7. Veil of Twilight

238 72 56
                                    

Jimin siedział na fotelu zdenerwowany i naburmuszony, ściskając w dłoni swój lekko pomięty kaszkiet. Nie poruszył się, ani nawet nie podniósł wzroku. Był wściekły na Yoona, że nie zważając na jego protesty, siłą wsadził go do powozu. Miał ochotę splunąć mu w twarz, ale jedyne, na co się zdobył to pełen pogardy grymas. Po chwili przymknął oczy i w poczuciu największego upokorzenia zwiesił głowę. Wiedział, że trochę za dużo wypił, lecz nie upatrywał w tym niczego niestosownego. Chciał wrócić na parkiet, by móc znowu poczuć tę radość, wolność i beztroskę. Zmęczony westchnął ciężko, a potem w nagłym przypływie irytacji rzucił się na oparcie siedzenia. 

— Być może nie wiesz, marchewko, ale picie alkoholu w nadmiernych ilościach bywa niebezpieczne dla takich chłopców jak ty — zaczął Yoongi, siedząc naprzeciwko niego i przypatrując mu się z błyskiem w oku.

— To porwanie! — wyrzucił Park głosem pełnym oburzenia.

— Nie śmiałbym, marchewko.

— Widzę, że bardzo cię to bawi...

— Troszkę — przyznał Min, unosząc wargi w ironicznym uśmiechu. Wyglądał inaczej. Włosy miał gładko zaczesane, ubrany był w długi, czarny płaszcz, a jego dłonie osłonięte były jedwabnymi rękawiczkami. Siedział dumny i wyprostowany, nieugięcie obserwując, jak Jimin wzdycha cierpiętniczo przy każdym zakręcie.

— Chyba się na ciebie gniewam, marchewko — podjął na nowo, nie kryjąc rozbawienia.

— Niby za co?! — obruszył się tamten, wydymając swoje kształtne usteczka. — Chcę ci tylko łaskawie przypomnieć, że to ty uprowadziłeś mnie bezprawnie na oczach tłumu.

Yoon założył jedną nogę na drugą i siedząc idealnie na wprost chłopaka, uśmiechnął się z samozadowoleniem. Przez chwilę milczał, obserwując każdą zmianę na jego twarzy, a później odchrząknął i zapytał swoim najbardziej przymilnym tonem:

— Mogę wiedzieć, dlaczego odrzuciłeś moje zaproszenie?

Rudzielec parsknął i pokręcił głową z dezaprobatą. Był na tyle trzeźwy, że umiał poprawnie formułować swoje myśli, ale na tyle pijany, że nie wyczuwał subtelnych żartów.

— Bo jesteś palantem — odparł bez zastanowienia.

— I kim jeszcze?

— Arogantem.

— Ciekawe — mruknął Yoongi, nie zdejmując z niego przeszywającego wzroku. — Coś jeszcze? — prowokował go dalej.

— Tak, jesteś bezduszny, niesympatyczny, masz przerośnięte ego i...

Min nie czekał. Prędko wstał, po czym zwinnym ruchem przysiadł się do nastolatka, z triumfalnym uśmiechem sięgając dłonią do jego rudych włosów. Przez pewien czas bawił się nimi, okręcając ich pasma wokół swoich palców, ale potem delikatnym ruchem odgarnął je za ucho i zbliżając twarz do tej mniejszej, wyszeptał:

— Co jeszcze chciałeś powiedzieć?

Jimin znieruchomiał, wpatrując się w niego z szeroko otwartymi oczami. Zaczął gorączkowo machać nogami, ale kiedy poczuł na swoim udzie rękę bruneta, wydał z siebie nerwowy pisk. Szybko odwrócił buźkę i starając się uspokoić oddech, trwał w milczeniu przez co najmniej kilka minut. Stanął przed poważnym dylematem: albo zaryzykować wszystko i dać chłopakowi w policzek, albo podstępem zmienić swoje położenie, przesiadając się na drugą stronę powozu.

— Odpowiedz, marchewko, bo zaraz skłonisz mnie do drastycznych posunięć — ponaglał Yoongi, „kreśląc" na jego kolanie nieregularnie linie.

— I... — zastanawiał się rudzielec, chcąc zyskać na czasie. — Bezwstydny — wyznał zgodnie z prawdą, przyciskając swoje zimne palce do rozgrzanych policzków. Odczuwał zakłopotanie. Będąc tak blisko Mina, z trudem przychodziło mu formułowanie myśli. Nawet pokrzepiony alkoholem nie potrafił zachować całkowitej swobody.

Orange Crush | YoonminWhere stories live. Discover now