Rozdział 26

56.5K 3.8K 363
                                    

Jak na moje nieszczęście, poniedziałek przyszedł BARDZO szybko. Za szybko...

Wstałam rano ze złym nastawieniem (jak codziennie od tygodnia) i ubrałam się. Na ślepo wybierałam ubrania z szafy, bo w sumie i tak nie przejmowałam się tym co będę na sobie mieć. Wyszło na to, że założyłam czarne rurki i beżowy sweter. Ogarnęłam mniej więcej włosy i twarz, wzięłam plecak i zeszłam na dół zjeść śniadanie.

Moi rodzice siedzieli przy stole. Mama pochłonięta czymś w laptopie, a tata na tablecie. Normalka. Położyłam torbę przy wejściu do kuchni i podeszłam do lodówki.

-Dzień dobry - powiedziała mama, zdejmując z nosa okulary. Przed nią stał pusty talerz, więc wyglądało na to, że już zjadła.

-Dzień dobry - mruknęłam i wyjęłam z lodówki coś do zrobienia kanapek.

-Ktoś wstał lewą nogą? - spytał się tata, odrywając się od ciekawych informacji, które dawał mu tablet i spojrzał się na mnie.

-Może - odparłam i zaczęłam szykować sobie kanapki.

-To może zmieniłabyś troszeczkę swoje zachowanie? - spytała mama.

-A może oddalibyście mi kluczki do motocyklu? - odwróciłam się od blatu i spojrzałam na nich.

-Dostaniesz, jak zrozumiesz to, do czego doprowadziłaś - podniósł głos tata.

-Ile razy mam wam mówić, że to wina tego samochodu? - też zaczęłam się denerwować.

-Ile razy mamy ci powtarzać, że masz swój rozum i mogłaś nie zgadzać się na wyścig?- mama przejęła pałeczkę.

-Nie chce mi się z wami gadać - odłożyłam nóż, którym smarowałam masło i wzięłam plecak na ramię - Wrócę dzisiaj później - ruszyłam w kierunku drzwi.

-Wróć się tutaj natychmiast! - krzyknęła za mną mama, a ja się odwróciłam.

-Wrócić się po co? Po to, żeby patrzeć, jak cały czas zajmujecie się pracą? Po to, żeby zamiast normalnego, cholernego śniadania patrzeć, jak siedzicie i robicie dokumenty, albo tkwicie w internecie? - podniosłam głos i wzruszyłam ramionami - Obchodzę was najwyraźniej tylko wtedy, gdy zrobię coś, co nie będzie wam pasowało!

Rodzice w osłupieniu patrzyli na mnie. Była to dla nich nowość, ponieważ nigdy nie podnoszę głosu na nich, a jak mi coś nie pasowało to zawsze wolałam to przemilczeć.

Westchnęłam.

-Idę do szkoły, potem do dziewczyn, więc zobaczymy się wieczorem - wyszłam, starając się nie trzaskać drzwiami, co mi w ogóle nie wyszło.

Nie chciałam się z nimi i kłócić. A tym bardziej ich okłamywać, ale nie mogłam powiedzieć, że idę do Nathana. Nie wiem, jakby na to zareagowali, więc póki co nie mogą się dowiedzieć.


Dzień w szkole minął mi mozolnie. Gdyby nie Mia i Nicola, to prawdopodobnie dawno zwinęłabym się do domu, a spotkanie z Nathanem przełożyła na inny dzień. Ale one (tak samo jak Aline) uważały, że muszę to załatwić dzisiaj, bo inaczej będę to odwlekać w nieskończoność.

W sumie, mają rację.

Po lekcjach pożegnałam się z nimi i ruszyłam pieszo pod adres, który przysłała mi Aline w weekend. Mniej więcej wiem jak wygląda jego dom, zaprowadził mnie do niego po imprezie, ale wolałam znać adres. Zaczęłam iść w jego kierunku i myśleć nad tym , co zamierzam mu powiedzieć...

Nie wiem nawet jak zareaguje na to, że zjawiłam się u niego.

I co ja mam mu powiedzieć?

NowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz