Rozdział 39

49.1K 3.1K 335
                                    

 Święta przyszyły w mgnieniu oka. W sklepach, na ulicach i dosłownie od każdego, można było wyczuć świąteczny nastrój. Co więcej, ludzie dostali jakiegoś mocnego, świątecznego kopa w dupę i zaczęli przygotowywać się, kupując w sklepach wszystko, co uważają za konieczne w te święta. W weekend, kiedy szłam z Mią i Nicole do centrum handlowego, po prezenty dla naszych przyjaciół i rodzin, kosztowało nas to wiele, żeby się nie zgubić między innymi ludźmi. Chodziłyśmy po sklepach, szukając czegoś, dla Maxa, Josha i Mike. Uznałyśmy, że można im kupić drapiące, typowo świąteczne sweterki, które będziemy kazały im założyć do szkoły. Ale do tego oczywiście Maxowi kupiłyśmy grę na konsolę, Joshowi płytę z jego ulubionym zespołem i Mike'owi nową piłkę, bo jako jedyny jest najbardziej zaangażowany w grę w piłkę nożną.

Siedziałyśmy właśnie w kawiarni, ponieważ zrobiłyśmy sobie przerwę, od tego całego łażenia po sklepach. Zamówiłyśmy kawę, ciasto i prowadziłyśmy luźną rozmowę.

-A co kupujesz Nathanowi? - odparła niespodziewanie Nicole, a ja zakrztusiłam się prawie kawałkiem ciasta.

-Co?

Obie spojrzały się na mnie jak na idiotkę.

-No, co mu kupujesz? - powtórzyła Mia. Obie wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem - Nie mów mi, że zapomniałaś.

-Ja... Nie wiem, nie myślałam jeszcze - odparłam lekko zażenowana.

-Rosie - westchnęła Mia, mieszając swoją kawę - Zaraz są święta, zaprosiłaś go do siebie, więc myślę, że powinnaś coś dla niego mieć.

No i jak zwykle ma rację.

Ale ja kompletnie zapomniałam o tym, bo w sumie nie to mi chodziło po głowie...

W wielkim skrócie to, co się działo przez najbliższe dni.

Po tym jak Nathan odjechał, ja weszłam do domu, oczywiście cała w skowronkach. Mama spytała się mnie, co mi się stało i czy coś ćpałam. Oczywiście, sam fakt, że myślała, że się czymś zjarałam mnie rozbawił, więc zaczęłam się śmiać, co jeszcze bardziej utwierdziło ją w tym, że musiałam coś brać. Tata też się przejął, chyba dlatego, bo dawno nie widział mnie uśmiechniętej i takiej szczęśliwej. Ja sama nie wiedziałam dokładnie, czemu byli w domu, bo myślałam, że  mają kolejną ważną sprawę w firmie. Jak się okazało, nie mają pracy , aż do świąt, co naprawdę nie było częstym wydarzeniem, ale mama powiedziała, że musi przygotować dom, na przyjazd naszej rodziny. Mają przyjechać moja babcia i dziadek z Kalifornii oraz ciotka Hansy, razem z jej mężem i trójką ich dzieci: Chrisem, Hannah i Tracy. Chris i Hannah mają 6 lat i są przecudownymi bliźniakami, a Tracy jest w moim wieku. Zawsze się dogadywałyśmy, ale im byłyśmy starsze, tym mniej się widywałyśmy, dlatego nasz kontakt trochę osłabł.

Z kolei od spotkania z Nathanem i naszego "wyznania" (jeżeli tak to można ująć) minął niecały tydzień. Od tamtej pory relacja między nami znacznie się poprawiła, a ja widzę starania Nathana, który chce, żeby między nami było jak najlepiej. Widzimy się codziennie w szkole, a po niej wychodzimy razem i on pieszo odprowadza mnie do domu, albo spotykamy się gdzieś potem. Coraz swobodniej się czujemy przy sobie, a ja w końcu czuję, jak wszystko, z okresu, kiedy spotykaliśmy się na motocyklach, powraca. Ale to, że między nami jest dobrze, nie znaczy, że dookoła też tak jest. Mimo tego, że koledzy Nathana z drużyny cieszą się, że się spotykamy, to na kilometr mogę wyczuć dziewczyny, które pragną mnie tylko potępić. Oczywiście, Nathan, jako najlepszy piłkarz i łamacz szkolnych serc, nie zwraca na to uwagi i mówi, żebym też się tym nie przejmowała. Ale jak ja mam się nie przejmować, widząc z drugiego końca sali Natalie, chcącą mnie udusić swoimi pazurami?

NowaWhere stories live. Discover now