12

15.3K 575 387
                                    

Spojrzałam w jej czarne jak smoła oczy. Widziałam w nich to co kiedyś... Ta chęć mordu, nic się nie zmieniła od tamtego czasu. Była taka sama, a mój strach tak jak wtedy, napawał ją tą samą chorą satysfakcją.

Uniosłam dumnie głowę, maskując strach obojętnością. Chwyciłam różdżkę i wycelowałam w nią, jednak ona mnie uorzedziła...

-Crucio! -Warknęła celując w mą pierś.

Poczułam przeszywający ból w klatce piersiowej, który promieniując rozchodził się po całym ciele. Z mojej blizny zaczęła tryskać krew. Chwyciłam się za ramię, jednak od razu puściłam je, dalej zawijając się po podłodze. Darłam się w niebogłosy, jednak nikt nie przyszedł z pomocą. Chciałam zrobić cokolwiek, jednak byłam zbyt słaba. Nie mogłam nawet zaczerpnąć oddechu...

-Nawet nie wiesz jak długo na to czekałam... Draco spisał się wspaniale! -Uśmiechnęła się, a ja poczułam to dziwne ukłucie w sercu. To że chłopak jej pomagał, bolało mnie bardziej niż samo zaklęcie.

Czułam jak kręci mi się w głowie, miałam mroczki w oczach, a cały świat słniał się pod osłoną mgły. Przeszywający ból ustanął, a ja zaczerpnęłam powietrza. Całkowicie opadłam z sił, nie mogłam się nawet podnieść.

Poczułam czyjąś obecność tuż koło mnie. Po chwili kobieta kucnęła koło mnie i brutalnie odwróciła mnie na plecy. Chwyciła mój nadgarstek i wyryła w nim napis różdżką. Rana zaczęła krwawić, a ja płakać. Łzy spływały po moich polikach, jednak nie miałam siły by chociażby krzyknąć. Leniwie spojrzałam na prawy nadgarstek...

I'm nothing. I'm Nobody.

Taki widniał na nim napis. Oczy zaszkliły mi się jeszcze bardziej. Zmusiłam się i skupiona z całych sił, chwyciłam leżącą na ziemi różdżkę.

-Drętwota... -Syknęłam patrząc nienawistnie na kruczoczarną kobietę. Ta odleciała kilka metrów upuszczając różdżkę i z hukiem odbijając się od filaru. Resztkami sił dźwignęłam się na rękach i spojrzałam czarownicę.

-Ciociu? -Usłyszałam nagle znajomy głos. Obejrzałam się za siebie i napotkałam wzrokiem stalowookiego. -To ją chciałaś zabić?! Boże, gdybym tylko wiedział... -Chłopak szybko znalazł się koło mnie i pomógł mi wstać.

-Idealnie Draconie... Przytrzynaj ją i spójrz na moje dzieło! Tyle czasu czekałam na tą chwilę! -Zaśmiała się spoglądając na mnie z niemałą satyskafcja.

Już myślałam, że blondyn stanie w mojej obronie, lecz ten pokiwał przecząco głową i odsunął się ode mnie, po czym stanął u jej boku. Cały czas unikał mojego wzroku, jednak w końcu nie udało mu się to i spojrzał mi prosto w oczy. Jego tęczówki wyrażały ból i smutek, tak samo jak jego twarz. Wpatrywałam się w niego rozczarownym wzrokiem, a z oka poleciała mi pojedyncza samotna łza.

-Avada Ked... -Czarownica już miała wypowiedzieć to zaklęcie, gdy ktoś jej przerwał. Ona i Draco zniknęli, a ja zdezorientowana rozejrzałam się dookoła. Upadłam z hukiem na kolana zalewając się łzami.

***

Otworzyłam szeroko oczy zeczerpując najgłębszy oddech na jaki było nie stać. Szybko opadłam na łóżko czując przeszywający ból, w każdej części mojego ciała. Gdzie ja jestem?! Zapytałam sama siebie. Po dłuższej chwili namysłu zrozumiałam, że jestem w skrzydle szpitalnym. Nikogo przy mnie nie było, nikt na mnie nie czekał...

-Och, obudziłaś się już... -Usłyszałam nagle głos czarnoskórego, który szybkim krokiem zbliżał się eo łóżka.

