P. IV / WIEDZIAŁ, ŻE PRÓBOWAŁEM SIĘ ZABIĆ

261 23 5
                                    

Pobudka była prawdopodobnie najprzyjemniejszą rzeczą, jakiej Thomas doświadczył od bardzo dawna. Perfekcyjne słońce, perfekcyjna temperatura i perfekcyjne towarzystwo. Czego chcieć więcej. Gdyby tylko ktoś był tak miły i zabrał mu wspomnienia, których nie chciał mieć. To dopiero byłby raj. Thomas miał kilka naprawdę przyjemnych wspomnień z czasów współpracy z DRESZCZEM. Pamiętał na przykład, jak przeprowadzał rozmowy wstępne z przywożonymi dzieciakami. Teresa tego nienawidziła i gdy tylko mogła, wymykała się z powrotem do laboratorium, zostawiając wszystkich na głowie Thomasa.

Chłopak nie narzekał. Nie musiał robić notatek ani niczego. Po prostu siedział w pokoju, który urządzono jak salon, a strażnicy wprowadzali lub wnosili kolejnych chłopców. Każdy z nich był inny. Każdy z nich miał wspomnienia i własny charakter. Pamiętał, jak na samym początku przyprowadzili Newta i jak szybko dali radę się zaprzyjaźnić. Newt nie bał się niczego. Nie wygrażał Stwórcom, że ich dorwie i ucieknie, jak zdarzyło się to kilku przypadkom. Po prostu był na to zbyt mądry. Oznajmił, że przetrwa wszystko, ale kiedyś, koniec końców wróci do normalnego świata i go podbije. Może to właśnie ta jego postawa, która przynosiła Thomasowi spokój już wtedy, była tym, co skłoniło byłego pracownika DRESZCZU do obserwowania go najuważniej ze wszystkich.

- Tommy, pobudka - mruknął Newt, siadając.

- Nie śpię - odparł tamten, wciąż nie otwierając oczu i uśmiechając się lekko. - Brakowało mi tego spokoju.

- Tommy - odezwał się po chwili milczenia blondyn. - Myślę, że powinieneś przystopować z wspominaniem tego, co było kiedyś. Ja Ci wierzę. Nie mam na to prawie żadnego logicznego wytłumaczenia, ale Ci wierzę. Te sztamaki to jednak inna sprawa. A nie chcesz żeby wrzucili Cię do Ciupy, co?

- Nie jestem aż takim nierozgarniętym klumpem Newt - odparł tamten, wstając i przeciągając się. - Nawet sam nie rozumiem, czemu Tobie powiedziałem. Pamiętasz, co Ci mówiłem? Przetrwało nas mniej niż dziesięciu z całej tej sześćdziesiątki. Za pierwszym razem w Strefie byłem z dwa, może trzy tygodnie, a potem wszystko się rozpikoliło. Nie miałem nawet szans poznać połowy tych dzieciaków, a pozostali umarli po drodze. A i tak, nawet wtedy, liczyłeś się dla mnie tylko Ty i Minho. I uwierz mi, że gdybym musiał poświęcić ich wszystkich bylebyście tylko Wy byli bezpieczni, zrobiłbym to bez wahania. Możesz uznać, że przesadzam. Nie przeszkadza mi to. Ja po prostu wiem, co razem przeżyliśmy. Że byliśmy sobie bliżsi niż rodzina. Wszystko robiliśmy razem. Pakowaliśmy się w kłopoty i wychodziliśmy z nich obronną ręką. Gdy Winston oberwał piorunem w czasie burzy, nawet się nie zatrzymałem. Biegłem dalej. Gdy dosięgnęło Minho, wziąłem jego nieprzytomne cielsko na plecy i doczłapałem się do schronienia, mimo iż ryzykowałem własnym życiem, nie mając nawet pewności, że Minho w ogóle żyje po tym, jak oberwał. A potem miałem ochotę Cię zabić za to, że wylazłeś ze schronu tylko po to, by pomóc mi go wnieść do środka, bo zaczynałem się już przewracać. Byłem na Ciebie wściekły, że się naraziłeś, choć w pełni potrafiłem to zrozumieć. Więzi takiej jak nasza nic nie przerywa. Po prostu nic.

Blondyn zapatrzył się na niego dziwnym wzrokiem. Nie mógł wciąż przywyknąć do tego, z jaką łatwością wierzy we wszystko, co mówi Thomas. Zupełnie jakby naprawdę byli sobie bliscy. I Newt zaczął czuć się źle, że tego nie pamięta. Chciałby móc dzielić z brunetem wszystkie te historie. Chciałby to pamiętać. Nie zamierzał jednak dokładać ciężaru swoich myśli na barki Thomasa. Musiał sobie wszystko powolutku przemyśleć.

Thomas nie chciał przyznawać, ale trochę czasu z dala od Newta dobrze mogło mu zrobić. Przy blondynie pamiętał, że DRESZCZ jest zły i potrafił pozostać sobą mimo wspomnień, które mu się mieszały. Potrzebował jednak chwili by na spokojnie wszystko sobie przypomnieć, ułożyć w głowie. Musiał zapuścić się w najmroczniejsze odnogi swojego umysłu, a nie potrafił tego zrobić przy Newcie, który niczym latarnia morska prowadził go do bezpiecznej przystani samym swoim towarzystwem.

Więzień Labiryntu - Re: Powrót do przeszłościWhere stories live. Discover now