rozdział dwudziesty drugi

3.8K 416 34
                                    

Louis' pov

Czułem, że nadszedł czas, aby dać komuś zagłębić sie w moje dawne życie. Wiedziałem, że tą osobą jest Harry. Od dawna chciał poznać moją przeszłość, a ja ufałem mu na tyle, żeby wszystko mu opowiedzieć. Zasługiwał na to.

Wszedłem do jego pokoju. Chłopak leżał skulony na łóżku śpiąc, więc usiadłem na jego skrawku. Jestem pewien, że jest w kompletnej rozsypce, w ciągu kilku miesięcy przeżył więcej, niż ktoś taki jak on mógłby sobie wyobrażać. Ciągle zsyłana na nas była zła passa, miałem wrażenie, że nigdy się to nie skończy. Nic nie jest teraz pewne, nie wiem co przyniesie mi drugi dzień. Jestem zdziwiony, że funkcjonuję po śmierci Liam'a, ale wiem, że on pragnie tego, abym postawił się do pionu i był wsparciem dla wszystkich, oni liczą na mnie. Nie wolno mi się poddać.

Nagle poczułem jak Harry się porusza, usłyszałem ziewnięcie chłopaka. Spojrzałem na niego, gdy otwierał oczy.

- Louis? Co ty tu robisz?- zapytał z senną chrypką.

- Przyszedłem porozmawiać.

- O czym?

- Pamiętasz, jak powiedziałem kiedyś, że przyjdzie taki czas, gdy odpowiem ci na twoje wszystkie pytania?

Harry zmrużył oczy, które były czerwone od płaczu i odpowiedział mi.

- Tak, pamiętam. Możesz mi powiedzieć Louis, do czego zmierzasz?

- Sądzę, że nadszedł ten czas.

- Naprawdę?- zapytał z lekkim szokiem wypisanym na twarzy. Wyglądał, jakby lekko się ożywił na tą wiadomość.

- Tak, uważam, że zasługujesz na wyjaśnienia, po tym wszystkim co przeszedłeś. - powiedziałem.

Zauważyłem, że Harry na wspomnienie ubiegłych wydarzeń przygnębił się.

- Nie sądziłem, że kiedyś to nadejdzie, że aż na tyle mi zaufasz.

- Ufam ci. Możesz pytać o wszystko. - powiedziałem.

- Dobrze, więc opowiedz mi wszystko od początku.

- Czyli?

- Jak to wszystko sie zaczęło. - mówiąc to zagestykulował rękoma wskazując na całe pomieszczenie.

- To bedzię gługie, Harry. - ostrzegłem go.

- Mam czas. - powiedział uśmiechając się.

- To zaczynajmy. - westchnąłem - Moje życie było normalne, miałem pełną rodzinę, było nas sporo w domu, chodziłem do szkoły, nie byłem jakimś geniuszem, ale dawałem radę i zdawałem z klasy do klasy. Zawsze towarzyszył mi Niall. Wszystko było dobrze dopóki nie poznałem Zayn'a.

Twarz Harry'ego na wspomnienie Malika ukazała grymas.

- Poznałem go, gdy byłem w ostatniej klasie liceum. Przeniósł się do nas do szkoły, nadal nie wiem z jakiego względu dołączył do mojej klasy i tak wszystko się zaczęło. Wspólne przerwy, popołudnia, imprezy. Ciągle przebywałem w jego towarzystwie, przez to zaniedbywałem Niall'a. Zawsze gdy do mnie pisał, zbywałem go, bo uważałem, że Zayn jest ważniejszy. Zawsze u nas odbywała się wielka impreza na zakończenie roku, z resztą ledwo zdałem ostatni rok, ponieważ pogorszyłem się jeszcze bardziej w nauce. Wracając do imprezy, upiłem się tam niesamowicie, a Zayn widocznie to wykorzystał, ponieważ wtedy pierwszy raz się pocałowaliśmy. Puściliśmy wtedy wszystkie hamulce, niszcząc tą granicę pomiędzy miłością, a przyjaźnią. Nie poruszylismy nigdy tematu prawdziwego związku, widocznie było nam tak wygodniej. Zayn na początku był dla mnie wspaniały, ja zakochałem się w nim, a on dobrze to wiedział i zaczął to wykorzystwac. Na poczatku były narkotyki, kupował je bardzo często przez co narobił sobie ogromnych długów, a ja głupi pomagałem mu je spłacać kradnąc rodzicom pieniądze. - zaśmiałem się gorzko - Sam zacząłem je również zażywać i powoli się staczałem. Gdy tylko nie czułem na sobie wpływu narkotyku, wpadałem w szał. Rodzice mnie nie poznawali i wyrzucili mnie z domu, do tej pory nie utrzymuję z nimi kontaku. Po tym wydarzeniu byłem zdany tylko na Zayna. Życie z nim było okropne, jedyne co mnie przy nim chyba wtedy trzymało to ciągły dostęp do narkotyków i uczucie, które było silniejsze ode mnie. Nie mieliśmy wtedy nawet domu, pomieszkiwaliśmy u znajomych. Kontakt z Niall'em całkowicie zanikł, choć  naprawdę za nim tęskniłem. Pewnego dnia Zayn wpadł w szał, był wtedy na odstawce od narkotyków, nie mieliśmy wtedy na nie pieniędzy, uderzył mnie i wtedy wiedziałem, że muszę się od niego uwolnić, bo spadne na samo dno. W ten sam dzień pojechałem do Niall'a, wiedziałem, że choć minęło tyle czasu, ciągle mogłem na niego liczyć i nie pomyliłem się. Niall przyjął mnie z otwartymi ramionami, choć żył już szcześliwie z Demi. Wyciągnął mnie z tego, zamieszkałem u niego, zacząłem chodzić do pracy w sklepie z zabawkami, żeby dokładać się mu do czynszu. Moje życie unormowało się, było szare, wtedy na mojej drodze stanał mi Liam. Zauważyłem, go gdy był przyparty do ściany przez jakiś gang. Poznałem go w takich samych okolicznościach jak ciebie, więc już chyba teraz wiesz dlaczego zatrzymałem się przy tobie.

