Rozdział 18

63.4K 3.7K 479
                                    

Pov. Rosie

Zeszłam na dół po pizze i picie. Mam nadzieję, że Pepperoni mu nie przeszkadza, bo nie zrobiłam zakupów. Szybko wzięłam talerze, szklanki i wróciłam na górę. Wchodząc do pokoju, zobaczyłam siedzącego przy moim biurku Nathana.

-Czy ktoś tu się wziął do roboty? - powiedziałam rozbawiona, podchodząc do niego i stawiając na biurku przyniesione rzeczy. Chłopak spojrzał na mnie ze swoim uśmiechem.

-Wiesz, motywacja rośnie, jak uzbrojona w poduszki laska zaczyna ci grozić - zakpił. Przewróciłam oczami. Międzyczasie przeglądał jakieś strony internetowe, dotyczące pierwotniaków czy czegoś tam. Przysunęłam krzesło i usiadłam koło niego, biorąc jakieś kartki do robienia notatek.

-Ja bym na twoim miejscu z nią nie zadzierała - powiedziałam - Jej prawy sierpowy potrafi być czasami mocny.

-Jasne, w jej prawym sierpowym nie ma w ogóle siły - odparł rozbawiony.

-Właśnie, że nie - odpowiedziałam z udawanym oburzeniem, a on się roześmiał.

-Jeszcze zobaczymy - wziął do buzi kawałek pizzy i zaczął go powoli żuć. Wzięłam po nim następny kawałek i tak oto siedzieliśmy razem, jedliśmy pizzę i robiliśmy projekt.



Po pół godziny, siedzenia na dywanie, wśród masy książek, notatek i laptopa, myślałam, że umrę.

-Mam dość - powiedział chłopak i położył się na wszystkich rozrzuconych kartkach na podłodze - Mój mózg w życiu się tak nie przegrzał - zaczął pocierać skronie.

-Tam nie miało co się przegrzać - odparłam, a Nathan posłał mi smutne spojrzenie. Złapał się za serce.

-To bolało - powiedział, a ja się roześmiałam. Chłopak leżał rozciągnięty na dywanie, a ja siedziałam oparta o kant łóżka. Mój kark i mięśnie mnie bolały.

-Wiesz co, skończmy może na dzisiaj - odparłam, masując mój kark - Zrobiliśmy połowę, myślę, że i tak dzisiaj niczego dobrego nie wymyślimy.

-Byłem za tym jakąś godzinę temu - powiedział, a ja przewróciłam oczami - No co?

-No nic. Potrafisz być strasznie dziecinny - powiedziałam wprost.

-Szczera do bólu - odparł, podnosząc się do pozycji siedzącej i spoglądając na mnie leniwym wzrokiem.

-Co robią twoi rodzice? - spytałam, a jego wyraz twarzy zmienił się niemal w ułamek sekundy z zrelaksowanej w poważną i złą?

-Oboje są lekarzami - odpowiedział szybko - Przemyślałaś moją propozycję? - rozmowa nie była już taka na luzie, a on zmienił szybko temat.

-Jaką propozycję?

-Odnośnie kickboxingu?

-Dałam ci jasno do zrozumienia, że nic z tego nie będzie.

-Czemu?

-Bo nie umiem walczyć, sam to przecież przyznałeś.

-Niby tak, ale właśnie po to tam idziesz, żeby się nauczyć. Przynajmniej będziesz się mogła bronić przed takimi typami jak Oscar - powiedział, a ja się cała spięłam na wspomnienie o imprezie.

-Poradzę sobie w inny sposób.

-Jaki? Bo póki co przez ostatnie dwa tygodnie ja ratowałem cię prawie we wszystkich wypadkach.

-Znalazł się rycerz na białym koniu - przewróciłam oczami. Nathan wstał i wziął kluczyki od swojego auta.

-Czekam na ciebie w samochodzie, załóż jakieś wygodne ubranie, najlepiej sportowe - ruszył w kierunku drzwi.

NowaOn viuen les histories. Descobreix ara