17

11.7K 489 108
                                    

Zerwałam się z łóżka jak poparzona, ciężko oddychając. Otarłam pojedyncze kropelki potu z czoła i uspokoiłam oddech. Oczy zaczęły mnie szczypać, więc mocno zacisnęłam powieki, nie dopuszczając do uronienia ani jednej łzy. Koszmary nocne wciąż nie odpuszczają. Wręcz przeciwnie... Przybierają na sile. Coraz gorsze obrazy stają mi przed oczami, często nie mogę się z nich wybudzić.

A najgorsze jest to, że każdy z nich pokazuje śmierć Dracona.

Przegryzłam mocno wargę, powstrzymując wzbierające się słone łzy. Spojrzałam na czarne znamię na moim lewym przedramieniu i zdałam sobie sprawę, że to dziś mam zabić Dumbledoore'a...

Zabini zwabi go do wierzy, gdzie będę czekać ja. A potem... Uśmiercę go z zaskoczenia, nie patrząc mu w oczy. Nie wytrzymałabym tego. Spojrzeć komuś w oczy, a potem po prosty go zabić. To ponad moje siły. Ciekawe jak on planował to zrobić?... Nie! Nie myśl o tym, musisz zapomnieć, nie czas na to... Zganiłam w myślach sama siebie. Rozkopałam kołdrę i ruszyłam szybkim krokiem do łazienki.

***

Siedziałam na lekcji McGonagall już drugą godzinę. Mój ojciec podobno był animagiem, jednak ja i transmutacja, to jak połączenie lodów z keczupem. Nieobecnym wzrokiem rozejrzałam się po klasie, zatrzymując wzrok na Potterze. Uważnie mi się przyglądał, na co posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie. Nienawidzę, gdy ktoś się na mnie gapi w taki sposób.

~Zrób sobie zdjęcie, starczy na dłużej.... -Przekazałam mu swoją myśl i posłałam mu zdenerwowane spojrzenie. Chłopak prychnął i zasłaniając się książką powiedział coś do rudzielca, siedzącego obok niego.

Ten jak na komendę spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem, lecz po chwili zaśmiał się cicho.

-Ugh... -Mruknęłam pod nosem i wbiłam spojrzenie w książkę.

Wciąż nie mogę przestać o tym myśleć, to jest jak mój cień. Myśl, że za chwilę mam zabić Dumbledoore'a cały czas chodziła mi po głowie. Nie potrafię się od tego uwolnić, za daleko to zaszło...

***

Rozejrzałam się po korytarzu szukając jakichkolwiek oznak życia. Na korytarzu nie było jednak ani żywej duszy. Uśmiechnęłam się pod nosem z tego powodu i ruszyłam w górę po schodach. Bezszelestnie pięłam się w górę, pokonując po dwa schodki.

Wbiegłam na samą górę i lekko zdyszana przetarłam korpeli potu z czoła. Ponownie rozejrzałam się dookoła, by wymyśleć jakąś kryjówkę. Szybko spostrzegłam starą szafę, stojącą w rogu, i ówcześnie rzucając zaklęcie maskujące schowałam się za nią.

Dla niego. Wszystko to dla niego. Wciąż powtarzałam to w myślach. Przed oczami stanął mi jego obraz, patrzył na mnie z bólem w oczach. Spojrzał na nasze przed ramienia, a pojedyncza łza zakręciła mu się w oku. Draco najpierw delikatnie dotknął swego nadgarstka, lecz już po chwili zdzierał go paznokciami (Coś jak załączony obrazek). Załkałam cicho i szybko zamrugałam, pozbywając się tym samym obrazu zrozpaczonego blondyna i wzbierających się łez.

Usłyszałam ciche kroki, oraz rozmowę. Od razu rozpoznałam te głosy. Zabini i profesor Dumbledoore. Przegryzłam mocno wargę, już kolejny raz dziś. Wzięłam głęboki, powolny oddech i uspokoiłam się.

Rozmowa stawała się coraz głośniejsza... Dudniące kroki także. Po chwili usłyszałam, jak czarnoskóry prosi starca, by ten zaczekał tu na niego chwilkę. Przełknęłam cicho ślinę i poczułam gule formującą się w moim przełyku. Odczekałam chwilę, aż kroki ucichną i chwyciłam różdżkę jeszcze mocniej.

Wyskoczyłam zza szafy, uprzednio zdejmując z siebie zaklęcie i spojrzałam na starca. Moje tęczówki spotkały się z jego, a słowa które miałam wypowiedzieć ugrzęzły mi w gardle. Staruszek posłał mi krzepiący uśmiech i pokręcił głową z politowaniem.

-Nie musisz tego robić Jemmo. Jesteś mądrą i rozsądną dziewczyną. Dlaczego więc chcesz to zrobić? -Zapytał, a w jego głosie nie słyszałam ani sekundy zawachania czy strachu.

Uśmiechnęłam się smutno.

-Dla Dracona. -Powiedziałam szeptem, a głos trząsł mi się jak.jeszcze nigdy dotąd. Ostani raz spojrzałam w jego oczy i zamachnęłam się różdżką. -Avada kedavra! -Krzyknęłam dusząc w sobie łzy i wycałowałam w siwobrodego.

Ten wydał z siebie zduszony jęk i upadł na ziemię z głuchym hukiem. Zakryłam usta dłonią i opadłam na kolana. Nie powstrzymywałam już łez, pozwoliłam im swobodnie płynąć, jak zawsze.

Co ja najlepszego zrobiłam?! Moja podświadomość załkała, a do moich uszu dobiegły kolejne kroki i głośne rozmowy oraz szydercze, złowrogie śmiechy. Śmierciożercy już tu są.

Tak mocno was przepraszam, że rozdziału nie było tak długo! Nie wiem o się ze mną dzieje... Ale wiem, że nie jest ok.

Z przykrością stwierdzam, że jeszcze z 2-3 rozdziały i kończę to ff...

Chciałabym także zaprosić na wspaniałe ff mojej przegenielanej kuzynki Dark_Angel148! Jest to także ff o Draconie, jednak o nieco innej treści!

Tak mega was przepraszam, and all time luv u all ~Myszka :c

Haters | Draco Malfoy |Where stories live. Discover now