03.

5.3K 367 56
                                    

Wczoraj opublikowałam to ff, a ma już ponad 100 gwiazdek ♥

Odwróciłam się bardzo powoli, nie mogąc w to uwierzyć. Stał przede mną ubrany w swój cholernie drogi, granatowy garnitur. Na jego włosach nadal spoczywała blond farba, a oczy nadal były tak samo niebieskie. W ręce trzymał swoją aktówkę, a w drugiej swoje okulary przeciwsłoneczne. 

O kurwa.

- C-co Ty tu robisz? - spytałam cicho. Nic nie mówił, tylko wpatrywał się we mnie. 

- Mercy, dlaczego? - spytał, po długiej ciszy. 

- To nie jest czas ani miejsce na takie rozmowy, Niall. - powiedziałam szybko, a po chwili obok mnie pojawiła się Miley. Odwróciłam się szybko i zaczęłam układać papiery. 

- A Pan do kogo? - spytała uprzejmie. 

- Do Pana Hemmings'a, nazywam się Niall Horan. - powiedział tonem, którym mnie przywitał za pierwszy razem. 

- Proszę chwileczkę poczekać. - powiedziała miłym tonem i znów od nas odeszła. Nie odwracałam się, po prostu układałam papiery na stanowisku Miley, ale czułam cały czas jego wzrok na mnie. 

- Mercy, porozmawiaj ze mną. - prosił. 

- Nie. - warknęłam. Czułam się źle, to ja uciekłam. 

- Proszę, musimy to wyjaśnić. - powiedział, a ja znów się odwróciłam w jego stronę. W jego niebieskich oczach widziałam nadzieje. 

- Och, właśnie do Ciebie szedłem! - obok mnie pojawił się Luke. 

Cholera. 

- A Pan to? - zwrócił się do blondyna na przeciw mnie. 

- Niall Horan, prawnik. - warknął. 

- To Pan pomoże mojemu ojcu? 

- Tak. - znów powrócił stary Niall. 

- Powodzenia, jeszcze nikt mu nie pomógł. - prychnął. 

- Wyciągnąłem nie jednego człowieka z takiej sytuacji, a nawet gorszej. - spojrzał na mnie. Ja nic się nie odzywałam, tylko słuchałam ich bezsensowną wymianę zdań. Miley wróciła do nas i poinformowała, że Niall może wejść do mojego szefa. Luke powiedział mi, że pomału zaczynają realizować moje projekty i wrócił do swojego biura, a ja pomogłam Miley ułożyć pozostałe papiery. 

- Znasz go? - spytała rudowłosa. 

- Aż za dobrze. - wymamrotałam pod nosem. 

- Przystojny. - przygryzła wargę.

- I żonaty. - mruknęłam, a ona zmarszczyła brwi. - Jego żona uczyła u mnie w szkole w Londynie, był też moją korepetytorką. - wytłumaczyłam szybko. 

- Eh, dlaczego Ci przystojny to albo geje albo żonaci? - spytała, a ja się zaśmiałam.

On prawie nie był żonaty. 

***

Przez cały dzień chodziłam zamyślona. Harry nie raz wybudzał mnie z transu, a ja mówiłam, że to przez szefa. Ale to nie była prawda. Spotkanie z Niall'em przywołało u mnie wiele wspomnień, których nie wspominałam przez ostatnie trzy lata. Byłam cały czas zajęta Luke'iem, nie chciałam myśleć o przeszłości. 

Chociaż przeszłość była lepsza. 

Westchnęłam ciężko i wyszłam ze swojego biura. Musiałam się przejść po budynku, żeby pomyśleć. Ryan na pewno by mi nie pomógł. Nie lubił Luke'a, za to ubóstwiał Niall'a. Szłam przez korytarze mając spuszczoną głowę. Ręce schowane miałam w kieszeniach spodni, dopóki na kogoś nie wpadłam. Ktoś chwycił mnie w talii i postawił do pionu, a ja spojrzałam w górę i zobaczyłam parę niebieskich tęczówek. Szybko wydostałam się z jego objęć i wymamrotałam zwykłe ''dzięki''.

- Mercy, zaczekaj. - powiedział i złapał mnie za rękę. - Proszę, porozmawiaj ze mną. 

- Nie chcę. - mruknęłam. 

- Chcę tylko wiedzieć dlaczego uciekłaś nic nie mówiąc. - powiedział patrząc mi w oczy. - Możemy się dzisiaj spotkać? 

- Nie mogę dzisiaj. - odparłam. 

- Jutro? - pytał dalej. Przygryzłam wargę i wpatrywałam się w niego chwilę. 

Miał prawo dostać wyjaśnienia. 

- Zgoda. - odpowiedziałam po chwili ciszy. 

- Może jutro po Twojej pracy? 

- Kończę o piętnastej. 

- Przyjadę po ciebie. - powiedział.

- Niall, nikt nie może się  tym dowiedzieć. -mruknęłam, a on przytaknął głową i puścił moją rękę. 

W co ja się wakowałam? 

*Niall pov*

Kiedy spotkałem Mercy w tej firmie, myślałem, że moje serce wyskoczy z piersi. Przez te trzy lata non-stop ją szukałem. Nie przestałem. Louis, Ryan, Brad a nawet Eleanor nie chcieli mi powiedzieć, gdzie ona jest. Potrafiłem nie spać całą noc, szukając jakiś informacji w internecie, ale nic nie znalazłem. Z Jasmine rozstałem się. Nie mogłem być z kobietą, której nie kocham. Mercy to ta jedyna. To ją kochałem, kocham i kochać będę. Ale ona nic już do mnie nie czuję. Widziałem, jak ten chłopak na nią patrzył. Ewidentnie byli razem i to mnie zabijało. Ucieszyłem się, gdy zgodziła się ze mną wyjść. Ona nadal jest moim wszystkim, nie wyobrażam sobie bez niej życia. Muszę ją odzyskać. Muszę przeprosić ją za wszystko co zrobiłem jej w trakcie rozwodu. Wyżywałem się na niej i przez to uciekła. Przez trzy lata nie wiedziałem co z nią jest. Zastanawiałem się, czy śpi, czy patrzy na gwiazdy, czy jest jej ciepło, czy się uśmiecha, czy ma z kim porozmawiać, czy zjadła porządne śniadanie, czy ma parę ciepłych skarpet, które uwielbiała, czy płacze. Te wszystkie pytania zadawałem sobie co wieczór. Nawet teraz cieszę się, że Andrew Hemmings poprosił mnie o pomoc. Mogłem zostać tutaj dłużej i próbować ją odzyskać, chyba, że jej chłoptaś coś odwinie. Zastanawiałem się czy on dobrze ją traktuję? Czy traktuję ją jak księżniczkę czy może wręcz przeciwnie? Mercy zasługiwała na najlepsze traktowanie, była moją księżniczka, królową, wszystkim. Nawet nie zasługiwałem na jej miłość. Ona była za dobra dla mnie. Wiedziałem tylko jedno. 

Muszę się cholernie postarać. 

XXXX

Kolejny :) 

Marcelina x 

Lawyer 2||n.h. ✔Where stories live. Discover now