Tańczył z gracją, ale jakby w zwolnionym tempie. Obszerna spódnica, która sięgała aż do ziemi, falowała przy każdym obrocie, plącząc mu się między nogami. Włosy miał rozwiane, a czoło lekko zroszone od potu. Czuł się jak w transie. Jego ruchy idealnie współgrały z brzmieniem muzyki, ściągając uwagę wszystkich bez wyjątku. Oszołomiony co chwilę odchylał głowę i mrużył oczy, wyzywająco zagryzając wargi. Nawet nie zauważył, że szal już dawno spłynął mu z ramion, eksponując kusząco gładką skórę.
Jeon poruszał się tuż obok, z fascynacją obserwując zaczerwienioną od wysiłku twarz Jimina. Zadowolony wyciągnął dłoń, przyciągnął go do siebie i stanowczo objął w pasie. Tańczyli dookoła sali, posyłając sobie dyskretne uśmiechy. Ludzie co rusz trącali ich łokciami, ale oni nie zwalniali tempa, wciąż wirując w rytm melodii. Jeongguk uśmiechnął się pod nosem, z finezyjną zręcznością obracając chłopaka wokół własnej osi. Był doskonałym tancerzem. Trzymał idealnie prostą ramę, wzrok miał skupiony, a ruchy dynamiczne.
— Istnieje cień szansy, że jeszcze się spotkamy? — zapytał, rzucając „dziewczynie" wyzywające spojrzenie.
— Obawiam się, że nie — mruknął Park, wykonując kolejny obrót. Wyglądał uroczo, gdy próbował zachować równowagę, wymachując rękami na prawo i lewo.
— Yhymn, więc mam rozumieć, że jesteś jedną z tych cichych, skrytych panien, które nabierają śmiałości dopiero za zaciągniętymi zasłonami?
Jimin chrząknął wymownie, wywracając oczami.
— Panie Jeon — zwrócił się do niego oficjalnie. — Ja nie wnikam, co pan robi po drugiej stronie zasłon i tego samego oczekuję od pana.
Jeongguk roześmiał się na głos, po czym ponownie złączył ich dłonie, wykonując coraz dynamiczniejsze piruety. Sala była pełna. Ludzie machali rękami i przytupywali, co chwilę wybuchając beztroskim śmiechem. Podłoga drżała, a tłum tańczących napierał z każdej strony, zlewając się w jedną wirującą masę. Park wypuścił powietrze, czując w ciele przedziwną słabość. W głowie szumiało mu od alkoholu, a nogi plątały się w bezwładnym tańcu. Jeon obserwował go uważnie, obracając nim raz w lewo, raz w prawo, ani na sekundę nie wypadając z rytmu.
— Skąd ten nerwowy rumieniec, hm? — zapytał z rozbawieniem, a potem bezceremonialnie pociągnął „dziewczynę" ku sobie i ujął jej biodra, zawieszając wzrok na maleńkich piersiach, które wyłaniały się spod ciasnego gorsetu. — Pytam z zawodowej ciekawości — dodał odrobinę zdyszany.
— A pan? — wyszeptał chłopak, momentalnie przystając. — Skąd u pana ten przyspieszony oddech? — ciągnął, mimowolnie przygryzając swoje wargi. Chciał się odsunąć, ale Jeongguk zablokował te działania, zdecydowanym ruchem przyciągając go do siebie i zaciskając palce na jego talii.
— Widzę, że uparcie odmawiasz odpowiedzi.
— Nie — odparł Jimin, czując, jak brunet przywiera do niego coraz mocniej. — Chcę tylko zaspokoić swoją próżność — przyznał taktycznie, po czym zerknął na salę, jakby kogoś szukał. Ludzie wciąż kręcili się wokół, chociaż tłum nie był już tak zwarty. Muzyka spowolniła, goście przycichli, a śmiechy nagle ustały. Park westchnął i spoglądając na to kolorowe zbiorowisko przed sobą, słuchał obojętnie słów Jeona. Zmęczony przeniósł wzrok na drugi koniec sali, a kiedy jego oczy w końcu natrafiły na Mina, serce omal nie wyskoczyło mu z piersi. — Dotknij mnie — szepnął głosem zdradzającym napięcie.
Jeongguk zmarszczył brwi i powiódł spojrzeniem po zebranych. Gdy spostrzegł, że Yoon przygląda im się z tłumioną wściekłością, odczuł tak wielką satysfakcję, że z trudem zdusił uśmiech. Zaraz potem odwrócił „dziewczynę" plecami do siebie i zaczął wędrować ręką wzdłuż jej kusząco zaokrąglonych bioder.
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Orange Crush | Yoonmin
Фанфик'Ania z Zielonego Wzgórza' rainbow version. Jimin od zawsze bujał w obłokach. Lubił komplikować rzeczy z pozoru proste, traktował życie jak teatr i nie uznawał z nikim rywalizacji. Mówił dużo, a przy tym wielokrotnie szokował swoją bezpośredniością...