P. XXXIV / ABSURDALNIE IDIOTYCZNA KRADZIEŻ

24 2 0
                                    

- Cieszę się, że ten oczywisty wstęp mamy za sobą - oświadczył Thomas praktycznie czując gorycz obrzydzenia na następne słowa, które miał wypowiedzieć. - Wczoraj doszło do kradzieży. Nie zamierzam wskazywać palcami, kto był za nią odpowiedzialny. Myślę, że i tak większość osób znajdujących się obecnie w tym pomieszczeniu jest świadoma tego aktu bądź też pośrednio na tym akcie skorzystała.

- Chcemy podkreślić to, że naprawdę w pełni rozumiemy ten pierwszy instynkt żeby zapewnić dobre warunki własnym sztamakom - podkreślił Newt, a Thomas nie mógł powstrzymać się od myśli, jak urodzonym przywódcą był ten chłopak. Nie chciał tej odpowiedzialności, robił to wszystko tylko po to by wesprzeć ukochanego, a i tak miał naturalny talent do tego, by spokojnym tonem uciszać całe pomieszczenie zirytowanych ludzi. Powiedzieć, że Thomas był pełen podziwu byłoby niedomówieniem roku. - Prawdopodobnie rozumiemy to lepiej, niż ktokolwiek inny w tym pomieszczeniu. Ale skoro mamy tu tworzyć jedną społeczność to ekipy, z którymi przekroczyliście próg tego obiektu muszą zostać na pustyni.

- Dlatego też w ramach absolutnego wyjątku poprosimy o zwrot ukradzionego jedzenia - przejął pałeczkę Minho, choć z jego postawy wciąż biła wrogość i brak zaufania do ludzi, do których mówił.

Tommy szczerze zastanawiał się czy ich akt z różnymi podejściami ma szansę zadziałać, czy tylko utrudni im zdobycie ich zaufania. Faktem jednak było, że nie musieli nawet jakoś wybitnie grać - po prostu bardziej akcentowali pewne zwroty, słowa czy fragmenty swoich wypowiedzi. Dawali ujście konkretniejszym emocjom. I nie tkwili w jednej roli przypisanej do nich raz na zawsze. ale żonglowali tym między sobą w zależności od tego, jak sytuacja tego potrzebowała. Thomas miał też ogromną ochotę podziękować przyjaciołom za ich wsparcie. Za to, że zarwali z nim nockę. Za to, że stali z nim ramię w ramię, gdy mierzyli się z nieufnością grupy, której zaufania potrzebowali jak niczego innego. Był też pod ogromnym wrażeniem, jak gładko szło im uzupełnianie informacji i zamiana osoby mówiącej. Nie przećwiczyli tego wcześniej w żaden sposób i jasne, patrzyli na siebie nawzajem raz na jakiś czas dając sobie znać skinięciem głowy, ale do tej pory nie weszli sobie nawzajem w słowo. A samo to było już ogromnym sukcesem.

- Jest to pierwsza i ostatnia akcja, gdzie przymkniemy na to oko - podkreślił Newt siląc się na względnie sympatyczny uśmiech, który miał nieco osłabić defensywę członków Ruchu Oporu. - A i to tylko w sytuacji, w której w spiżarni znajdzie się z powrotem wszystko, co zostało przyniesione w zapasach.

Przez tłum przeszedł niejeden, słabo ukryty szept. Chłopcy postanowili chwilę odczekać przed kontynuowaniem rozmowy, by znajdujące się w pomieszczeniu osoby mogły przetrawić informacje, które otrzymali do tej pory. Żaden z nich nie wątpił w to, że jedynie kilka osób w tym pomieszczeniu wiedziało o kradzieży. Doskonale rozumieli ten mechanizm. Gdyby któryś z nich zdobył jedzenie dla reszty w naprawdę trudnych warunkach, prawdopodobnie nie zrobiłby tego prosząc o nie, ale byłby na tyle sprytnym, by nie chwalić się wszem i wobec, że je ukradł. A oni mieliby na tyle oliwy w głowie żeby nie dopytywać tylko cieszyć się tym, że nie będą musieli martwić się o posiłek przez następne dwadzieścia cztery godziny. Więc tak, jak część z nich mogła już skorzystać z tego jedzenia, tak większość prawdopodobnie zrobiła to z przepełnioną arogancją nieświadomością. Choć zgodnie z tym, co zakładał Thomas to jedzenie powinno wrócić do nich nie ruszone. Zapasy zostały ukradzione po tym, jak ekipa Ruchu Oporu została w Obiekcie nakarmiona, a każdy, kto choć postawił stopę na pustyni wiedział, że nie warto jeść za dużo na raz, ale lepiej jest racjonować porcje, które się ma. Nawet kosztem jedzenia czegoś z pleśnią.

- Liczyliśmy, szczerze mówiąc, że damy radę funkcjonować tylko na zasadzie wzajemnego szacunku i chęci ochrony miejsca, w którym wszyscy jesteśmy bezpieczni i w którym mamy względnie wygodne wyrka, dach nad głową i żarcie - zaczął Thomas, a szczerze rozgoryczenie w jego głosie zdołało wywołać kilka reakcji przepełnionych poczuciem winy czy chęcią postępowania w lepszy sposób. - Po wczorajszej akcji widzę jednak, że żadna społeczność nie utrzyma się na samej nadziei i dobrej woli. Dlatego wprowadzone zostaną na dniach konkretne zasady. Część z nich, tych najważniejszych, już opracowaliśmy, część jeszcze wymaga doszlifowania, a część zapewne będzie odpowiedzią na potrzeby naszej społeczności.

Więzień Labiryntu - Re: Powrót do przeszłościWhere stories live. Discover now