17. Burning

210 70 77
                                    

Nie odzywał się całą drogę. Był tak zawstydzony, że żadne słowa nie chciały mu przejść przez gardło. Głowę miał spuszczoną, a spojrzenie utkwione w podłodze. Jego kolana drżały, już choćby z samej bliskości siedzącego obok Mina. Pragnął coś powiedzieć, jakoś usprawiedliwić swoje zachowanie, lecz mimo to wciąż z niewytłumaczalnym uporem milczał. Odczuwał słabość. Głosy ginęły gdzieś w gąszczu myśli i nie słyszał nic poza paroma urywkami zdań. Speszony zagryzł wargę, po czym ułożył rękę tak, by „przypadkowo" muskała udo Yoona. Podniósł wzrok i popatrzył na niego pożądliwie, dziwiąc się w duchu swojemu roztargnieniu. Znowu ogarnęła go ta słodko-gorzka niemoc.

Yoongi zajrzał mu w oczy, próbując opędzić się od niepowołanych myśli. Bez słowa ujął jego dłoń i w nagłym przypływie chwili przesunął po niej palcem. Próbował zachować profesjonalizm, ale nie mógł ignorować tej ekscytacji, która ogarniała go, kiedy tylko czuł przy sobie bliskość Jimina. Ilekroć na niego spoglądał, odzywały się w nim niezaspokojone pragnienia. Miał mętlik. Był podekscytowany ślubem z Ann, a jednocześnie siedział tutaj, obok Parka, walcząc z tęsknotą i narastającym pożądaniem.

— Wszystko w porządku? — zapytał, ściszając głos do minimum.

Jimin rozwarł usta, oblizując je bezwiednie. Przez moment przyglądał się brunetowi płonącym wzrokiem, ale zaraz odwrócił twarz, zaciskając zęby. Odnosił wrażenie, że dystans między nimi prawie przestał istnieć. Jego ręka spoczywała na kolanie mężczyzny, a ich ciała przylegały do siebie, jakby chciały zlać się w jedno. Znowu poczuł w dole brzucha to charakterystyczne gorąco. Podniecony zbliżył swoje wargi do tych węższych i wyszeptał:

— Zimno mi.

— Zimno? — zdziwił się Yoon, po czym bez zastanowienia dotknął jego policzka. — Jesteś cały zgrzany — stwierdził z niepokojem.

— Zimno — skłamał Park, patrząc na niego wymownie.

Min zmarszczył czoło, przez chwilę trwając w milczeniu. Zaraz potem sięgnął palcami do guzików płaszcza, chcąc otulić nim szatyna, ale nagle poczuł na swoim nadgarstku jego drobną dłoń.

— Nie — wyszeptał, powstrzymując go.

Yoongi uniósł brwi, posyłając mu pytające spojrzenie. Czuł lekką dezorientację. Na jego twarzy malowały się sprzeczne uczucia — od konsternacji aż po zaciekawienie. Miał wrażenie, że Jimin prowadzi jakąś dziwną grę, której zasady zmieniały się z minuty na minutę. Odwrócił głowę, by ukryć zakłopotanie, a kiedy po pewnym czasie znów na niego zerknął, uderzyła go podniecająca myśl. Bez zastanowienia ujął dłonie chłopaka i przyłożył je do swoich ust, ogrzewając ciepłym oddechem.

— Lepiej? — zapytał.

— Tak — przyznał tamten bez ogródek. Była w tym geście jakaś banalna czułość, która szalenie mu się podobała. Rozkojarzony przymknął powieki, zagryzając przy tym swoje pulchne wargi. Uwielbiał, kiedy dotykały go męskie, silne ręce.

Jeongguk siedział po przeciwnej stronie, spoglądając na nich z szyderczym uśmiechem na ustach. Dostrzegał wszystko: pożądliwe spojrzenia Jimina, jego bezwstydne gesty, prowokacyjne słowa i to, że Yoon nie pozostawał na nie obojętny. Odczuwał przedziwną satysfakcję, gdy przyjaciel tracił całą dystynkcję, nieudolnie walcząc z prymitywnymi żądzami. Od zawsze podejrzewał, że Min żywił jakąś przewrotną słabość do „rudzielca". Nigdy o to nie pytał, ani nawet nie rozpoczynał tego tematu, ale mimo swojej powściągliwości był przenikliwym obserwatorem.

Jechali w ciszy, każdy zatopiony w swoich myślach. Dopiero jak minęli ostatni zakręt i znaleźli się na drodze prowadzącej do domu Kimów, Jeon przerwał milczenie, próbując bez powodzenia wciągnąć swoich towarzyszy w jakąś niezobowiązującą rozmowę. 

Orange Crush | YoonminWhere stories live. Discover now