☆jak zapomnieć☆

7 2 1
                                    

Następny tydzień
Mieszkanie Żaka w Sosnowcu

Pare dni wcześniej Żak powitał w swojej rodzinie nowa osobę, szczeniaka rasy King Charles spaniel. Bagiet stwierdził, że to idealna sytuacja, by zorganizować jakąś imprezę, więc w dniu dzisiejszym odbywa się Baby Shower na cześć Lilka Bagieta I. Zaprosił rodzeństwo Dawirgin, bo to jedyni jego znajomi, Jole, rodziców do swojego nowego mieszkania, które jest 3 razy większe od tego dziewczyn i Grzesia. Mieszkanie posiada 2 pokoje, wielki salon z kominkiem i stołem jadalnym, obok salonu znajduje się przestronna kuchnia, koło pokoi jest wielka łazienka z wanną z hydromasażem, wszystko jest udekorowane w stylu old money. Salon przystroił niebieskimi i fioletowymi balonami, zamówił dwa torty dla psa i jego znajomych, oczywiście kupił też szampana. Koło godziny 15 rodzina Dawirgin przybyła na miejsce wraz z Jola, a po paru minutach państwo Bagiet też się zjawili.

- Bonjour! (tłum. witam) Dziękuję wam na przybycie Baby Shower Lilka Bagieta I - powiedział Żak, trzymając śpiącego szczeniaka na rękach.
- Wznieśmy toast za tego słodziaka - każdy napił się dziwnego, francuskiego szampana, Grzesiu jak nikt nie patrzył to wylał go w jakąś doniczkę z paprocią. Impreza szła dobrze, każdy rozmawiał, śmiał się i robili sobie zdjęcie z Lilkiem, Lady Gaga leciała w tle, idealne przyjęcie.

- Żak weź Lilka na ręce, a Grzesiu stań koło nich, zrobię wam zdjęcie - zaproponowała mama Żaka, po niej młody Bagiet ma zamiłowanie do Francji, kobieta jak była młoda to była projektantka mody w wlasnie tym kraju, a teraz prowadzi własny dom mody. Po ustawieniu, Pani Bagiet zrobiła chłopakom zdjęcie.

- Świetnie wyszliście.

- No wiadomo, bo ja na tym zdjęciu jestem - powiedział pewny siebie Grzesiu, a Żak pokręcił tylko na to głowa i odłożył swojego pieska na sofę.

- Możemy zjeść tort? - spytała się Gisela, była już głodna i znudzona robieniem zdjęć z zwierzakiem. Każdy się z dziewczyną zgodził i zabrał się za zjedzenie wcześniej pokrojonego tortu, Lilek też oczywiście dostał kawałeczek.

- Kurwa, ten tort smakuje jak karma dla szczurów - powiedział Grzesiu, wypluwając ciasto.

- Grzesiu ty głupku! Zeżarłeś tort dla psa! - krzyknął Żak. - Mówiłem, że zielony jest dla Lilka.

- Przecież jestem daltonistą!

- Ale idiota - zaśmiała się najmłodsza z Dawirginów.

- Gracja to nie jest śmieszne - skarciła ją Gienia, 27latka z wszystkich sił próbuje jakoś zapanować nad rodzeństwem. Po ogarnięciu Grzesia, który zaczął płkać, że zmieni się w psa, reszta przyjęcia poszła gładko. Każdy wyglądał jakby się dobrze bawił, najbardziej Lilek, który miał mnóstwo nowych zabawek i najmłodsze z sióstr cały czas go głaskały i się z nim bawiły. Pod koniec imprezy do Grzesia podeszła Jola, która stwierdziła, że weźmie numer od Dawirgina, a jak się coś nie powiedzie to najwyżej wróci do picia.

- Ej, Grzesiu dałbyś mi swój numer? - spytała się.

- Po co? Chcesz mnie w coś wrobić? Nie dam się znowu - odpowiedział jej zdenerwowany Grzesiu. Już parę razy się zdarzyło, że podał komuś swój numer, a na drugi dzień w chacie miał CBŚ.

- Nieee, jesteśmy znajomymi, co nie? - Grzesiu trochę zmieszany, pokręcił głową na "tak". - No właśnie, a znajomi mają swoje numery - po paru minutach przekonywania Grzesiu dał dziewczynie swój numer. Całe zdarzenie z drugiego końca pokoju oglądał Żak, paląc malboraski czerwone. Zaśmiał się w głowie, każdy kto zna Grzesia wie, że on i numery to złe połączenie. Bardzo zdenerwowało go zachowanie Joli, bo widział, że dziewczyna wprawiła jego przyjaciela w zakłopotanie, a to następna rzecz, której Grzesiu nie lubi. Gdyby nie to, że dopiero zaczął palić fajeczke, to przeszedł by się do nich i kazał dziewczynie zostawić Dawirgina w spokoju.

