One

4.8K 346 266
                                    

- Dziękujemy wam! Byliście niesamowici, kochamy was! - tymi słowami Ashton zakończył kolejny koncert. Czwórka Australijczyków grała koncert za koncertem od dobrych paru miesięcy, będąc w światowej trasie. Kochają grać, to ich pasja, jednak często wprost umierają ze zmęczenia.

A najbardziej męczące jest udawanie, że przyjaciel z zespołu nie jest całym twoim światem.

Niestety, publicznie Michaela Clifforda i Luke'a Hemmingsa łączyła tylko przyjaźń i wspólne granie w coraz bardziej sławnym i rozpoznawalnym zespole. Za to prywatnie... coś więcej.

Zdecydowanie, wiele więcej.

Po tradycyjnym ukłonieniu się i wyrzuceniu w tłum pałeczek przez najstarszego oraz kostek przez pozostałych, czwórka przyjaciół znikła ze sceny. Mimo, że za dwie godziny kończył się dzień i tym samym zaczynał kolejny, oni mieli przed sobą jeszcze wiele do zrobienia.

Menadżer zespołu zadbał, żeby ich walizki zostały przeniesione do samochodu, aby nie tracić czasu na drogę z areny do hotelu i z hotelu na lotnisko. Tak więc do cna zmęczeni, z gitarami w futerałach na plecach, podążyli w stronę pojazdu, który miał za zadanie dowieść ich od razu na lotnisko. Droga minęła im w zaskakująco szybkim tempie, przez co w krótkim czasie osiągnęli cel podróży.

Gdy już zajęli wyznaczone miejsca w samolocie, wydawało im się, że będą mogli w końcu odpocząć w miękkich obiciach samolotowych foteli, jednak w przeciągu chwili zostało im przypomniane kim są. Fanki.

- O Boże! Ashley, to 5 Seconds of Summer!

Słysząc piski dochodzące z tylnej części samolotu, Michael westchnął.

- Miałem cichą nadzieje, że zasnę przytulony do ciebie, Lukey - wyszeptał w stronę półprzytomnego blondyna. Ten jedynie przytaknął głową, pozwalając, aby jego powieki opadły.

Michael przewrócił oczami, zdając sobie sprawę, że ani jedno ze słów skierowanych do niebieskookiego nie dotarło do niego.

Umiejętność zaśnięcia o każdej porze w każdym miejscu to rzecz, której Mike cholernie zazdrościł Luke'owi. W przeciwieństwie do wiecznie śpiącego blondyna, zielonooki miał problem z zasypianiem. Mimo ogromnego zmęczenia, ogarniającego każdą komórkę jego ciała i wielkiej chęci zaśnięcia, Mikey nie umiał tego zrobić. Wszystko co znajdowało się w jego otoczeniu przeszkadzało mu, więc w końcu sięgnął po białe, nauszne słuchawki i podłączył je do swojego telefonu. Gdy pierwsze nuty Welcome To The Black Parade My Chemical Romance rozbrzmiały w jego uszach, Michael przymknął powieki. Muzyka była jego ostatnią deską ratunku, gdy nie mógł zasnąć. Zahaczył jeszcze butem o nogę dawno już śpiącego Luke'a siedzącego obok niego i, ze świadomością że Hemmings znajduje się blisko, odpłynął w krainy Morfeusza.

✖✖✖

- Pasażerowie lotu 873 proszeni są o zapięcie pasów. Za dziesięć minut przystępujemy do lądowania.

Na słowa stewardessy, odwróciłem się w stronę Clifforda. Jego blade powieki i lekko rozchylone usta sprawiały, że wyglądał naprawdę uroczo, a zarazem i niewinnie.

- Mike, obudź się - szturchnąłem go, na co zamruczał coś niezrozumiałego, nadal śpiąc. Uśmiechnąłem się. - Śpiąca księżniczko Gordonko, czy raczy pani otworzyć swe oczy i wrócić do żywych? - mój śmiech z wypowiedzianych słów sprawił, że powieki Michaela leniwie uniosły się, ukazując prawdopodobnie najpiękniejsze oczy jakie widziałem.

- Ja ci zrobię księżniczkę Gordonkę, balerino śpiąca z pluszowym pingwinem.

- Zamknij się, bo jeszcze ktoś to usłyszy.

fly away // mukeWhere stories live. Discover now