11. Body

271 73 83
                                    

Miesiąc później...

Leżał na łóżku i wpatrywał się w ciemność. Cichy oddech wypełniał pomieszczenie, działając na niego tak kojąco jak letni deszcz. Jego oczy spoglądały w nieznane, a palce ślizgały się po miękkiej pościeli. Uniósł dłoń, po czym delikatnie przesunął nią po swoich wargach. Zamyślony powędrował wzrokiem w odległy kąt pokoju, wzdychając lekko. Żółty płomień świecy tańczył na ścianach, rozświetlając wnętrze nastrojowym światłem. Było spokojnie. Spokojnie i ciepło. Jimin przymknął powieki, prawie zapominając o wydarzeniach z ostatniego miesiąca. Czuł ulgę. Kiedy przeciągnął się leniwie, przeszedł go przyjemny dreszcz, nieporównywalny z niczym innym. Uśmiechnął się do siebie, a później przyłożył palce do swojego policzka, wyczuwając pod opuszkami przeraźliwy gorąc.

— Śpisz? — zapytał Taehyung, przystając w progu.

— Tak — mruknął tamten, przenosząc na niego swoje rozmarzone spojrzenie.

— To źle, bo twoje szanse na spokojny sen właśnie zmalały — zagroził Kim, a potem przysiadł na łóżku przyjaciela, wodząc wzrokiem po jego rozpalonej twarzy.

Jimin jęknął i uniósł tułów, opierając się na rękach. Jedno z ramiączek opadło mu z ramion, odkrywając blady fragment skóry. Wyglądał niewinnie. Koszula opływała jego kształtną sylwetkę, a falbanka przy dekolcie podkreślała linię szyi. Krótkie włosy tworzyły naturalne fale, łagodnie nachodząc na czoło i uszy. Nastolatek odchylił głowę, ospałym ruchem odgarniając z oczu kilka kosmyków. Przez moment milczał, rzucając ukradkowe spojrzenia w stronę drzwi, ale zaraz zerknął na Tae i zacisnął kąciki warg.

— Swoją drogą, byłem przekonany, że skończyłeś na dzisiaj z tym ciągłym rozmyślaniem — odezwał się Taehyung, przerywając panującą dookoła ciszę.

— A co, martwisz się o mój przeciążony umysł?

— Może.

— Zupełnie niepotrzebnie — odpowiedział Park, a później ostrożnie wysunął nogę spod kołdry i przybierając wyzywającą pozę, posłał mu niewinny uśmieszek.

Kim prychnął, lustrując chłopaka od stóp do głów. Udawał, że ten widok nie robi na nim wrażenia, ale w rzeczywistości pochłaniał wzrokiem każdy detal. Jego tętno niebezpiecznie przyspieszyło, a w dole brzucha znów pojawił się ten drażniący ucisk. Kilka razy odchrząknął i przeniósł spojrzenie na wiszące w oknie girlandy. Zafascynowany obserwował tę mozaikę kolorów, niemal zapominając o swoim towarzyszu, lecz zaraz oprzytomniał, z powrotem skupiając na nim swoją uwagę.

— W końcu dorównałeś mi wiekiem — zauważył ze śmiechem.

— Szkoda, że nie wzrostem — mruknął rudzielec, po czym ziewnął i z gracją opadł na poduszki.

— Widocznie źle licytowałeś ze swoim „stwórcą" — odparł Tae, a potem zapytał już na poważnie. — Szczęśliwy?

— Tak cię to nurtowało przez cały dzień?

— Może.

Jimin westchnął, wpatrując się mgliście w płomienie świec. Z podekscytowaniem myślał o dzisiejszym wieczorze. Tego dnia przypadały jego piętnaste urodziny, które postanowiono uczcić kameralnym przyjęciem dla najbliższych. Pomysł wyszedł od Namjoona, ale to Seokjin wziął na siebie większość obowiązków: przygotował menu, przystroił stół i z pełnym zaangażowaniem nadzorował każdy szczegół. Nie zabrakło słodkości, prezentów ani łez. Nastolatek jeszcze nigdy nie czuł się tak szczęśliwy. Był szczerze wzruszony i z wdzięcznością przyjmował wszystkie miłe słowa. To pierwszy raz, kiedy zaznał ciepła prawdziwie rodzinnej atmosfery.

Orange Crush | YoonminKde žijí příběhy. Začni objevovat