rozdział trzydziesty

2.9K 355 128
                                    

Harry's pov

- Nigdy ci w to nie uwierzę, bezczelny kłamco.

- No ale kiedy ja nie kłamię. - Louis westchnął głośno, a ja cały czas patrzyłem na niego, jak na idiotę.

- Jak można nie płakać, oglądając Titanic?

- Jak widzisz, jakoś można. Nigdy na tym nie płakałem. - wzruszył ramionami.

- Gdzie ty masz serce? - zapytałem oskarżycielskim tonem, a grupka nastolatków, siedzących na ławce ucichła i spojrzała na nas dziwnie.

Spacerowaliśmy po mieście już ponad godzinę, trzymając się za ręce i rozmawiając o wszystkim, co przyszło nam do głowy. Cały czas dowiadywaliśmy się o sobie czegoś nowego i kiedy myślałem, że wiem już wszystko, Louis zaskakiwał mnie czymś zupełnie innym.

- Jestem mężczyzną. - odpowiedział, broniąc się.

- A ja jestem ziemniakiem. - przewróciłem oczami na jego głupie wytłumaczenie.

- Ty jesteś księżniczką. - uśmiechnął się zwycięsko, ale widząc moją groźną - w moim przekonaniu - minę, spoważniał trochę i zaczął się powoli cofać, żeby za chwilę biec jak najdalej ode mnie.

A ja, jak na dorosłego człowieka przystało, ruszyłem za nim biegiem, krzycząc, że go dopadnę. Ganialiśmy się po całym parku kilka minut i wydawało mi się, że zaraz wypluję płuca, ale nie poddawałem się wciąż biegnąc za Louisem, który śmiał się w najlepsze.

- Nasze dzieci będą mówić do ciebie "mamo". - powiedział, kiedy stał po drugiej stronie ławki, żeby mieć dobrą drogę ucieczki, a ja stanąłem jak słup, patrząc na niego wielkimi oczami.

Uśmiech zniknął z jego twarzy, a zastąpiło go zdezorientowanie i niepewność. Stałem tam, patrząc na moją miłość i nie mogąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku, ponieważ w mojej głowie krążyły tylko słowa:

Louis chciał mieć dzieci, Louis chciał mieć dzieci, Louis chciał mieć dzieci.

Dzieci.

Jak, prawdziwe dzieci.

Szatyn obszedł ławkę, podchodząc do mnie i patrząc mi głęboko w oczy, a ja nadal milczałem, błądzącym wzrokiem rozglądając się wokoł nas, aż w końcu zatrzymałem się na jego twarzy, którą przeskanowałem, zatrzymując się na pięknych, niebieskich oczach, w które mógłbym wpatrywać się do końca życia i oczywiście miałem taki zamiar.

- Powiedziałem coś nie tak? - zapytał cicho, kiedy złapał ze mną kontakt wzrokowy na dłużej, niż dwie sekundy.

- T-ty naprawdę... Chciałbyś mieć dzieci? - zapytałem, będąc nadal w niezłym szoku.

Ponieważ dzieci oznaczały ustatkowanie się, odpowiedzialność oraz dojrzałość i nie byłem pewien, czy bylibyśmy w stanie podołać tak wielkiemu obowiązkowi.

- A ty byś nie chciał? - zapytał z nadzieją.

Jasne, że chciałbym, ale wiedziałem, że nie w najbliższym czasie. Musiałem znaleźć jakąś pracę, ponieważ czułem się okropnie z tym, że cały czas byłem na utrzymaniu Louis'a, który miał pieniądze za wygrywane wyścigi, ale przecież nie mógł jeździć na nie do końca życia. Musielibyśmy opuścić świat nielegalnych wyścigów i przestępstw. Musielibyśmy żyć zupełnie inaczej.

- Chciałbym. - uśmiechnąłem się widząc taką samą reakcję u niego - Ale jeszcze nie teraz.

- Jasne, że nie teraz, jestem jeszcze zbyt głupi. - zaśmiał się wesoło.

