Rozdział 8

146 6 0
                                    

~Perspektywa Ginny~

Wraz z Luną, Nevillem i Theo siedzieliśmy w kawiarni, niedaleko hotelu pijąc Lemoniadę.
 Zdecydowaliśmy dziś zobaczyć na spokojnie miasto, pójść i kupić pamiątki i zdecydowaliśmy by na koniec pójść na plażę.

Po wypiciu chodziliśmy po okolicy, przy okazji znajdując sklep z pamiątkami w przyzwoitej cenie. Kupiłam sobie bransoletkę oraz coś dla rodziców.
Luna natomiast kupiła sobie kolczyki z muszelkami, w których jest jej naprawdę ładnie.
Po wyjściu ze sklepu dalej przechodziliśmy się ulicami miasta.

-Wiesz co Nevill dalej nie wierzę, że jesteś z Theo- powiedziałam do blondyna.

-Dlaczego?- zapytał, trzymając swojego chłopaka za rękę.

-Nie wiem po prostu, nie spodziewałam się, że łączy was coś więcej niż korepetycje z eliksirów.- oznajmiłam.

-Miłość potrafi przyjść w najmniej spodziewanym momencie- powiedział Blondyn, kładąc rękę na moim ramieniu.

Po spacerze przez miasto wrodziliśmy do Hotelu, by przebrać się w stroje kąpielowe i zabrać resztę rzeczy na plażę.
Czekając na pozostałą dwójkę, uplotłam Lunie warkocze, a swoje włosy spięłam w wysokiego kucyka.
W końcu chłopaki przyszli i mogliśmy iść na plażę.

Time skip
18:26

Byliśmy już na plaży 3 godzinę, a słońce powoli zaczynało znikać za horyzontem.
Wraz z Luną siedziałyśmy na kocu zabranym przez chłopaków, którzy teraz biegali po plaży.
Patrzyłam na słońce, które powoli zachodziłoby po chwili przenieść wzrok na Lunę, która również patrzyła na słońce, wyglądała przepięknie w pomarańczowym świetle.

-Pięknie wyglądasz- powiedziałam, zapominając się przez moment.
Blondynka spojrzała na mnie.

-Ty również pięknie wyglądasz Ginny zresztą jak zawsze- oznajmiła z uśmiechem na ustach, a moje policzki zaczęły piec, z nie wiadomych powodów zaczęłam pochylać się w kierunku blondynki, kiedy naglę, dało się usłyszeć wołanie.

-Ginny! Luna!  chodźcie, do zagracie z nami w frisbee- zawołał Theo, przez co odskoczyłyśmy od siebie i dołączyłyśmy do chłopaków.

~Perspektywa Nevill~

Do hotelu wróciliśmy idealnie na kolację i zaraz po niej położyliśmy się do łóżek zmęczeni całym dniem.
Kiedy zasnąłem, przed moimi oczami pojawił się kolejny koszmar, był podobny do tego, który śnił mi się w autobusie, obudziłem, się płacząc i ciężko oddychając, po paru minutach się uspokoiłem i rozejrzałem się po pokoju, w którym wszyscy spali oprócz mnie.
Bez zastanowienia wstałem, poszedłem do pokoju Theo.

Zapukałem cicho w drzwi i po chwili przed moimi oczami ujrzałem na wpół obudzonego Theo, przytuliłem się do niego, zaraz po tym, jak go zobaczyłem.

-Koszmar?- zapytał szeptem, by nie obudzić pozostałych a ja kiwałem głową na tak.

-Chcesz spać dziś u mnie?- zapytał po raz kolejny, a ja znów pokiwałem głową na tak.
Theo zamkną drzwi i zaprowadził mnie do łóżka, na którym leżał rekin, którego mu dałem. Wcisnął mi rekina do rąk i wskazałbym, się położył, co zrobiłem, a on powtórzył to samo i przykrywając nas Kołdrą, ustawił nas tak, że spaliśmy na łyżeczkę.
Theo Mocno przytulił mnie do siebie.

-Teraz już ci nic nie grozi słońce, możesz spać spokojnie, a nawet jak coś będzie chciało ci zrobić krzywdę, to najpierw musi się zmierzyć ze mną- wyszeptał, po czym złożył delikatny pocałunek na moim karku. Jedną ręką trzymałem rękę Theo, a drugą ściskałem pluszowego rekina i tak ułożony w końcu zasnąłem.

~-------‐-------~
Hej mam nadzieję, że się spodoba.
Dziękuję za każdy głos i wyświetlenie♡♡♡
Wcześniej zapomniałam wspomnieć, ale Voldemort nie istnieje i rodzice Harry'ego żyją.
Jeśli komuś by się spodobało to, zapraszam do innych książek na moim profilu. 
Jeśli ktoś miałby jakieś sugestie niech, do mnie napiszę lub w komentarzu. 
~-------‐-----~
Z góry dziękuje za przeczytanie ♡♡♡.

(Nie)zwykła wycieczkaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon