P. VIII / TY TĘPA KUPO ZŁOMU

221 22 0
                                    

- Pamiętaj, zwiewaj i nie próbuj z nimi walczyć, jasne? - spytał Thomas, po raz trzeci powtarzając to samo zdanie od kiedy zaczęli taszczyć Alby'ego. - Wiem, że Cię korci jak diabli, ale purwa, nawet nie próbuj. I użycz mi noża proszę. Może być nawet niewielki. Nawet taki bym preferował.

Minho miał ochotę zaprotestować, że przecież żyje w Strefie i biega Labiryncie o wiele dłużej niż randomowy sztamak, który pojawił się w nim dwa dni wcześniej i że doskonale wie, co robi, ale najwidoczniej ów sztamak wiedział to jednak o niebo lepiej. I udowadniał mu to na razie na każdym kroku. Minho jednak jeszcze nie był do końca pewien, czy chłopak, który z własnej woli wbiegł do labiryntu na noc jest szalony, czy pikolenie odważny, ale wiedział całym sercem, że razem dadzą radę. I że podąży za tym głąbem choćby i na kraniec świata.

- Przecież nie będę próbował pokonać czegoś, co jest nie do pokonania - obruszył się jednak i z nieco obrażoną miną pomógł dokładnie obwiązać Alby'ego bluszczem, upewniając się kilkukrotnie, że wytrzyma. - To na pewno zadziała? - spytał z niejakim niepokojem. Nigdy wcześniej nie próbowali badać tego, na co reagują Bóldożercy. Zazwyczaj po prostu przed nimi uciekali.

- Ostatnim razem wytrzymało - mruknął Thomas, pokładając szczere nadzieje w ich planie. - No i zapach bluszczu trochę je rozprasza, przynajmniej dopóki się nie ruszasz. Bo one pikolenie szybko reagują na choćby najmniejsze poruszenie, więc musisz uważać. Alby'emu to co prawda zbytnio nie grozi, oby tylko dożył do rana. Już nie mogę doczekać się wizyty w Pace za to, co zrobiłem - westchnął ciężko chłopak.

- A co zrobiłeś? - spytał absolutnie zmieszany Minho zupełnie nie łącząc faktów i zapierając się nogami o ścianę, by zacząć podciągnąć Alby'ego w górę ściany.

- Złamałem jedną z trzech świętych zasad Alby'ego. Tę o byciu Świeżyną i nie zbliżaniu się do Labiryntu - mruknął Thomas, stając za przyjacielem i z całych sił pomagając zawiesić przywódcę.

- Bez purwa przesady. Wkurzy się, że uratowałeś mu dupę? Nawet on nie jest tak głupi - zaoponował Minho, przytrzymując stabilnie lianę, gdy Thomas wziął się za wiązanie jej, by mogli w końcu zacząć uciekać. Azjata robił wszystko byleby nie było po nim widać, jak bardzo miał ochotę uciec słysząc przesuwające się ściany Labiryntu i coraz bardziej zbliżające się odgłosy Bóldożerców.

- On nie, ale Gally jest uparty. Ciekawe czy znowu uratujesz mi dupę - zaczął zastanawiać się chłopak, a widząc rosnący niepokój Minho powiedział mu jedyną rzecz, którą mógł. - Leć - oznajmił Thomas, kończąc przymocowywanie liny i spoglądając na przyjaciela z niemrawym uśmiechem. - Widzimy się przy czterech Bóldożercach - dodał, a Azjata miał szczerą nadzieję, że ten sztamak po prostu się z niego nabijał.

Minho wystartował jednak najszybciej, jak tylko mógł i odbiegł w jedynie sobie znaną stronę. Thomas miał inne zadanie. Zakładał, że po drugiej strony Przenosu nikogo nie ma. Że skoro wysłali Teresę to znaczy, że wszyscy umarli. Dlatego nie będzie nikogo, kto mógłby wyjść, ściągnąć wyłączone tudzież uszkodzone ciała Bóldożerców. A im więcej pokonają ich teraz, tym łatwiej będzie im przedostać się przez ich Norę na końcu Labiryntu. Dlatego chłopak przebiegł kawałek i kładąc się na posadzce, wsunął w sporą szczelinę w murze, zakrywając się bluszczem. Chciał czuć cokolwiek. Stres, zaniepokojenie. Może domniemana nieśmiertelność za bardzo uderzyła mu do głowy, ale jedyne, co odczuwał to radość. Cieszył się, że w końcu znajduje się tam, gdzie rzeczywiście coś rozumie, gdzie może coś zdziałać. Gdzie wszystko jest znajome, porusza się po schematach. 

Gdzie wystarczy poczekać, aż Bóldożerca zatrzyma się niedaleko od Ciebie żeby powęszyć i wtedy wyturlać się ze swojej kryjówki, przeturlać pod maszynę i wkładając rękę w ten obrzydliwy śluz, pociągnąć wajchę i wyłączyć bestii zasilanie. Chłopak uśmiechnął się szeroko, gdy metalowe ramiona Bóldożercy zachrapały po raz ostatni, a sama maszyna opadła bezwładnie. Na wszelki wypadek Thomas podważył nożem metalową pokrywę tuż pod wajchą i wyciągnął z ciała Bóldożercy zasilanie. Musiał użyć obu rąk żeby wyciągnąć sporej wielkości baterię, która opadła na kamienną posadzkę, bo Thomas nie spodziewał się, że będzie ona aż taka ciężka. Bateria okazała się niezwykle delikatna i uległa natychmiastowemu zniszczeniu z niewielkim hukiem i drobnym wystrzałem blasku. Chłopak nie zamierzał narzekać, ale bandy Bóldożerców, którzy zapewne właśnie zmierzali przez huk w jego stronę też nie zamierzał miło przywitać. Krzywiąc się niemiłosiernie wysmarował się paćką z ciała martwego Bóldożercy i położył kilkanaście metrów od wyłączonej maszyny.

Więzień Labiryntu - Re: Powrót do przeszłościWhere stories live. Discover now