***
Późny wieczór tego samego dnia
Mieszkanie Żaka w Sosnowcu

Bagiet po posprzątaniu mieszkania, ogarnięciu siebie, poszedł się wreszcie położyć do łóżka. Myślał, że szybko zaśnie, bo był wykończony, ale przez pewnego miłośnika PallMalli cienkich, niebieskich  nie mógł zmrużyć oka. Cały czas się wiercił w łóżku, próbując zająć czymś innym myśli, ale to nie wychodziło. Jego głowa była pełna tylko Grzesia, jego najlepszego przyjaciela i jedynego. Zaczął myśleć o czymś innym, to po chwili jego mózg wracał do Dawirgina. Niestety to nie pierwsza taka noc, gdy Żak nie może usnąć przez młodszego. Od jakiegoś czasu jego głowa dosłownie krzyczy imię Grzesia, nieważne co robi zawsze Dawirgin kręci się w jego głowie. Najpierw 20latek myślał, że oszalał, ale po rozmowie z losowym pijany człowiekiem w barze, zrozumiał, że może uczucia, które darzy Dawirgina nie są już tylko platoniczne. Od tamtego czasu próbuje sobie wybić z głowy młodszego, ale jak może to zrobić? Spędza cały dzień z Grzesiem, każdy moment jego życia z nim dzieli, zawsze są razem, trudno zapomnieć o kimś kto jest twoim wszystkim. Bo Grzesiu dla Żaka jest wszystkim. Każdy szczęśliwe wspomnienie, każde urodziny, każde święta, wszystko to jest Grzesiu. Nie ma chwili bez niego. Grzesiu się stał jak powietrze dla Bagieta, bez niego umiera. Dzień bez Dawirgina jest jak piekło na Ziemi, jak sernik z rodzynkami. Okropne. On jest dla niego jak bratnia dusza, jak gorsza połówka. Darzy go takim uczuciem, że brakuje słów by je opisać, a na pewno brakuje słów takich, które Grzesiu by zrozumiał. Żak zmęczony już tym co się dzieje w jego głowie, wyszedł na balkon zapalić papierosa, usiadł na podłodze i spojrzał w niebo. Przez chwilę przeszła mu myśl, że może wyjawi swoje uczucia Grzesiowi, ale szybko ten pomysł zgniótł i wyrzucił z głowy. Jak miał mu powiedzieć? Przecież powiedzenie mu równało się z zakończeniem ich znajomości, której Żak nie mógł stracić. Ich przyjaźń to sens jego istnienia. Grześ i jego rodzina to jedyni jego znajomi. Ale jak znowu żyć z tym co Żak w sobie skrywa? Koniec końców będzie musiał chyba mu powiedzieć, bo to go wykończy. Nienawidzi okłamywać Dawirgina, a co dopiero ukrywać przed nim tak wielka rzecz. Musi zdecydować co zrobić, dusi dalej to w sobie czy powiedzieć młodszemu i liczyć na cud, że go nie znienawidzi. Oczywiście postanowił, że lepiej to trzymać w tajemnicy i czekać, aż jego własna głowa go wykończyć. Lepiej być smutnym niż być smutnym bez Grzesia. Żak pomyślał, że w końcu zapomni i po prostu musi to przeczekać. Przecież to będzie łatwe, zapomnieć o najważniejszej osobie swojego życia, zapomnieć o tym, że Grzesiu nigdy nie będzie na niego patrzeć w inny sposób, zapomnieć, że Grzesiu nigdy nie będzie jego sercem, zapomnieć, że nigdy nie będą niczym więcej niż przyjaciółmi, zapomnieć, że nigdy nie będą razem. Ile dałby, by zapomnieć go. Wszystkie chwilę te, które są na nie. Bo chcę, nie myśleć o tym już. Zdmuchnąć wszystkie wspomnienia niczym zaległy kurz. Po prostu nie pamiętać sytuacji, w których serce klęka. Nie wyrwie się, choć bardzo tego chce. Chciałby by po prostu pójść w drugą stronę, zostawić to wszystko za sobą. Spalić wszystkie wspomnienia z nim, ale jak? Jak zabić coś pięknego, jak ich znajomość? Żak oddałby by wszystko, by mógł to zrobić, żeby to zakończyć, wyrzucić w pieruna, odejść, zniknąć, zapomnieć. Oh ile on by dał, żeby przestac go widzieć przed oczami za każdym razem jak kładzie się spać, ile dałby, żeby cofnąć czas i nigdy nie poznać Grzesia. Czuł, że to co się z nim dzieje będzie jego końcem, ale coś w głębi serca mu mówiło, że jednak może nie będzie tak źle.

Ulica Domowników: Dawirgin "Zakała"Où les histoires vivent. Découvrez maintenant