rozdział jedenasty

4.1K 481 303
                                    

Harry's pov

Następnego dnia wieczorem jak zwykle siedzieliśmy z Louis'em w salonie i oglądaliśmy telewizję. Zauważyłem, że to była taka nasza mała rutyna na zakończenie weekendu. Szatyn siedział na kanapie, a nogi miał założone na stoliku i popijał swoją herbatę, ja znajdowałem się w podobnej pozycji, ale moje stopy dotykały podłogi. Chciałem być kulturalny.

Ciągle męczyła mnie sprawa związana z Zayn'em, nie rozumiałem, co takiego mógł zrobić Tomlinson'owi, że nawet nie chce o tym mówić. Choć sumienie podpowiadało mi, abym zostawił to w spokoju, moja ciekowość sięgnęła szczytu.

- Louis? - zacząłem, zyskując tym uwagę szatyna - Mogę zadać ci pytanie? - dodałem.

- Jasne - odpowiedział, z lekkim uśmiechem.

Możenie będzie tak źle...

- Bo wiesz, na ostatnim wyścigu... Ten... - zacząłem plątać się we własnych słowach, zawsze tak miałem, gdy się denerwowałem - Zauważyłem, że bardzo unikasz tego tematu... - powiedziałem z wachaniem słyszalnym w moim głosie.

- Czy możesz w końcu powiedzieć, o co chodzi? - zapytał już z lekką irytacją w głosie.

- Chodzi mi o Zayn'a i...

Nie zdążyłem nawet dokończyć zdania, a Louis automatycznie podniósł się na równe nogi.

- Nawet tego nie kończ – wysyczał - Radzę ci nawet nie zaczynać.

- Ale Louis...

- Kurwa, powiedziałem, że masz się tym nie interesować! Nie rozumiesz, czy co?! Jesteś jakiś upośledzony?! Zajmij się swoimi pieprzonymi sprawami! - wykrzyczał.

Teraz na pewno mam przejebane...

- Louis, proszę... - powiedziałem trochę łamliwym głosem. Przestraszyłem się go, to jest niewiarygodne, jak szybko potrafi zmienić swoje nastawienie.

- Nigdy więcej nie masz prawa o to pytać. - dodał spokojniej.

- Ale...

- Spierdalaj, Harry. - powiedział wychodząc.

Siedziałem i nie wierzyłem w to, co się właśnie stało, nie wiem czy bardziej jestem zdenerwowany reakcją Louisa, czy raczej sam nie wiem... Zraniony?  To ciągle jedna wielka niewiadoma.

Postanowiłem nie wychodzić z salonu dopóki ktoś inny nie przyjdzie do domu, udałem się tylko do kuchni, aby zaparzyć sobie kubek herbaty.

Nie wiem ile czasu już minęło i ile gapiłem się bezmyślnie w telewizor próbując nie mysleć o zaistniałej wcześniej sytuacji zLouis'em. Byłem zły na siebie, dobrze wiedziałem, że Malikowie to dla niego drażliwy temat, a mimo wszystko zapytałem go o Zayna. Mogłem po prostu siedzieć cicho, a pewnie wszystko potoczyło by się dobrze i żaden z nas nie miałby ochoty roznieść domu.

Poczułem wibrację w kieszeni. Wyciągnąłem telefon i kiedy ujrzałem zdjęcie mamy na wyświetlaczu, uśmiechnąłem się leciutko, ale kiedy za chwilę pomyślałem, że będę musiał sporo nakłamać, moje oczy rozszerzyły się w przerażeniu.

- Cześć synku! - usłyszałem promienny głos rodzicielki.

- Cześć mamo... - mruknąłem.

- Tak dawo z tobą nie rozmawiałam. - powiedziała, a mi automatycznie polepszył się humor, tak dawo nie słyszałem swojej mamy. - Kochanie, opowiadaj, co u ciebie. Jak na studiach?

- Tak mamo, ciebie też miło usłyszeć, na studiach wszystko okej. Dlaczego nie śpisz? U was jest jakoś po czwartej nad ranem. - zauważyłem.

- Nie mogłam zasnąć. - oznajmiła. - Opowiadaj, co jeszcze ciekawego? - zachęciła.

Drive or Die / Larry Stylinson ✔Where stories live. Discover now