Rozdział 12

58.7K 4K 319
                                    

   Chłopak zaczął iść w moją stronę. Odwróciłam wzrok i zaczęłam się rozpakowywać. Nathan usiadł koło mnie.

-Hej - powiedział pewnie.

-Hej? - spytałam z zażenowaniem. W sobotę cham, a teraz ma być miło i sympatycznie, tak? Nic z tego - Czego chcesz? - bąknęłam, dalej rozpakowując się.

-Może grzeczniej? - prychnął.

-Może nie? - odpowiedziałam tym samym. On się na mnie spojrzał i odezwał się po chwili.

-Okej, przejdę do rzeczy - powiedział, a ja podniosłam brew - Widziałem akcję na stołówce.

-A co się niby działo na stołówce? - spytałam, jakby nigdy nic. Boże idiotko, przecież on widział... Chłopak się zaśmiał.

-Żartujesz? Może przyjaciół okłamałaś, ale ze mną nie będzie tak łatwo. Widziałem, że się go boisz - tłumaczył głębokim głosem.

-Przewidziało ci się.

-Ach tak? To co tu robisz 10 minut przed dzwonkiem? - spytał, zakładając ręce i pewnie opierając się o krzesło.

-Nie twoja sprawa - warknęłam - A poza tym - już trochę spokojniej - chciałabym, żeby to wszystko zostało tylko między nami - spojrzałam na niego.

-A co powiemy reszcie znajomych, jak się spytają, czemu cię wyniosłem z imprezy?

-Powiedz to samo co ja. Źle się poczułam, zemdlałam, a ty znalazłeś się w pobliżu. Tyle.

-Tyle, że to niemożliwe - powiedział po zastanowieniu.

-A to niby czemu? - spytałam zaskoczona.

-Bo ja nie robię takich rzeczy? Nie pomagam i nie jestem dobry? - powiedział z zażenowaniem.

-To co? Nie możesz się zmienić? - spytałam z ciekawości. On się tylko zaśmiał.

-To tak nie działa. Przynajmniej w naszej szkole. Dobra. Nie ważne, coś wymyślę. A tobie radzę uważać na Oscara.

-Wow. Serio? Dzięki, że mi powiedziałeś. Nie wiedziałam - powiedziałam z rezygnacją, na co on obdarował mnie wrogim spojrzeniem. Do klasy zaczęły wchodzić osoby. Oczywiście, płeć damska posyłała mi złowieszcze spojrzenia. Jestem pewna, że przynajmniej połowa z nich zawitała w sypialni pana Pewnego Siebie. No chyba że to nie musiała być sypialnia...

Po kilku minutach weszła do klasy nauczycielka i zaczęła się lekcja. Kazała nam postawić na ławkach mikroskopy i badać rzeczy, które nam przygotowała z partnerem. Potem obserwacje zapisać. Super, pewnie będę musiała całą robotę odwalić sama...

Ale pomyliłam się.

Nathan od razu zabrał się za rzeczy umieszczone na szkiełkach i zaczął zapisywać coś w zeszycie. Zaskoczył mnie, nie wiedziałam, że będzie umiał coś takiego.

-Masz, przepisz sobie - powiedział po kilku minutach i podał mi zeszyt. Ja natomiast nie miałam w swoim nic. Nie widziałam sensu tej lekcji. Czy mówiłam już, jak bardzo nie lubię biologii?

-A skąd wiesz, że masz dobrze?- on popatrzył na mnie.

-Jak nie, to nie - wziął go. Kurna. Serio mi się nie chce tego robić. Poczekałam chwilę, aż odwróci wzrok i popatrzyłam ukradkiem na jego zeszyt w nadziei, że może uda mi się coś przepisać. Nagle zetknęłam się z jego ciemnymi i brązowymi tęczówkami, które patrzyły na mnie z rozbawieniem.

-Skąd wiesz, że mam dobrze? - uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów.

-Och zamknij się - i dalej przepisywałam. Przecież gdyby nie chciał, to by zabrał zeszyt, prawda? Po chwilowej ciszy odparł:

NowaWhere stories live. Discover now