Kiedy ich spojrzenia się spotkały, czas zastygł w miejscu. W oczach Jimina malował się strach, a Yoona — napięcie i jakaś głęboko skrywana prawda o tym, czego nie umiał wtedy kontrolować. Ich relacja od samego początku była niejednoznaczna. Żaden z nich nie potrafił jej nazwać, ani określić wyraźnych granic. Teraz, patrząc na siebie po latach, znowu doświadczyli tej zniewalającej pokusy, dezorientacji i niepewności.
Park stał w milczeniu, a jego twarz wydawała się pozbawiona ekspresji. Serce biło mu gwałtownie, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Czuł się jak bohater zapomnianej historii, który odzyskał nagle utracony fragment swojego życia. Nieważne, ile razy próbował zamknąć tę furtkę, cienie przeszłości wciąż go nawiedzały, bezustannie przypominając o tej wypartej i wstydliwej prawdzie.
Yoongi spoglądał na szatyna z niekłamaną ciekawością. Przesuwał wzrokiem po jego twarzy, policzkach, ustach, jakby próbował odkryć jakąś tajemnicę. W jednej chwili zalała go fala gwałtownych wspomnień. Myśli wirowały mu w głowie, lecz przez nadmiar emocji nie był w stanie uchwycić żadnej z nich. Jeszcze do niedawna żył w przekonaniu, że ta przelotna fascynacja umarła śmiercią naturalną, ale teraz na nowo pojedynkował się sam ze sobą, nie mogąc oderwać wzroku od tych zamglonych oczu i wilgotnych, lekko rozchylonych warg.
— Witaj — zaczął pierwszy, kiedy cisza stała się zbyt wyczuwalna.
— Yoon...
— To moja narzeczona, Ann — kontynuował brunet, nie zwracając uwagi na skonsternowaną minę swojej partnerki. — A to... dawny znajomy ze szkoły — poinformował z wahaniem.
Chłopak ocknął się z odrętwienia i z wymuszonym uśmiechem ujął jej rękę.
— Park Jimin. Miło poznać.
Kobieta lekko schyliła głowę, posyłając mu znaczące spojrzenie. Wyglądała na pewną siebie. Postawę miała wyprostowaną, a ruchy swobodne i zdecydowane. Ubrana była w długą, idealnie skrojoną suknię z rzędami efektownych falban. Jej blond włosy, gładko zaczesane do tyłu, przypominały klasyczne fryzury z tamtej epoki. Uchodziła za atrakcyjną, ale nie tak czarującą jak większość dam z jej towarzystwa. Wyróżniała się wysokim wzrostem, nieskazitelną cerą i ciemnymi oczami, które wyrażały wrodzoną siłę charakteru.
— Mnie również — odparła, choć nie zabrzmiało to szczerze. — Zostawię was — dodała zalotnie, po czym odeszła, przyglądając się Jiminowi ze źle skrywaną podejrzliwością.
Na moment zapadła między nimi krepująca cisza. Yoongi wpatrywał się w chłopaka z jakimś szczególnym naciskiem, trzymając w ręce kieliszek z winem. Nie wiadomo, dlaczego powrócił pamięcią do ich ostatniej rozmowy. Przez chwilę zdawało mu się, że znowu jest czternastolatkiem i odkrywa siebie z tą naiwną fascynacją badacza. Dopiero później dotarło do niego, że nie ma w sobie już nic z dziecka i tej lekkomyślnej ciekawości, która go wtedy cechowała.
— Nic o tobie nie wiem — przyznał, odkładając trunek na stół.
— Wolisz, żeby tak pozostało? — wyszeptał pytająco Park, czując okropną słabość w całym ciele.
— Wolę, żebyś zaspokoił moją ciekawość.
Jimin zagryzł wargę, nieśmiało zerkając w stronę mężczyzny. Biła od niego jakaś dziwna powaga. Nosił elegancki frak, białą koszulę, najprawdopodobniej z bawełny lub jedwabiu, i skórzane buty z cholewami, które zachodziły na spodnie. Swoje ciemne włosy miał zaczesane do tyłu. Był przystojny. Jego twarz nabrała ostrości i męskich rysów, a sylwetka — więcej kanciastych kształtów. Park musiał przyznać, że wygląda jeszcze ponętniej, niż to zapamiętał.
CZYTASZ
Orange Crush | Yoonmin
Fanfiction'Ania z Zielonego Wzgórza' rainbow version. Jimin od zawsze bujał w obłokach. Lubił komplikować rzeczy z pozoru proste, traktował życie jak teatr i nie uznawał z nikim rywalizacji. Mówił dużo, a przy tym wielokrotnie szokował swoją bezpośredniością...