rozdział trzydziesty pierwszy

3K 346 143
                                    

Dziś nadszedł ten dzień, na który czekał każdy, ponieważ miał odbyć się wyścig na zakończenie sezonu letniego. Miejsce znajdowało się na przedmieściach, było otoczone lasem. Było już ciemno, ale wszystko oświetlały światła samochodów, atmosfera była niesamowita, wszystko było takie piękne. Słychać było głośną muzykę i głosy już lekko pijanych osób.

Harry, wraz z Louisem stali oparci o swoje czerwone auto rozmawiając z Demi i Niall'em.

- Nie wierzę, że to już koniec sezonu. Dopiero się to wszystko zaczynało. Moje życie znów straci na jakiś czas sens. - powiedział Niall, udają zrozpaczonego.

- Oj, skarbie, nie dramatyzuj tak. - wsparła go Demi z uśmiechem, całując lekko policzek swojego chłopaka.

- Oj, skarbie, nie dramatyzuj tak. - powiedział Louis piskliwym głosem, próbując naśladować dziewczynę. - Jesteście za słodcy, jak tak się zachowujecie, chcę mi się wymiotować.

- Dzięki, Louis. - Harry udawał oburzonego.

- My tak możemy bo, jesteśmy męscy. - odpowiedział dumnie, unosząc głowę do góry.

- Tak, akurat ty jesteś bardzo męski. Mam ci przypomnieć, kiedy prawie się zesikałeś, jak zobaczyłeś tego wielkiego pająka w łazience jakiś tydzień temu? - zadrwiła Demi z uśmieszkiem satysfakcji.

- Bądź cicho, miałaś nikomu o tym nie mówić. - obraził się szatyn.

- Naprawdę piszczałeś na widok pająka? - zapytał rozbawiony Harry.

- Będziesz się teraz o to pytać? Proszę, śmiej się ze mnie. - odpowiedział mu zirytowany Louis.

- No nie obrażaj się. - westchnął Harry, nadal uśmiechając się.

- Za późno.

- No skarbie. Proszę. - zrobił maślane oczy, uśmiechając się w ten proszący sposób.

- Nic to nie dało.

- A teraz? - zapytał, całując lekko Louisa w usta.

- Teraz tak. - powiedział mu z uśmiecham.

- Dobra, teraz to mi się chce rzygać. - powiedział Niall, zatykając sobie usta dłonią i wydając z siebie dźwięki przypominające poród prosiaka.

*

- Cześć wam! - krzyknął Calum, idąc w stronę swoich znajomych z Lukiem u boku. Za nimi szli James i Justin. Wszyscy byli ubrani na czarno i nieśli czerwone kubki w dłoniach.

- Znowu tu się spotykamy. - powiedział Louis, po przyjściu wszystkich.

- Pamiętaj, tu się poznaliśmy i tu też pewnie się ostatni raz pożegnamy. - odpowiedział James, a wszyscy zgodnie pokiwali głowami.

- Wznieśmy toast, chłopaki! Za najważniejszy wyścig w roku! - zawołał Justin z uśmiechem.

- Nie pamiętam, abym zmieniała płeć. - powiedziała Demi, zakładając dłonie na pierś, powodując śmiech u każdego.

- Dobrze. - odpowiedział. Pijemy chłopaki? Specjalne zaproszenie też dla Demi. - brązowowłosy uśmiechnął się do dziewczyny.

- Teraz lepiej. - dodała, odwzajemniając jego gest.

- Oczywiście, że pijemy. Trzeba jakoś to uczcić! - odezwał się Niall, już wyciągają alkohol ze swojego czarnego samochodu.

- Przecież wy będziecie jechać w wyścigu. Dlaczego pijecie? To nie odpowiedzialne. - powiedział Harry.

Drive or Die / Larry Stylinson ✔Where stories live. Discover now