- Dokładnie, ale ja nie jestem księżniczką. - uniosłem palec do góry, znowu starając się zrobić groźną minę.

- Nie jesteś. - powiedział, układając swoje ręce na moim karku, a ja wiedząc, co chciał zrobić, pochyliłem się, żeby móc połączyć nasze usta.

Czas jak zwykle stanął w miejscu, miałem wrażenie, że się unosimy. Louis przyciągnął mnie do siebie bliżej, mocniej zaciskając swoje małe dłonie na mojej skórze, więc ja też objąłem go jeszcze mocniej, żeby bardziej go poczuć. Pragnąłem mieć go jeszcze bliżej siebie. Czułem ciepło rozlewające się po moim podbrzuszu i to tylko utwierdzało mnie w tym, jak bardzo kochałem chłopaka, który właśnie całował mnie z wielką pasją i uczuciem. I wtedy dotarło do mnie coś bardzo ważnego. Dlaczego nigdy nie wyznałem mu swoich uczuć? Czy on widział je w moich czynach? Ja byłem pewien, że Louis darzy mnie jakimś mocnym uczuciem, ale nie wiedziałem, czy czuł dokładnie to samo, co ja.

- Kocham cię, Louis.

Uśmiechnął się szeroko i ponownie mnie pocałował, tym razem z jeszcze większą pasją i zachłannością, ale nie trwało to długo, ponieważ chwilę później przestał i zabrał swoje ręce z mojego karku, następnie złapał moją dłoń w swoją, patrząc mi przy tym głęboko w oczy, a ja analizowałem każdy jego ruch.

- Kocham cię, Harry.

Zacząłem w myślach swój taniec szczęścia, ponieważ Louis mnie kochał i nie mogłem być bardziej szczęśliwy w tamtym momencie, którego o dziwo nikt nie zepsuł i nie zapowiadało się, żeby zepsuł. Pociągnąłem go za rękę, siadając na ławce i biorąc mojego chłopaka na kolana, na co od razu objął moją szyję rękoma i wpatrywał się we mnie, już z poważniejszym wyrazem twarzy, kiedy z tej mojej nawet na sekundę nie schodził uśmiech.

- Wiesz, dziwię się tobie. - powiedział po kilku chwilach.

- Czemu?

- Bo... Ten świat jest inny, gorszy od tego normalnego, a ty mimo wszystko czujesz się tu szczęśliwy.

- Mogę żyć w każdym świecie, wystarczy, że ty jesteś ze mną. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- Jesteś zbyt dobry. - pokręcił głową z uśmiechem - A ja byłem dla ciebie okropny na początku.

- Zapomnij o tym, rozumiałem to, że nigdy nie pokazywałeś uczuć.

- Taa, to taka trauma po tym wszystkim z Zaynem. Mam nadzieję, że nigdy go nie zobaczę.

- Ja też, mam ochotę władować mu kulkę między oczy.

- Uspokój się. - zaśmiał się głośno, widząc mój zniesmaczony wyraz twarzy, od kiedy padło imię mordercy Liama.

- Tylko żartowałem. - uśmiechnąłem się.

- Nie mogę doczekać się ostatniego wyścigu w sezonie. - powiedział podekscytowany.

- Ja też. - przyznałem - Pewnie będzie dużo więcej ludzi.

- Tak, zawsze jest tłum.

- Wygrasz to.

- Wygramy to razem. - uśmiechnął się, całując mnie mocno.

To był właśnie Louis Tomlinson - chłopak z pięknymi, niebieskimi oczami i zamiłowaniem do prędkości, a co najważniejsze - był tylko mój i nie potrzebowałem nikogo więcej.

-------

Dziękujemy za ponad 17k wyświetleń i 3k gwiazdek, JESTEŚCIE NAJWSPANIALSI!!! 😍

KOCHAMY WAS BARDZO,

Daria & Asia xx





Drive or Die / Larry Stylinson ✔Место, где живут истории. Откройте их для себя