Rozdział 42

7 4 0
                                    

Ktoś z różowymi włosami właśnie otworzył drzwi i spojrzał mi w oczy.

"Dlaczego tu jesteś?"

Dowiedziawszy się, że to ja, Reynold przestał gestykulować i zmarszczył brwi.

Po pierwsze, myślisz, że cieszę się, że cię widzę?

Spojrzałam na niego i odpowiedziałam spokojnie.

"Jestem tutaj, ponieważ lokaj mnie oprowadził."

"Nie o tym mówię."

Reynold spojrzał na mnie w górę i w dół, po czym się roześmiał.

"Jesteś z trzeciego piętra, prawda?".

O mój Boże! Kto jest powodem, dla którego mnie nie ma?

Ni stąd, ni zowąd pstryknęłam na niego z nieśmiałym uśmiechem.

"Zakaz wstępu został od dzisiaj zniesiony. Ojciec dał mi pozwolenie."

"Och! To dlatego nagle zapytał mnie o strych, którego nie używałem...".

"Więc dlaczego tu jesteś?"

"Nie jestem niedostępny jak jakiś idiota."

Wszedł sarkastycznie. Postać zmarszczyła brwi. Nie chciałam być niepokojona przez nieproszonego gościa. Byłam zirytowana.

"Byłam pierwsza".

Więc mówiłam ci, żebyś trzymał się z dala od mojego miejsca. Ale on nie był człowiekiem, który posłucha.

"Kto coś powiedział?"

Reynold wszedł na poddasze bez żadnego dystansu i położył się na puszystej kanapie. I wpatrywał się we mnie ospałymi, spuszczonymi oczami.

"Siedzisz tam na ziemi. to idealne miejsce dla ciebie".

"Dlaczego chcesz zostać tutaj, a nie w swoim pokoju?"

"To dlatego, że drugi pan tego domu tego chciał".

"O rany, po prostu."

Pięść zadrżała. Chciałam dać w twarz wrednemu facetowi, ale desperacko to powstrzymałam.

"10% przychylności, 10% przychylności...

To tylko 10 procent zarobionej przychylności. Tylko utrzymanie było odpowiedzią.

Próbując zignorować Reynolda, ponownie skoncentrowałam na oknie. Ale on nie dawał mi spokoju.

"Co zamierzasz robić, siedząc tam jak kamień?".

"Po prostu obejrzę fajerwerki i zaraz sobie pójdę, więc się nie martw".

"Smutne, nie widzę stąd pola strzału".

Zachichotał i powiedział bzdury.

"To ostatni dzień festiwalu, więc wszyscy inni wyszli wcześniej, a niewolnik, którego zaciągnęłaś, nadal tam jest.

".... Co?"

Mój umysł stał się pusty, jakbym usłyszała coś, czego nie mogłam usłyszeć. Powoli odwróciłam głowę w jego stronę.

"...... Co to znaczy?"

"Z pewnością jest sam, trenuje i umiera."

Reynold uśmiechnął się i odpowiedział zręcznie. Zaniemówiłam na dłuższą chwilę.

Jąkałam się i ledwo zapytałam.

"......dlaczego, u licha?"

"Ponieważ kazałem mu to zrobić".

"Death Is The Only Ending For The Villain" NOVELWhere stories live. Discover now