Ten

1.9K 191 127
                                    

- Michael do cholery! Siedzisz tam od wczoraj, proszę cię wyjdź! - dobijał się do pokoju Calum. Po wczorajszym powrocie do domu z radia Mike pobiegł prosto do swojego pokoju, nawet nie dając szansy Hoodowi na rozmowę z nim. - Mikey błagam, wczoraj ci odpuściłem, ale dzisiaj nie pozbędziesz się mnie tak łatwo! Wpuść mnie albo wraz z Ashtonem wyważymy drzwi! 

Zrezygnowany brakiem odzewu zza drzwi brunet usiadł pod drzwiami i zaczął intensywnie myśleć. Co mógł zrobić, aby Michael mu otworzył? Był w stanie zrozumieć jak musiał poczuć się chłopak gdyż zaraz po odpowiedzi Hemmingsa wybiegł z pomieszczenia, tłumacząc się nagłym pogorszeniem samopoczucia. Prezenter w to uwierzył, jako że nie znał Michaela tak dobrze jak pozostała trójka znajdująca się w tym samym miejscu. Oni dobrze wiedzieli co było powodem ucieczki Clifforda, domyślił się tego nawet sam Luke, jaki był sprawcą całej sytuacji. Nie przejął się tym jednak i po wszystkim kontynuował wywiad, mimo nienawistnych wspomnień jakie posyłali mu Ashton i Calum, niemal rozwścieczeni jego znieczulicą w związku z Michaelem. Hood nie był w stanie zrozumieć, czemu najmłodszy tak bardzo odtrąca od siebie kochającego go Mike'a. Czy to jego wina że tak bardzo zadurzył się w blondynie? Zrozumiałby, gdyby Luke powiedział, że nie chce aby między nim a Cliffordem było coś więcej niż przyjaźń, ale hej, on unikał go na wszelkie możliwe sposoby i podle ranił. 

- Miki, proszę... - brunet ponownie podjął się próby wejścia do pokoju, bądź wyjścia Michaela z niego. Nie miało to dla niego różnicy, po prostu chciał mieć pewność że zielonooki nie zrobił żadnej głupoty pod wpływem chwili. Był naprawdę impulsywny.

Na dźwięk przekręconego klucza w drzwiach, Cal poderwał się z miejsca i nacisnął delikatnie na klamkę, biorąc głęboki wdech. 

- Nie mów na mnie Miki ani Mikey, to Lu tak zawsze mówił - powiedział cicho, gdy brązowooki uchylił drzwi, wślizgując się do środka pokoju.

Westchnął cicho, widząc jak Michael wraca na swoje, jak obstawia, poprzednie miejsce i ponownie zakopuje się w górze poduszek, nie wykazując jakichkolwiek chęci do życia, rozmowy, czy czegokolwiek. 

- Mike, wiem że Hemmings się zachował jak skończony dupek, którym właściwie jest, i jest ci ciężko, ale nie możesz spędzić reszty życia zamknięty w pokoju - uniósł palec, dając starszemu znak aby mu nie przerywał jako że ten podniósł głowę z zamiarem zabrania głosu. - I nawet mi nie mów że wyszedłbyś stąd jeszcze dzisiaj, bo oboje wiemy że siedziałbyś tu dopóki nie rozwinęłoby się jakieś nowe życie pod tymi śmieciami - dokończył, wskazując na walające się brudne ubrania, zużyte chusteczki oraz puste opakowania po różnych napojach. Czerwona głowa znów opadła na łóżko.

- A ty jakbyś się czuł na moim miejscu? Co byś zrobił, gdybyś usłyszał coś takiego z ust osoby, którą kochasz? - zduszony przez poduszki głos wydobył się ze szpary pomiędzy nimi. 

Calum wbił wzrok w zaśmieconą podłogę, zastanawiając się nad odpowiedzią. Co by zrobił? Zapewne uciekłby w imprezy, niekończącą się zabawę, czym sprowadziłby siebie i swoją karierę na samo dno. Załamanie w jego stylu byłoby pozornie znacznie gorsze od załamania po Michaelowatemu, jednak oba sposoby na zapomnienie niosły za sobą podobny skutek w postaci depresji, czy innej badziewnej choroby tego typu.

Ignorując pytanie, a raczej pytania, Clifforda, Calum zmienił tor rozmowy jako, że poprzedni nie prowadził do niczego dobrego.

- Może pomogę ci tu ogarnąć, potem zbierzesz się do kupy i gdzieś wyjdziemy, hm? Ta ognista czerwień na twojej głowie nieco już przygasła, zajrzymy do fryzjera i zrobisz nowy kolor - zaproponował, jako że naprawdę zależało mu na wyciągnięciu przyjaciela z pokoju. Był nawet gotowy poświęcić godziny swojego życia na oczekiwanie aż Mike zdecyduje się na kolor jaki chciałby nosić na głowie. 

fly away // mukeWhere stories live. Discover now