Rozdział 2: Za szybko i zbyt późno

156 28 220
                                    

   Dom państwa Nowaków znajdował się na nowym osiedlu na wrocławskich Krzykach. Budynki miały proste, geometryczne bryły i białe elewacje. W okolicy było wiele identycznych domków bliźniaków, jednak Nowakowie mieszkali w dużej, nowopowstałej willi ze starannie wypielęgnowanym trawnikiem. W ogrodzie rosły niewielkie jeszcze drzewka i krzewy ozdobne, na których pielęgnację domownicy nie mieli czasu – w tym celu zatrudniono ogrodnika.

   Gdy chłopcy zmierzali z przystanku autobusowego do bramy posesji, Laura już na nich czekała. Dziewczyna stała oparta o rower i w zamyśleniu przeglądała zawartość swojego telefonu. Kiedy ich zauważyła, uśmiechnęła się i powiedziała:

– Widzicie? Zamiast kisnąć w korkach, też moglibyście ruszyć tyłki i nie zatruwać środowiska.

– Bylibyśmy szybciej, ale mieliśmy przesiadkę – odrzekł Filip, przykładając breloczek kluczy do czujnika domofonu. Wybrzmiała krótka melodyjka informująca o otwarciu furtki, którą chłopak pchnął przed siebie.

– Jak zaraz się nie napiję, to będzie drugi pogrzeb. Adam mnie oszukał. Nie wszystkie autobusy korzystają z klimy, chociaż mają takie naklejki... – skomentował zmarnowany Igor, jednak z ironicznym uśmieszkiem.

– Problemy pierwszego świata... – zażartowała Laura i zerknęła w stronę Adama, ponieważ była przekonana, że ten żart go rozbawi, ale chłopak posłał jej obojętne spojrzenie.

   Kiedy weszli do domu Filipa, przywitał ich komfortowy chłód. Zdjęli buty w przedpokoju i udali się boso po nieskazitelnie czystych kafelkach do kuchni stanowiącej aneks przestronnego salonu z dużym, panoramicznym oknem na tył mało zagospodarowanego ogrodu.

Piękny dom, jak z katalogu, ale trudno byłoby mi powiedzieć cokolwiek o jego mieszkańcach, pomyślała Laura. Trudno było uwierzyć, że to dom pięcioosobowej rodziny.

   Filip zaczął nalewać swoim przyjaciołom zimną, filtrowaną wodę osmotyczną.

– Eee... Nie masz może coli? – zapytał Igor, niechętnie wpatrując się w podaną mu szklankę. W dobie energetyków pozostał oldschoolowym fanem napoju, który wypromował Świętego Mikołaja.

– Sprawdzę... – Filip otworzył lodówkę i podał mu puszkę zimnego napoju. – Ktoś jeszcze chce? Ja wolę wodę.

– Nie, dzięki – odpowiedzieli Laura i Adam, wypijając duszkiem wodę.

   Dziewczyna przechwyciła szklankę Igora i ją również opróżniła.

   Chociaż poza nimi w domu Filipa nie było nikogo, ani jego przyjaciele, ani nawet on sam nie czuł się w kuchni swobodnie. Było tu tak nieskazitelnie czysto i przez to jakoś nieprzyjaźnie. Mieli wrażenie, że zakłócają sterylność wnętrza samym swoim zapachem. Wobec tego chłopak zaproponował pójście do swojego pokoju, na co nastolatkowie chętnie przystali.

   Pokój Filipa znajdował się na piętrze, które mieściło jeszcze kilka pomieszczeń, w tym osobną łazienkę. Jeden z pokojów był sypialnią państwa Nowaków, kolejny to pokój młodszego brata Filipa, Maksa. Następny, przerobiony na pokój gościnny, stanowił kiedyś sypialnię starszej siostry Filipa, która aktualnie studiowała medycynę w Warszawie.

   W przeciwieństwie do reszty domu pokój chłopaka zawierał znacznie więcej osobistych elementów. Pomimo dużego metrażu był po prostu bardziej przytulny. Na ścianie pomalowanej na jasnoszary kolor wisiał oprawiony w antyramę plakat pierwszego sezonu Stranger Things, a półkę nad biurkiem zdobiło kilka trofeów za osiągnięcia sportowe i wyniki w nauce. Filip miał też dużą biblioteczkę z książkami – znaczna część z nich stanowiła pomoce szkolne i lektury samorozwojowe z krzykliwymi tytułami na temat wydobywania ukrytego potencjału, które regularnie prezentowali mu rodzice. Ale wśród nich znajdowały się także powieści science-fiction, fantasy i kilka horrorów, które Filip wybrał sam. Poza tym jednak pokój chłopaka prezentował się bardzo schludnie i każde z jego przyjaciół było pod wrażeniem, jaka czystość w nim panuje. Łóżko było idealnie pościelone, a na kanapie ani krześle przy biurku nie walały się żadne ubrania. Nawet na blacie stołu nie można było dopatrzyć się szklanek, papierków czy choćby zeszytów.

Czy cokolwiek ma jeszcze sens?Where stories live. Discover now