P. XVI / POWOLNE ODLICZANIE

177 14 0
                                    

Ustawili się tak blisko siebie, jak tylko fizycznie dali radę. Parami, z Newtem i Thomasem na przedzie. Przez chwilę brunet zastanawiał się, czy nie lepiej byłoby iść z ukochanym w drugiej parze, gdzie przynajmniej nie robiliby za mięso armatnie, gdyby coś poszło nie tak. Nie wyraził jednak tej myśli na głos, bo wiedział, jak bardzo zirytowałoby to blondyna. Jasne, że Thomas był pewien, że mógł włóczyć się na froncie choćby i z megafonem w dłoniach, ale po prostu nie chciał ryzykować życia Newta. Tak, jak cały czas czuł potrzebę upewniania się kątem oka, że wszystko jest z nim w porządku. Koniec końców jednak tylko Thomas wiedział, gdzie dokładnie mają pójść, więc logicznym było, że poprowadzi, tak, jak logicznym było, że Newt nie odstąpi go nawet na krok.

Darowali sobie wszelkie rozmowy. Doskonale wiedzieli, że i tak igrają z losem samym przemykaniem tuż pod nosami Bóldożerców. Nie chcieli dawać im dodatkowych powodów do podejrzliwości. Niby Thomas nie przypominał sobie, by kiedykolwiek maszyna zaatakowała inną, nawet uszkodzoną maszynę, ale przecież szczęścia nie należy naginać. Thomas mocno zaciskał dłoń na lokalizatorze, gdy mijali kolejne zakręty i podążali kolejnymi ścieżkami. Brunet zarządził dwie przerwy i chwilowo niesamowicie bardzo doceniał to, że pamięta wszystko. Dzięki temu, że potrafił skojarzyć, jak poruszał się Newt i jak zachowywało się jego ciało z tym, jak Newt radził sobie fizycznie na Pogorzelisku, potrafił zauważyć, kiedy chłopak próbuje grać silniejszego, niż w rzeczywistości był. Nie żeby reszta ich ekipy nie potrzebowała odpoczynku. W końcu ciągły stres, lęk i wbrew pozorom spokojne, równe tempo, też potrafiły dać się we znaki.

Na własne szczęście nie natknęli się na żadną maszynę aż do Nory, choć nieustannie słyszeli ich ruch. Nieprzyjemne ocieranie metalu o kamień, gdy odnóża Bóldożerców przenosiły ich ogromne cielska z miejsca na miejsce. Czasami mieli wrażenie, że potwory są dosłownie tuż obok. Czy to za najbliższą ścianą, czy nad nimi, czy gdzieś za ich plecami. I pewnie wiele z tychże przypadków było nawet prawdziwymi, ale oni nie śmieli się odwrócić i nie chcieli spędzić w Labiryncie więcej czasu, niż było to absolutnie konieczne. 

Thomas na swój sposób cieszył się z ogólnego stresu. I widział tę samą ulgę wymalowaną na twarzy Newta. Dopóki wszyscy byli zajęci myśleniem o przeżyciu nikt nie pytał go, skąd wie to wszystko i dlaczego tak dobrze sobie radzi. A przecież były to pytania, które prędzej czy później musiały paść.

Chwilę największego strachu przeżyli w samej Norze. Zwiadowcy po raz pierwszy w życiu widzieli tylu Bóldożerców w jednym miejscu. Zupełnie jakby fakt, że stosunkowo niedawno zobaczyli jakiegokolwiek w ogóle, nie był wystarczająco przerażający. Kiedy jednak szli kamienną ścieżką, gdy potwory budziły się i wychodziły ze swoich komór, praktycznie wszyscy wyobrażali sobie swoją niechybną śmierć. One jednak zachowywały się, jakby wszystko było w absolutnej normie. Przynajmniej do momentu, w którym Thomas wsunął lokalizator w odpowiednią szczelinę, co spowodowało podświetlenie się panelu do wpisania kodu. Chłopcy rzucili się w jego stronę najszybciej jak mogli, widząc, jak nagle potwory zmieniają kierunek swojego chodu i pełzając w ich stronę, strasząc ich ohydnymi i pikolenie śmiercionośnymi odnóżami. Gdy jednak Thomas wśród wrzasku popędzających go przyjaciół, wpisał kod, najbliższa ściana poruszyła się. Przez chwilę brunet zwątpił, czy przeżyją i już był zły, że będzie musiał zaczynać wszystko od nowa, gdy ściana opadła z hukiem, zgniatając najbliższego potwora. Thomas wziął głęboki wdech żeby uspokoić zszargane myśli i nerwy, odwracając się w stronę przyjaciół.

- Poczekajcie chwilę tutaj. Muszę się upewnić, jaka tam jest sytuacja - zaczął szeptem. - Nie wychodźcie stąd, tu powinniście być bezpieczni. A gdybyśmy się później już po drugiej stronie rozdzielili, uciekajcie. Przed każdym możliwym zagrożeniem. Nie inicjujcie żadnej walki, mają broń, która Was rozłoży na łopatki.

Więzień Labiryntu - Re: Powrót do przeszłościWhere stories live. Discover now