6. Martha

221 72 66
                                    

Jimin wpatrywał się w twarz chłopaka z szeroko otwartymi oczami. Czuł, jak jego policzki powoli ogarnia gorąco. Chciał coś powiedzieć, ale zawahał się i tylko nieśmiało spuścił wzrok. Był wściekły, mimo to usilnie próbował opanować emocje. Na widok Mina coś w nim wrzało i szukało ujścia w gniewie. Rudzielec rozejrzał się gorączkowo, a później drżącymi rękoma odłożył błyskotkę na miejsce. Przez chwilę milczał, próbując sformułować swoje myśli, lecz w końcu zabrał głos, starannie dobierając słowa:

— Miej trochę godności i zejdź mi z oczu — wyrzucił bezlitośnie, patrząc prosto przed siebie.

Yoongi zwilżył wargę i poruszył się niespokojnie. Nerwowymi ruchami wykręcał kaszkiet, usiłując zamaskować swoje zmieszanie. Rozumiał niechęć nastolatka, ale choć obiecywał sobie, że zostawi go w spokoju, nie mógł tak łatwo odpuścić. Wciąż z jednakowym zaciekawieniem przyglądał się jego twarzy, chcąc utrwalić w głowie wszystkie detale. Zniecierpliwiony westchnął i pocierając zmarznięte dłonie, zaczął ostrożnie:

— Być może byłem zbyt ostry, ale... wprowadzasz mnie w jakiś dziwny stan umysłowy.

— W takim razie mam do ciebie jedną, małą prośbę. To nic skomplikowanego — zapewnił Park, zamaszyście gestykulując rękami. — Odczep się! — wykrzyczał na odchodne i odwrócił się na pięcie.

— Nie tak prędko — mruknął Min, po czym chwycił go mocno za ramię i pociągnął za sobą, uciekając przed bacznym wzrokiem tłumu. Gdy znaleźli się za rogiem jednego z budynków, brunet rozluźnił chwyt i ściszonym głosem oświadczył. — Nie udawaj, że jestem dla ciebie obojętny, bo bardzo ci to nie wychodzi.

— Yoon... idź leczyć swoją urażoną dumę gdzieś indziej.

— Mam topić smutki w jakimś przydrożnym rowie?

— Czy ty właśnie próbujesz wywołać we mnie odruch współczucia? — zapytał Jimin, lekko przekrzywiając kształtną główkę.

— Tak — przyznał Yoongi, a po chwili przyszpilił rudzielca do ściany i przyglądając mu się z bliskiej odległości, próbował zrozumieć, skąd to nagłe podekscytowanie. Będąc przy nim, odczuwał wręcz dziecięcą satysfakcję. Z jednej strony lubił jego nieprzystępność, z drugiej miał ochotę zmusić go do zrobienia czegoś skandalicznego. — Chcę usłyszeć z twoich ust coś miłego — wyznał nieoczekiwanie. — Z góry uprzedzam, że nie przyjmuję odmowy.

Park prychnął i starając się nie zdradzać żadnych emocji, popatrzył chłopakowi w oczy. Kiedy poczuł na swojej skórze jego oddech, zamarł, instynktownie odwracając twarz. Był tak zmieszany, że nie wiedział, co zrobić z rękami. Krew pulsowała mu w żyłach, a zaciśnięte dotąd usta rozchyliły się w niemym zdziwieniu.

— Yoon... na komplementy trzeba najpierw zasłużyć — odparł, gdy odzyskał panowanie nad sytuacją.

— Odmawiasz na własne ryzyko — zagroził Min, mimowolnie zahaczając wzrokiem o jego krągłą szyję, ramiona i odstające obojczyki, które niknęły za materiałem bawełnianej bluzki. Yoongi drgnął gwałtownie i zrobił kilka kroków w tył. Ogarnęło go jakieś dziwne roztargnienie. Minęła chwila, zanim zdecydował się znowu na niego spojrzeć, a gdy już to zrobił, dodał ciszej. — Mam zasłużyć słowem czy gestem?

Jimin parsknął śmiechem i pokręcił głową. Nie umiał rozeznać się w sytuacji. Raz był pewien, że brunet stroi sobie żarty, kiedy indziej wyczuwał w jego głosie poważne tony. Zamyślony wplątał dłoń we włosy i okręcając kilka kosmyków wokół palca, popatrzył przed siebie. Ludzie tłoczyli się między straganami, a głośne nawoływania sprzedawców mieszały się ze śmiechem dzieci. Deszcz ustał, ale kałuże na brukowanym placu wciąż przypominały o niedawnych opadach. 

Orange Crush | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz