Prolog

5.9K 428 82
                                    

Do garderoby Luke'a wkroczył zapłakany Michael. Łzy wypływające z jego zielonych oczu spływały mu po zaczerwienionych policzkach. 

Słysząc, że ktoś wkroczył do pomieszczenia, Luke odwrócił się w kierunku drzwi. Zmartwił się, gdy zobaczył Mike'a we łzach. Co mogło być powodem płaczu jego kotka? Tak, kotka. Luke uwielbiał nazywać tak Michaela. Uważał, że chłopak wygląda jak uroczy kotek.

- Mikey, co się stało? - spytał zaniepokojony.

Chłopak pociągnął nosem i wcześniej podchodząc do blondyna, wtulił się w jego tors, zaciskając palce na szarej koszulce. Luke objął Michaela i zaczął pocierać dłonią jego plecy, starając się go uspokoić. Gdy ciche łkanie zielonookiego ustało, z jego ust wydobył się niestabilny głos.

- Lukey, nie radzę sobie. Wiesz jak ciężko mi jest udawać, że cię nie kocham? Gdy fanki pytają mnie, czy Muke jest prawdziwy, wiesz jak ciężko odpowiedzieć, że nie? Tak bardzo chciałbym smakować twoich ust na oczach tych wszystkich paparazzi, mówić w wywiadach, że jesteś mój...

Łzy napłynęły do niebieskich oczu Luke'a. Też bardzo chciałby móc pokazywać publicznie swoje uczucia w stosunku do Michaela. Chwalić się tym jaki jest kochany, czy uroczy. Rozmyślał jak cudownie byłoby, gdyby mogli robić to wszystko. Z jego zaszklonych oczu zaczęły wypływać słone krople, które kończyły na koszulce starszego, a jego myśli przerwał aksamitny głos jego kotka.

- Luke?

Młodszy starał się momentalnie uspokoić, by Michael nie zorientował się, że pokazał swoją słabość.

- Tak, Mikey?

Minęło kilka sekund, nim otrzymał odpowiedź.

- Odlećmy stąd.


fly away // mukeWhere stories live. Discover now