rozdział dziewiętnasty

3.8K 414 68
                                    


Harry's pov

Atmosfera między mną a Ed'em była napięta, nie wiedziałem jak mu to wszystko wytłumaczyć, tak naprawdę to nawet nie wiedziałem, czy mogę mu wszystko powiedzieć. Siedzieliśmy w salonie, gdzie panowała boląca cisza. Louis wyszedł z domu, jakieś dwadzieścia minut temu, a ja nadal nie wymieniłem żadnego słowa z rudowłosym.

- Harry, jak mamy po prostu tak siedzieć, to może lepiej pójdę? - odezwał się Ed, tym samym przerywając ciszę.

- Nie, spokojnie. Ja chcę ci wszystko powiedzieć, ale nie wiem jak, boją się, jak zareagujesz. - powiedziałem.

- Harry, mów. Wystarczająco już widziałem.

Więc czas zacząć.

- Dobrze, więc zacznę od początku.

- Słucham. - powiedział Ed, ty samym ściskając moje ramię.

- Pamiętasz tą imprezę u ciebie, gdzie byłem, ale szybko wyszedłem, bo każdy był już zalany w trupa, a mi nie chciało się pić?

- Pamiętam, to było coś.

- Dobrze, więc, gdy wracałem do domu zostałem porwany przez Malików, następnie zmusili mnie do wystartowania w wyścigu, musiałem się zgodzić, bo grozili mi utratą życia. Wygrałem ten wyścig, uszkodzili auto Louis'owi. Myślałem, że po wyścigu mnie wypuszczą i byłem tak kurewsko głupi. - zaśmiałem się gorzko na to wspomnienie. - Wywieźli mnie do lasu na obrzeżu miasta. Oni chcieli mnie zabić, ale pojawił się Louis i to był cud, dzięki temu, że jechał za nimi, żeby złoić ich za bombę przy jego aucie. Stanął w mojej obronie, tym samym zabijając jednego z ludzi Malików. Później zabrał mnie do domu. Właśnie w ten sposób poznałem go i resztę. Kazali mi zamieszkać u nich i tak zrobiłem, bo bałem się ich jak cholera, ale z czasem zadomowiłem się tam, mam lekcje walki z Louis'em i chodzę na siłownię. Sądzę teraz, że mi to odpowiada. - mówiłem to wszystko z prawdziwym spokojem.

- Ja, Harry... Nie wiem, co powiedzieć... Ale dlaczego nie chciałeś mi tego wcześniej powiedzieć, tylko ciągle kłamałeś? - zapytał z wyraźnym zawodem w głosie.

- Ed, to wszystko było dla twojego dobra. Najlepiej by było, gdybyś w ogóle nie został w to zamieszany.

- Harry, przestań.

- Nie. Musisz trzymać się od nas z daleka. Oni mnie ścigają i nie chcą odpuścić. Nie byłbyś bezpieczny, gdybyśmy spędzali teraz czas. - powiedziałem stanowczym głosem.

- Rozumiem, ale pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. - powiedział klepiąc mnie ostatni raz po ramieniu i wychodząc z salonu ze spuszczoną głową.

Nie ruszałem się z miejsca. Było mi trochę źle, że musiałem urwać kontakt z Edem na jakiś czas, ale nigdy bym sobie tego nie wybaczył, gdyby coś mu się stało przeze mnie. Sądzę, że dobrze postapiłem.

Około trzydziestu minut później, do salonu wszedł Louis. Nie wyglądał już tak źle, jak wcześniej i miałem nadzieję, że będzie z nim dobrze. Nienawidziłem go w takim stanie. Spojrzał na mnie przelotnie i poszedł do kuchni, po chwili wracając z dwoma kubkami w dłoniach.

- Proszę. - powiedział wręczając mi jeden i siadając obok mnie na kanapie.

- Dziękuję. - powiedziałem uśmiechając się.

- Jak poszła rozmowa z Edem? - zapytał.

- Myślę, że w porządku, powiedziałem mu, żeby trzymał się ode mnie z daleka.

Drive or Die / Larry Stylinson ✔Kde žijí příběhy. Začni objevovat