-Ile spałam? -Wypaliłam na przywitanie. Spojrzałam na niego dociekliwiec a ten zaśmiał się.

-Och tak! Mi też miło ciebie wiedzieć! -Mówił sarkastycznie patrząc na mnie i z politowniem kręcąc głową. -3 tygodnie... -Mruknął, a jego ton zabrzmiał dość poważnie. -Wiesz kto Ci to zrobił? -Zapytał lustrując moją twarz.

-Tak... Nie... To znaczy nie do końca... -Sama mieszałam się w tym co mówię. -Czy... Czy Draco jest tu gdzieś? -Zapytałam z wątpliwościami, wyczekując odpowiedzi. -Kto mnie znalazł? -Dopowidziałam, gdy chłopak milczał.

-Zniknął tej nocy, której zostałaś zaatakowana. To on wezwał pomoc, lecz ie wiemy skąd i czy kiedykolwiek wróci...-Powiedział, a moje oczy mimowolnie się zaszkiły.

Zabini nie widząc jak dodać mi otuchy, po prostu mnie przytulił. Nie odwzajemniałam przytulenia, tylko siedziałam i myślałam nad tym wszystkim.

-Blaise, możesz mnie zostawić samą? -Zapytałam oschle, skrywając uczucia, za maską obojętności.

Chłopak pokiwał głową, na znak, że rozumie i szybko odszedł, zostawiając mnie samą. Westchnęłam i wstałam rozkopując kołdrę. Bez zastanowienia ruszyłam do swojego dormitorium. Po krótkiej chwili dotarłam do ukochanych lochów, a na stanie do mojego pokoju. Usiadłam na parapcie i dotknęłam ręką szyby. Przyglądałam się kroplom deszczu spływających po przezroczystym szkle. Nagle w oddali zauważyłam jakiś czarny punkcik. Wytężyłam wzrok, a ciemna kulka zaczęła nabierać kształtu ptaka. Po chwili zauważyłam czarną jak kruk sowę, która leciała porosto do mojego okna. Uchyliłam je tak, by sowa mogła wlecieć, jednak na tyle, by nie napadało do środka.

Czarny ptak wleciał do środka, zrzucając mi na kolana list i odleciał, tak szybko, jak przyleciał. Spojrzałam na białą, lekko wilgotną kopertę. Chwyciłam w ręce delikatny papier i obróciłam go w rekach kilka razy. Otworzyłam list i zaczęłam czytać...

Tak strasznie Cię przepraszam Jemmo...
Naprawdę nie wiedziałem, że to Ciebie chce zabić Bellatrix, gdyby wiedział na pewno bym jej nie pomógł. Przepraszam za wszystko, co zrobiłem, nie tak miało to wyglądać... Teraz muszę się ukrywać, być może już się nie zobaczymy, a może szybciej niż myślisz.

Draco.

Przeczytałam ten list jeszcze raz, a potem jeszcze i jeszcze... Nie mogłam uwierzyć, w to co czytam... Jaki plan? Dlaczego jej pomagał? Jak mamy się spotkać i co jeśli nie chcę? Dlaczego robił takie kleksy, przecież zawsze pisał schludnie...

I wtedy zrozumiałam... To nie były żadne kleksy, to podkreślone literki, ukrtmyta wiadomość! Przwertowałam list jeszcze raz, tym razem czytając same pogrubione literki. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania...

Kocham Cię.

Siedziałam zamurowana, a łzy plątały mi się w oczach. Czy in naprawdę to napisał? Czy on mnie kocha? Ale czy ja kocham jego? Sama nie wiem, co teraz do niego czułam... Z jednej strony rozczulił mnie ten list, a te dwa głupie słowa zmiękczyły mi serce... Jednak z drugiej strony... Nienawidziłam go.


Hiya!

Rozdział pisany na szybko, więc na bank są błędy itp. jednak ciesze się, że napisałam całe 965 słów w około pół godziny.

Jestem załamana faktem rozpoczynającego się roku szkolnego, oraz moim planem, ale dam radę xD

Mam lekcje od 8:00 do 15:20, więc albo będę zarywać nocy by pisać, albo pisać takie krótkie rozdziały...

Lub u all -Myszka

Haters | Draco Malfoy |Where stories live. Discover now