Rozdział 45

48.7K 2.8K 399
                                    

Tak jak ustaliliśmy wcześniej razem z naszymi znajomymi, na sylwestra mamy zamiar jechać do domku letniskowego Nate'a, który znajduje się kilkadziesiąt kilometrów za miastem.

Został jeden dzień do Sylwestra. Na ten czas wszyscy pozjeżdżali się od swoich rodzin, aby przygotować się na kilkugodzinną podróż. Jak twierdził Nathan, Nate pozapraszał całą ich drużynę plus jeszcze kilkadziesiąt osób, dlatego można by się spodziewać, że będzie tłok. Ale jak to wcześniej powiedział, tylko my zostajemy tam na kilka dni po Sylwestrze, zanim skończy się przerwa świąteczna i wrócimy do szkoły.

Była właśnie godzina 16, kiedy pakowałam swoje rzeczy do samochodu Nicole. Ustaliliśmy, że Mike, Max, Justin, Nate i Nathan pojadą jednym autem, natomiast ja, Mia, Sara i Nicole drugim. Josh miał jechać swoim, ponieważ po drodze musiał zajechać do sklepu zrobić zakupy. A mianowicie kupić alkohol, a że w naszych bagażnikach nie było już miejsca, to potrzebowaliśmy jeszcze jednego auta.

Dzień wcześniej udało nam się z Nicole i Sarą namówić Mię na wyjazd. Nie chciała, tłumaczyła, że się źle czuje, ale siedzenie w domu naprawdę nic jej nie da. Zresztą, woleliśmy mieć ją na oku w domku Nate'a, niż żeby siedziała w mieście i zrobiła coś głupiego.  Tak więc, po wielkich błaganiach Mia się zgodziła. Jednak kiedy zobaczyła Justina przed swoim domem, kiedy po nią podjechaliśmy zrobiła się biała jak ściana i dosłownie wpadła do samochodu.

Nawet jeżeli, to Justin nie zachowywał się lepiej. Tak jak zawsze był wesoły, żartował i z wszystkiego się nabijał, tak teraz siedział cicho i odpowiadał tylko "tak" lub "nie". Nathan mi powiedział, że rozmawiał z nim kilka dni temu i on również nie jest zadowolony z tego, jaka relacja jest między nim a Mią.


Całe pakowanie zajęło nam z pół godziny, więc wyruszyliśmy jakoś przed 17. Kierowała u nas Sara, z przodu siedziała Nicole, a ja z Mią siedziałam z tyłu. Kiedy ruszyłyśmy w drogę, Sara chciała nawiązać jakąś rozmowę z Mią, ale ta odprawiła ją oschłymi odpowiedziami i włożyła słuchawki do uszu. Spojrzałam współczująco na Sarę, która chciała tylko pomóc i wzruszyłam ramionami.

Trzeba dać jej czasu - pomyślałam. Przecież nie chciała jechać, a my same ją namówiłyśmy. Może niepotrzebnie?

Dziwne myśli zaczęły pojawiać się w mojej głowie.

-Czeka nas 3-godzinna podróż - poinformowała nas Sara. Nicole uznała, że się zdrzemnie, a ja sięgnęłam po mój telefon i słuchawki. Oparłam głowę o szybę i wpatrywałam się w szybko mijający krajobraz, który rozciągał się przede mną. Wszystko było pokryte śniegiem. Lubiłam jeździć gdzieś dalej i słuchać muzyki. Zawsze wtedy miałam głowę do myślenia. Jednak dzisiaj było inaczej, ponieważ po kilku minutach wsłuchując się w słowa piosenki, zasnęłam.




Poczułam, jak moja głowa opada, ale zaraz z powrotem jest na swoim miejscu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą twarz Nathana. Drzwi do samochodu były otworzone, a on kucał przy nim, dlatego wydawałoby się, że jest niższy ode mnie.

-Cześć piękna - powiedział i pocałował mnie w nos, przez co go zmarszczyłam, a on się zaczął cicho śmiać - Jesteśmy na miejscu.

Oczy nie do końca miałam otwarte, bo ciągle mi się chciało spać, ale po chwili oprzytomniałam i spojrzałam się na Nathana.

-Hej - odparłam z opóźnieniem, bo dopiero teraz do mnie dotarło co powiedział.

-Zanieść cię do środka? - zaproponował. Miał na sobie granatową kurtkę i czapkę ze śmiesznym pomponem. Zabawne i zarówno słodkie.

NowaWhere stories live. Discover now