Seven

2.5K 198 226
                                    

Gdy czwórka Australijczyków opuściła czarny pojazd, którego tylne szyby były minimalnie przyciemnione, cztery pary nóg szybkim krokiem przemieściły się ku wejściu klubu. Neonowy napis ogłaszający nazwę atrakcji niemal raził w oczy swoją jasnością, a paru umięśnionych ochroniarzy pilnowało aby paparazzi nie wepchali się na wkraczający do budynku zespół. Ci zaś, jak na swego rodzaju sławy przystało, starali się ignorować natarczywy tłok fotografów i reporterów towarzyszący każdemu spotkaniu na jakiej mieli pojawić się jacyś celebryci. Tym razem miała to być impreza lata, które jako, że się kończyło, musiało zostać uczczone spiciem się do nieprzytomności wszystkich gwiazd, jakie znajdowały się obecnie w Los Angeles. Na dobrą sprawę nikt nie wiedział, kto był organizatorem niejakiego spotkania. Informacje jakie zostały przekazane 5 Seconds of Summer, dotyczące tego wieczoru, ograniczały się jedynie do listy zaproszonych których i tak nie zapamiętali.

Po wkroczeniu do klubu, od razu dało zauważyć się osoby które były już wstawione i nieświadome swoich poczynań, co skutkowało nieokrzesanym tańcem na stołach bądź par, które chyba zapomniały, że dookoła znajdują się inni. Pomijając tradycyjny w tego typu miejscach zapach alkoholu, wyczuwalny był również dym z papierosów. Michael nie był specem w tych sprawach, ale jego zdaniem równie dobrze mogłyby to być narkotyki, jednak nie wnikał w to.

- Kogo moje oczy widzą! Czyżby mój ukochany boysband? - dziewczęcy głos próbował przedrzeć się przez głośną muzykę rozbrzmiewającą z wielkich głośników, mimo że jego właścicielka znajdowała się jedynie parę metrów od odbiorców komunikatu. 

Cała czwórka przyjaciół jak na zawołanie odwróciła się w stronę nieco niższej od nich dziewczyny.

- Nia! Czyżby mój ukochany krasnoludek? - odgryzł się Ashton, rewanżując się jednocześnie za określenie ich jako boysbandu, czego cała czwórka szczerze nie znosiła.

Czerwonowłosa wywróciła oczami zapewne wyklinając w myślach fakt, że nawet najniższy z zespołu Ashton mierzył od niej więcej centymetrów niż jej osoba w szpilkach.

Irwin zaśmiał się na jej reakcję i wdał się dłuższą rozmowę z perkusistką zaprzyjaźnionego zespołu, podczas gdy pozostała trójka podążyła w kierunku barów. Calum wraz z Cliffordem zajęli miejsca na wysokich, ciemnych barowych krzesłach podczas gdy barman realizował chwilę wcześniej złożone przez nich zamówienie. Wysoki blondyn umknął im gdzieś podczas drogi tutaj.

- Mike, powiesz mi w końcu o co chodzi? - zaczął Hood, obserwując jak Michael wlewa w siebie szklankę jakiegoś trunku. Po przełknięciu ostatniego łyka oblizał wargi i odstawił puste już naczynie na blat, o jaki się opierał.

- Jeszcze raz to samo - rzucił w stronę kursującego między klientami barmana.

- Gordon, mówię do ciebie. 

Zielonooki posłał Calowi złowrogie spojrzenie, jakim jasno starał się przekazać brunetowi, aby nie drążył tematu ani nie używał jego znienawidzonego drugiego imienia. Ten jednak nie zaprzestał pytań, co powoli wyprowadzało Clifforda z równowagi. Dodatkowo nie był w humorze, więc nie trzeba było długo czekać na przekleństwa wychodzące z jego ust. 

- Kurwa, nie mam ochoty rozmawiać na ten temat, a już na pewno nie tutaj. Tak ciężko to ogarnąć, Hood? - odparł poddenerwowanym głosem, mimo że starał się brzmieć jak najbardziej spokojnie.

Calum zaprzestał dalszych dociekań w kwestii złego humoru Michaela. Sam podejrzewał, ba, był niemal przekonany, że nastrój przyjaciela wywołany był jakąś sprzeczką z Hemmingsem. To wyjaśniałoby cały nastrój przyjaciela oraz powód, dlaczego Luke ulotnił się z ich towarzystwa. 

fly away // mukeWhere stories live. Discover now