miałby jakieś sugestie niech, do mnie napiszę lub w komentarzu. 
Z góry dziękuje za przeczytanie ♡♡♡.
~-------‐-----~

(Nie)zwykła wycieczkaWhere stories live. Discover now