☆otwieram wino☆

9 3 3
                                    

     W piękne sobotnie popołudnie Grzesiu i jego najlepszy przyjaciel postanowili udać się do parku w Sosnowcu. Chłopcy przyzwyczajeni do luksusu i prywatnych kierowców, musieli dzisiaj pojechać autobusem. Oczywiście ich podróż nie skończyła się bez żadnych problemów. Najpierw kłócili się z baba w kasie z biletami, ponieważ nie posiadali żadnej legitymacji szkolnej, a chcieli kupić bilety ulgowe. Po pół godziny i po zagrożeniu, że kobieta od biletów zadzwoni na policję, to stwierdzili, że jednak kupią normalne bilety. Później wsiedli do złego autobusu i przez przypadek pojechali do Katowic, tam też mieli wiele problemów, by kupić bilet powrotny do Sosnowca, ale udało im się szybciej kupić. Żak już był bardzo zdenerwowany tym, co się dzieje, ale widział, że Grzesiowi zależy by pójść do parku, więc stwierdził, że da jeszcze jedną szansę publicznej komunikacji. Wsiedli do autobusu do Sosnowca, spytali się nawet kogoś na przystanku, czy na pewno tym dojadą do drugiego miasta.
Po wielu zlotach i upadkach wreszcie trafili do jakiegoś parku. Tak im się tam spodobało, że chcieli nawet zrobić sobie piknik, a że nie mieli nic na piknik to Grzesiu swoje ubranie wykorzystał jako koc, a Żak pobiegł do pobliskiej żabki po hotdogi,  żelki zozole tęczowe i parę piwerek. Zrobili sobie zdjęcie pamiątkowe polarodiem Bagieta i podpisali zdjęcie.

- Ej, ale "Grzechu" pisze się przez "ch" - powiedział Żak, patrząc na zdjęcie.

- A co ja napisałem? - spytał się Dawirgin.

- Napisałeś przez samo "h", głupku - rzucił w młodszego puszka po piwie.

- Acha - odpowiedział. - Co znaczy mniejsze od trzy?

- Ty na serio idiota jesteś - mruknął pod nosem Żak.

- Ty na serio idiota jesteś - mruknął pod nosem Żak

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ulica Domowników: Dawirgin "Zakała"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz