Rozdział 9

133 7 0
                                    

~Perspektywa Harry~

Wraz z Draco wracaliśmy do sklepu, z którego niedawno wyszliśmy, kiedy zauważyliśmy Zabini'ego stojącego przed sklepem.

Draco podszedł do przyjaciela i pomachał mi na pożegnanie, po czym obydwaj poszli ulicą, a ja wszedłem do sklepu, w którym byli moi przyjaciele.
Hermiona wraz z Pansy wciąż zastanawiały się co kupić, a Ron chodził za nimi. Podszedłem do przyjaciela, który przeglądał breloczki.

-No w końcu ile na ciebie można czekać?- zapytał, odrywając się oglądania jednego z breloczków. - Biliście się tam czy co-

-Musieliśmy sobie coś wyjaśnić- odpowiedziałem, poprawiając okulary -A tak w ogóle Ron myślisz, że mógłbym się podobać Malfoy'owi?-
Ron popatrzył na mnie, jak bym powiedział najgłupsza rzecz.

-Naprawdę zapisz się do okulisty albo najlepiej ściągnij te okulary, bo ślepy jesteś- powiedział, pokazując dwa palce przed moimi oczami -ile palców widzisz?-

-Dwa- oznajmiłem Przyjacielowi

-Jeszcze nie jest tak źle, ale lepiej idź do okulisty- powiedział patrząc na moje okulary

-Przesadzasz, a teraz chodź, bo dziewczyny nie wyglądają, tak jak by miały na nas czekać- powiedziałem, wskazując Pansy i Hermione wychodzące ze sklepu.
Podążyliśmy za dziewczynami, które o nas zapomniały.

-A tak w ogóle, to jak się rozmawiało z Blaise’em?- spytałem Rona, który wyglądał na zamyślonego.

-Daj spokój, ciągle się na mnie patrzył, a kiedy dziewczyny mnie zawołały, to dał mi kartę, na której jest napisane, żebyśmy się jutro spotkali wieczorem na plaży i miałem o tym nie mówić, ale nie jestem aż tak głupi- oznajmił, gestykulując przy tym, jak opętany.

-To rzeczywiście dziwne, masz zamiar tam pójść?- 

-Szczerze nie wiem, ale chyba pójdę, jak nie wrócę, to będziesz wiedzieć, gdzie mnie szukać- oznajmił Ron.

~Perspektywa Ron~

Cały dzień zwiedzaliśmy Lloret de Mar, przez co wszyscy uczniowie mieli dość nawet profesor McGonagall, która musiała ogarnąć Dumbledore'a, który zjadł za dużo dropsów i Snape'a, który co chwilę pił "eliksir" z dużej butelki ukrytej w płaszczu, który nosił po, mimo że temperatura była wyższa niż 23°.

Wraz z Harrym i Nevillem chłodziliśmy się w pokoju, rozmawiając o całym dzisiejszym dniu.

-Obiecuję, że jeśli jeszcze raz, każą nam iść w pełnym słońcu bez wody, to skocze z wieży astronomicznej- oznajmiłem, wypijając do dna kolejną butelkę wody.

-Jakie kwiaty sobie życzysz?- zapytał Harry, również kończąc swoją butelkę.

-Daje ci wolna wole, mogą być nawet mandragory, a ty nevill co ty na to-

-Ciekawy pomysł- oznajmił oparty o zimną ścianę.-Która jest godzina Harry?- 

-17:44 a co?- zapytał Okularnik, sprawdzając godzinę na zegarku.
A Nevill powiedział ciche, nie wiem.

-Będę się zbierał- powiedziałem, podnosząc się niechętnie z łóżka, po czym opuściłem pokój, by spotkać się z Zabinim na plaży. 

W niecałe 15 minut byłem już na plaży,  szukając chłopaka, który kazał mi tu przyjść.
Po jakimś czasie zobaczyłem Blaise'a stojącego przy wodzie.

-W końcu cię znalazłem- oznajmiłem, stając obok chłopaka.

-Szczerze myślałem, że nie przyjdziesz- powiedział wciąż wpatrzony w horyzont.

-Nie wystawiam ludzi, a teraz trochę inne pytanie, po co mnie tu ściągnąłeś?- zapytałem, zaciekawiony co mi odpowie.

-Chciałem w końcu byśmy przestali być w stosunku do siebie wrogo nastawieni- oznajmił w końcu, patrząc na mnie. - Chyba widzisz, co się dzieje większość naszych przyjaciół, chodzi lub będzie ze sobą chodzić więc, po co darzyć do siebie coś, co było dawno- 

-W sumie to możemy, tylko nie myślę, że będę jak inni i będziemy razem, na razie nikogo nie szukam, więc musisz się zadowolić tym, co ci oferuje.- powiedziałem, przedstawiając mu moje stanowisko w tej sprawie.

-Okej nie narzekam- uśmiechnął się i odwrócił wzrok w wodę.

Staliśmy tak w ciszy, wpatrując się w wodę, kiedy zaczęło padać na początku mżawka by w końcu, zaczęło porządnie lać, więc zaczęliśmy biec do hotelu, parę razy prawie się wywracając.
Po paru minutach znaleźliśmy się pod zadaszonym wejściem do hotelu, oddychając ciężko po biegu.
Kiedy złapaliśmy wdech, spojrzeliśmy na siebie, przez co zaczęliśmy się śmiać jak szaleni. Dawno się tak nie śmiałem, że brakowało mi powietrza w płucach.

~-------‐-------~
Hej mam nadzieję, że się spodoba.
Dziękuję za każdy głos i wyświetlenie♡♡♡
U was też ciągle pada i są burzę?
Jeśli komuś by się spodobało to, zapraszam do innych książek na moim profilu. 
Jeśli ktoś miałby jakieś sugestie niech, do mnie napiszę lub w komentarzu. 
Z góry dziękuje za przeczytanie ♡♡♡.
~-------‐-----~

(Nie)zwykła wycieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz