10. Gameplay Whispers

247 69 79
                                    

Yoon potrząsnął głową z niedowierzaniem. Początkowo był święcie przekonany, że się przesłyszał, ale gdy dotarł do niego sens tych słów, wstrzymał dech. W normalnych okolicznościach wziąłby to za żart, jednak coś w wyrazie twarzy rudzielca odwiodło go od tej myśli. Jimin od zawsze stawiał mu opór. Nieważne, czy robił to dla żartu, czy z innych pobudek — Min rzadko mógł liczyć na jakieś uprzejme gesty z jego strony. Nic dziwnego, że słysząc tak śmiałą deklarację, pozostał ostrożny. Cicho odchrząknął i znów zawiesił wzrok na tych pulchnych ustach przed sobą. Zdawał sobie sprawę, że patrząc w ten sposób, popełnia niestosowność, lecz o dziwo nie odczuwał wstydu. Ta fascynacja, która w ostatnich dniach nieco ustąpiła, na nowo dała o sobie znać. Miękkim krokiem zbliżył się do Parka i pieszczotliwie muskając wargami jego ucho, wyszeptał: 

— Pójdziesz ze mną albo „skompromituję" cię na oczach wszystkich.

Jimin zacisnął zęby, oddychając przy tym ciężko. Czuł, jak drżą mu dłonie. Wiedział, że powinien czym prędzej uciekać, ale mimo to wciąż stał bezradnie, wdychając zapach eleganckich perfum, które unosiły się w powietrzu.

— To pytanie czy rozkaz? — ciągnął ściszonym głosem.

— Sam sobie odpowiedz, skoro umiesz tak trafnie interpretować moje motywy.

— Ze wszystkich twoich marnych odpowiedzi ta jest najgorsza — wyrzucił rudzielec.

Yoongi nie wytrzymał. Pochylił się do przodu i bez skrępowania zajrzał mu prosto w twarz. Jego oczy lśniły z ekscytacji, a usta rozjaśnił nikły cień uśmiechu.

— Na twoim miejscu zrezygnowałbym z tych dziecinnych wybiegów — odparł z samozadowoleniem.

— Jakich wybiegów?

— Przecież widzę, że grasz na czas, marchewko.

Park oblizał spękane wargi i spojrzał na niego tak, jakby uczestniczył w jakimś tajemnym spisku. Próbował zapanować nad swoimi reakcjami, ale nic nie mógł poradzić na to, że po raz pierwszy miał ochotę zrobić coś naprawdę skandalicznego.

— A ja na twoim miejscu nie wysnuwałbym zbyt pochopnych wniosków — odrzekł, opierając się pośladkami o kant stołu. — Poza tym muszę wiedzieć, w jakim celu...

— Chcę tylko spełnić twoją zachciankę — wciął się Yoon, podchodząc jeszcze bliżej. — I albo podejmiesz mądrą decyzję, albo... uszczęśliwię cię pocałunkiem teraz, tutaj, zaraz — dodał z udawaną powagą.

Jimin poczuł, jak na policzki wstępują mu krwistoczerwone rumieńce. Prędko uciekł wzrokiem i prychnął nerwowo, próbując ukryć swoje zawstydzenie. Nie umiał spokojnie reagować na takie odzywki. Był skrępowany, przestraszony, ale co zaskakujące... także i podekscytowany. Po chwili odchrząknął i chcąc powstrzymać drżenie rąk, sięgnął mechanicznie po leżący na stole plaster szynki.

— Żartowałem — mruknął, z trudem przełykając jedzenie.

Obaj popatrzyli sobie prosto w oczy i badając nawzajem swoje twarze, starali się zrozumieć, dlaczego nigdy nie doszło między nimi do otwartego zawieszenia broni. Te wszystkie sprzeczki były o nic, ale jednocześnie w sposób dorozumiany świadczyły o towarzyszącym im napięciu. Nie potrafili z nich zrezygnować i choć oboje rzucali sobie podejrzliwe spojrzenia, coś silnego ciągle pchało ich ku sobie.

— To dziwne, bo moje nieomylne przeczucie podpowiada mi, że kłamiesz — odparł Yoongi, a potem chwycił chłopaka za ramię i nie zważając na jego protesty, pociągnął go za sobą. Przeciskając się przez tłum ludzi, czuł na sobie ich ciekawskie spojrzenia, ale w tej chwili myślał tylko o jednym. Chciał wykorzystać sprzyjającą okazję i pobyć z Jiminem sam na sam. Miał dość tej dyskretnej obserwacji, dość tych niedopowiedzeń... 

Orange Crush | YoonminWhere stories live. Discover now