Harry na te słowa uśmiechnął się.

- Ogłuszyłem napastników Liam'a, sam nie wiem jak to zrobiłem, ale widocznie walka zawsze płynęła we mnie. Zabrałem go do domu opowiadając wszystko Niall'owi i od tamtej pory został w moim życiu. Ze środowiska z jakiego pochodził Liam, było zawsze głośno o nielegalnych wyścigach. Pamiętam, jak pewnego razu powiedział, abyśmy spróbowali. Wyśmiałem go, ponieważ nie mieliśmy dobrego auta ani żadnego  doświadczenia. Po upływie pewnego czasu temat wyścigów znów powrócił, Liam powiedział, że ma znajomego który ma auto tanio do sprzedania, nie byłem zbyt na to pozytywnie nastawiony, ale się zgodziłem. Podrasowaliśmy nasz nowy samochód, zaczeliśmy trenować na obrzeżach miasta. Gdy poczuliśmy się gotowi, wystartowaliśmy. Do tej pory pamiętam tą adrenalinę - uśmiechnąłem się na samo wspomnienie tamtego uczucia - Oczywiście wygraliśmy wyścig, zdałem sobie sprawę, że moje życie będzię się opierać już tylko na tym. Kolejne wygrane dawały nam ogromne sumy gotówki. Kupiliśmy sobie kolejne auta i wielki dom, w którym teraz jesteśmy. Moje życie zaczęło nabierać znowu sensu, aż znów pojawił się Zayn, który podniósł się z dna i także zaczął startować razem z nami w wyścigach. Udawaliśmy, że się nie znamy, dla spokoju. Pewnego dnia przyszedł do mnie, chciał mi oddać całą gotówkę, którą kiedyś mu dałem. Nie przyjąłem jej, chciałem mu zrobić na złość, wiedziałem, że chciał mi ją oddać, aby iść do przodu i zapomnieć o tym co było. Zayn wściekł się i powiedział, że nie nigdy bez niego nie dam rady. Wtedy zaczęło się to całe przedstawienie, chodziliśmy ciągle na wyścigi tylko z myślą, aby pokonać Malików, było tak cały czas i wtedy pojawiłeś się ty. Resztę historii już chyba znasz.

- Dziękuję, że mi to wszystko powiedziałeś. - powiedział patrząc na mnie.

- Należało ci się. - odpowiedziałem niepewnie dotykając jego dłoni, na co uśmiechnął się.

Nie wiedziałem, na ile mogę sobie pozwolić w stosunku do Harry'ego, więc robiłem wszystko powoli i niepewnie, żeby go nie odstraszyć. Ostatnim, czego chciałem było straceniego. Straciłem już Liam'a, nie mógłbym funcjonować bez kolejnej ważnej dla mnie osoby.

- Zostaniesz dziś ze mną? - zapytał z nadzieją, a ja spojrzałem na niego zdziwiony, ale ostatecznie uśmiechnąłem się, ponieważ oczywiście, że chciałem z nim zostać.

Podobnie jak wczorajszej nocy obszedłem łóżko kładąc się obok niego i przykrywając nas kołdrą, a Harry zwrócił głowę w moją stronę przyglądając mi się. Ułożyłem dłoń na jego policzku zerkając na jego usta, bo cholera, naprawdę potrzebowałem go pocałować, a on widząc to, zbliżył się do mnie jeszcze bardziej i po chwili mogłem już poczuć jego ciepłe wargi na swoich.

Ciepłe prądy przebiegły przez moje ciało, kiedy oddałem delikatnie pocałunek oddając nim wszystkie uczucia, jakie się we mnie gromadziły.

------------------------------------------------------

Tak, jak mówiłyśmy, rozdział jest znów wcześniej. Taki spokojny, ukazujący przeszłość Louis'a.

Nie mam co dziś Wam napisać, więc tylko standardowe "kochamy Was" i do środy <3










Drive or Die / Larry Stylinson ✔Where stories live. Discover now