Two

3.6K 273 143
                                    

Luke stał na scenie pustej już areny, wpatrując się w przestrzeń jaką miał przed sobą. Jego myśli zaprzątał nie kto inny, jak jego czerwonowłose kochanie. Michael stał wprawdzie za nim, lecz skupienie blondyna na swoich myślach sprawiło, że ten nie zauważył go.

- O czym rozmyślasz, skarbie? - zapytał, na co niebieskooki wzdrygnął się. Był przekonany, że w pobliżu nikogo nie było.

Mike podszedł bliżej do młodszego, obejmując go od tyłu co wywołało uśmiech na twarzach obojga. Chwila w której obecnie się znajdowali mogłaby trwać wiecznie, gdyż kochali spędzać tak czas. Tylko oni i cisza, jaka pozwalała na ich wzajemnie wsłuchiwanie się w bicie swoich serc. Niestety Luke postanowił zepsuć ich moment, aby odpowiedzieć na pytanie Michaela.

- O tobie, o zespole. O tym gdzie jesteśmy.

- How did we end up, how did we end up here? - zanucił zielonooki, na co Luke zaśmiał się.

- Kocham słuchać twojego głosu, Mikey. Brzmisz jak taki anioł w przebraniu.

In the moonlight you looked just like an angel in disguise

Luke przewrócił oczami na znajomy tekst piosenki, do której nawiązał Michael. Mimo to, dokończył.

My whole life seemed like a postcard

Zielonooki mocniej objął Hemmingsa, słysząc jego aksamitny głos. Luke śpiewający jedną z ulubionych piosenek farbowanego chłopaka sprawiał, że Clifford stawał się naprawdę szczęśliwy. Nie tylko z powodu perfekcyjnego wykonania oraz wielkiego talentu Luke'a, jaki miał do śpiewania, ale z tekstu piosenki. Część linijek lubianego przez fanów Wrapped Around Your Finger  Michael pisał z myślą o blondynie, bądź z wspomnieniami z nim związanymi. A tych nie było mało, jako, że znał Luke'a wiele lat.

Chłopak uwolnił się od swoich myśli, gdy poczuł ciepłe usta zostawiające mokre ślady na jego linii szczęki oraz żuchwy. Z chęcią oddałby się pieszczocie, gdyby nie fakt że są w miejscu gdzie może ich zobaczyć ktoś inny, niż Ashton i Calum którzy jako jedyni znali prawdę i wiedzieli, co jest między niejakim Muke'iem.  

- Lukey - przymknął oczy, łapczywie łapiąc powietrze w płuca - Jesteśmy na środku sceny, poczekaj. Wrócimy do hotelu i się poprzytulamy, obiecuję. 

Młodszy niechętnie odsunął się od niego, całując go jeszcze w policzek.

- Trzymam cię za słowo, Mikey.

Uśmiech pojawił się na jego twarzy.

- Może pójdziemy na lody? - zaproponował, mając ochotę właśnie na ten smakołyk.

- Wow, Mike. Nie spodziewałem się takiej propozycji.

Śmiech blondyna rozniósł się w przestrzeni otaczającej ich.

- Mówiłem o innych lodach, głupku.

- No a ja? Mówiłem o takich do jedzenia, zboczeńcu. Po prostu zabrzmiało to, jakbyś chciał zabrać mnie na randkę.

Michael zmarszczył brwi, kompletnie nie rozumiejąc na co w końcu zeszła rozmowa.

- Umm, więc Luke'u Robercie Hemmingsie, pójdziesz ze mną na randkę do lodziarni? - zarumienił się.

- No i trzeba było tak od razu, Mike! Pewnie, że nie.

Zdezorientowana mina Michaela wywołała ponowny śmiech ze strony niebieskookiego.

- Ranisz, Hemmings.

- Ouh, wybacz. Nie chciałem - stwierdził, całując jego czoło.

✖✖✖

fly away // mukeWhere stories live. Discover now