Rozdział 42

45.2K 3K 730
                                    

Nie wiem czy dobrze to zrozumiałam. No, ale, kurde, jak inaczej pojąć to pytanie?

Patrzyłam się to na Nathana, to na napis widniejący na wieczku pudełka. Do oczu napłynęły mi łzy. Nikt nigdy w życiu, nie dał mi tak pięknego prezentu, a tym bardziej nie spytał, czy chcę być jego, w tak romantyczny sposób. Cokolwiek chciałam powiedzieć grzęzło mi dosłownie w gardle, przez co musiało to wyglądać komicznie, jak kilka razy otwierałam i zamykałam buzię.

Spojrzałam na chłopaka z wdzięcznością, a on odwzajemnił moje spojrzenie. Siedział koło mnie i najwyraźniej czekał na moją odpowiedź. Czy tego chce, czy nie,a  ja już dawno głęboko w sercu podjęłam decyzję.

-Dobrze - uśmiechnęłam się, czując słony smak w kącikach ust. Nathan również się lekko uśmiechnął w ten swój czarujący sposób i przysunął się bliżej do mnie. Położył obie dłonie na moich policzkach, gdzie swoimi kciukami zaczął ścierać moje łzy.

-Czemu płaczesz? - spytał cicho.

-Bo to najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam - chlipnęłam cicho. On spojrzał się na moją twarz i zilustrował ją całą - Nie wiem, czym sobie zasłużyłam na to, na ciebie - powiedziałam i spuściłam wzrok. Jednak on, najprawdopodobniej chciał widzieć moje oczy i uniósł mój podbródek z powrotem, że prawie stykaliśmy się nosami.

-Żartujesz sobie, prawda? - spojrzał mi w oczy - To ja się zastanawiam, czym sobie zasłużyłem, że ciebie spotkałem. Codziennie dziękuję sobie, że tego dnia, co się pojawiłaś w szkole, spóźniłem się na biologię, bo gdybym był wcześniej, to albo bym usiadł gdzieś indziej, albo ty byś wybrała inne miejsce - trzymał nadal jedną dłoń na moim policzku, a drugą podtrzymywał podbródek, pilnując, żebym się na niego cały czas patrzyła - Jesteś moim szczęściem Rosie. Od czasu, kiedy David zginął z nikim się tak nie dogadywałem dobrze. Co prawda, nie zawsze tak było, ale popatrz, że musi być coś w tym wszystkim, bo inaczej, nie bylibyśmy w tym miejscu, co teraz. Nigdy nie wyrażę w słowach tego, jak jesteś dla mnie ważna i ile dla mnie zrobiłaś. Co więcej, jesteś tutaj, mimo tego, że okropnie cię potraktowałem z tą całą bajką w moim domu po wypadku. Ale ty tutaj jesteś i wybaczyłaś mi, dlatego chcę, żebyś była najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Kurwa. Mać.

I jak tu nie reagować na takie wyznania? Powiedział, że nie umie wyrazić w słowach tego, co czuje, ale ja mam właśnie wrażenie, że powiedział mi przez tą chwilę więcej, niż przez cały ten czas co byliśmy razem.

Nie mogłam dłużej znieść tej odległości między nami. Złapałam za kołnierz jego koszuli i przyciągnęłam do siebie. Przycisnęłam jego usta do moich. Chyba się tego nie spodziewał, bo dopiero po chwili odwzajemnił pocałunek. Jedna jego dłoń powędrowała do mojej talii, a druga na mój kark. Ja z kolei przyciągnęłam go do siebie, a moje dłonie przeniosły się do jego włosów. Od początku ten pocałunek nie był spokojny. Wlewały się do niego wszystkie nasze uczucia, których nie wypowiedzieliśmy na głos. Pociągnęłam go za włosy, a z jego ust wydobył się jęk, który sprawił, że jeszcze bardziej go pożądałam. On wodził swoimi długimi palcami po mojej talii i sprawiał, że cała drżałam. Przygryzł moją wargę i na chwilę się ode mnie odsunął.

Stykaliśmy się naszymi czołami, a nasze oddechy łączyły się w jedno.

-Czyli, mogę cię w końcu nazywać moją dziewczyną? - spytał, a ja się uśmiechnęłam, nadal dysząc i jeszcze raz go pocałowałam.

-Czy to oznaczało tak? - spytał, uśmiechając się.

-Myślę, że tak - odparłam, a on znowu powrócił do moich ust, ale nie na długo, bo właśnie do pokoju wparowała moja mama.

Nowaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن